Po kamiennej ścieżce, wąskiej i krętej, której brukowane kamienie były w niektórych miejscach wyślizgane przez wodę, szła trójka kotów. Krok za krokiem, stąpali w ciszy, przerywanej jedynie szumem wodospadu, który rozbijał wodę na miliard małych kropel, tworzących tęczową mgłę. Na czele stąpała Pietruszkowa Błyskawica, jej pręgowane futro lśniło w promieniach słońca. Szła pewnym krokiem, rozmawiając z Mysim Postrachem, młodszym z kotów, który nie odstępował jej na krok. Za nimi podążali Promieniste Słońce i Mroźny Wicher, ich sylwetki znikały w cieniu drzew, gdy wkraczali w gęstszy las. Cała czwórka została wybrana do patrolu łowieckiego.— Proszę cię, Pietruszko! Poszukajmy jajek! Każdy kot to robi, a mamy idealną okazję! — Mysi Postrach piszczał, niemal wpadając w radosny entuzjazm. Opierał się lekko bokiem o wojowniczkę, a jego uszy sterczały do góry, jakby gotowy do wybuchu śmiechu. Pietruszkowa Błyskawica z szerokim uśmiechem na pyszczku, spojrzała na niego z ukosa, a jej oczy błyszczały figlarnie.
— Jasne, że poszukamy! Ale nie mów tym z tyłu, bo zaczną marudzić — wyszeptała, poruszając lekko wąsami w rozbawieniu, a jej ogon machnął delikatnie z boku na bok, jakby ukrywała niecierpliwą radość.
Mysi Postrach zachichotał cicho, a kremowy wojownik, Promieniste Słońce, idąc tuż za nimi, przyspieszył krok, by dotrzeć do czoła patrolu.
— Myślę, że możemy poszukać jajek… jak już zapolujemy — powiedział, jego głos brzmiał spokojnie, ale z delikatnym uśmiechem na pysku. Spojrzał przyjaźnie na dwójkę kotów, którzy szli przed nim, mając nadzieję, że zgodzą się na rozsądne podejście.
Mroźny Wicher, który szedł tuż za nimi, warknął cicho, słysząc te słowa. Jego liliowa sierść była napięta, a ogon machał wzdłuż ciała, jakby niezadowolony z tej zabawy.
— Pf, kocięta — mruknął z pogardą, wciągając powietrze nosem i zerkając na swoich towarzyszy z wyraźnym chłodem w oczach.
Reszta patrolu ignorowała jego dąsy, wiedząc, że Mroźny Wicher nigdy nie potrafił zrozumieć, że koty czasem po prostu chcą mieć trochę zabawy.
W końcu dotarli do świętego miejsca, które od zawsze było pełne powagi i ciszy. Miejsce, gdzie chowano zmarłych wojowników. Przystanęli na chwilę, składając cichą modlitwę i oddając hołd tym, którzy już odeszli. Ich ciała spoczywały w cieniu drzewa, a w powietrzu unosiła się ciężka atmosfera, pełna szacunku i pamięci. Po krótkiej chwili, ruszyli dalej, zmieniając ton i postawę. Teraz ich umysły były nastawione na cel. Zbliżali się do Kaczego Bajorka, gdzie miał rozpocząć się główny etap polowania. Jednak zanim dotarli na miejsce, nagle coś przyciągnęło ich uwagę. Przy rzece wyczuli zapach ptaków. Zapach, który natychmiast uruchomił w ich ciałach instynkt łowczy. Zatrzymali się, wstrzymali oddech, nasłuchując. Pietruszkowa Błyskawica wymieniła spojrzenie z Mysim Postrachem, który od razu zaczynał drżeć z ekscytacji. Promieniste Słońce skinął łagodnie głową, dając znak, by działać. Mroźny Wicher tylko spojrzał na nich z ukosa, lecz już ruszał w kierunku, gdzie zapach był najsilniejszy. Natychmiast wyruszyli w stronę źródła zapachu, ich ruchy stały się ciche i precyzyjne. Koty rozpoczęły poszukiwania gniazd. Z każdym krokiem oddalali się od świętego miejsca, przechodząc w milczeniu przez gęstą roślinność. Nagle Pietruszkowa Błyskawica usłyszała wołanie Mysiego Postrachu. Szybko do niego podbiegła i stanęła nad ptasim gniazdem. W środku dostrzegła parę małych, niebieskich jajek.
— Pietruszko, ty się znasz na ptakach — czyje to gniazdo? — zapytał przyjaciel. Kotka nie potrzebowała długo myśleć.
— Drozda! Zostawmy je tutaj, by mogły dorosnąć i kiedyś nakarmić nasz klan albo dać nam więcej młodych — wymruczała, po czym odwróciła się od gniazda. Spojrzała na Mysiego Postracha, który w dziwny sposób wpatrywał się w jajka. Strzepnęła ogonem w jego stronę, na co kocurek szybko przystanął przy niej. Dołączyli do reszty patrolu, po czym całą zgrają ruszyli na polowanie. Już teraz czuli, że będzie ono udane!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz