Jej kochana Alguś znowu wpadła w tarapaty. Tym razem przez nieostrożność poślizgnęła się na kamieniach i zrobiła sobie krzywdę, ale coś na to poradzą. Pchli Nos, niosąc ją tutaj, wbił sobie kolec w łapę, ale na szczęście to nic poważnego. Wreszcie bicolorka się ocknęła, a Zimorodek odetchnęła z ulgą; jej siostrzyczka chyba będzie cała.
— Słyszę, a-ała... Chyba coś sobie zrobiłam z łapą — Odpowiedziała bardziej pytając na wcześniejsze zapytanie czy ją słyszy, które dała jej Zimorodek licząc na to, że zaraz się z tego wyliże. Nie chciała mieć kolejnego zmarłego lub zaginionego członka rodziny, a już na pewno nie kogoś tak bliskiego; Alga była nie tylko jej siostrą, ale też przyjaciółką, najlepszą z najlepszych.
— Na to wygląda, za to twój mentor, który cię tutaj niósł, na dodatek wbił sobie kolca w łapę po drodze, więc również będzie musiał być zbadany — Odpowiedziała Aldze Strzyżykowy Promyk, zerkając na białego.
— To... będę mogła chodzić? — Spytała ją jej siostra, wpatrując się w nią brązowymi oczami. Trochę ją rozbawiło to, jak siostra z przesadnym przerażeniem w głosie zareagowała. Łapa nie wyglądała tak źle; nie była całkiem rozwalona i nie wyglądało to na coś bardzo poważnego. Poza tym Alga zabawnie wygląda tak dramatyzując.
— Nie martw się Alguś, z pewnością będziesz jeszcze mogła chodzić, tylko będziesz musiała dużo odpoczywać i nie nadwyrężać tej biednej łapy w najbliższym czasie. — uspokoiła siostrę. Już ona dopilnuje by jej siostra wyzdrowiała. Nie pozwoli jej się ruszać z legowiska przez najbliższe parę dni, będzie ją miała na oku dzień i noc. Nic sobie nie zrobi.
***
— Witaj siostrzyczko! - Zimorodkowa Łapa przywitała się z Algą. — Mam dzisiaj nieco luźniejszy dzień, chciałabyś może pójść ze mną popływać? Przy okazji może zbiorę trochę ziół rosnących nad wodą: kopru, łopianu, malwy, mięty wodnej czy olchy. Ale chciałabym po prostu spędzić z tobą trochę czasu, jak siostra z siostrą.
— Czemu by nie? — Odpowiedziała jej Algowa Struga. — Dawno nie spędzałyśmy ze sobą czasu tylko we dwie.
— To pewnie przez to że cały czas siedzę tylko przy swoich ziołach… — Stwierdziła Zimorodek - Ale postaram się coś z tym zrobić. W końcu nie powinnam zaniedbywać relacji ze swoją ulubioną siostrą-przyjaciółką.
— Zdecydowanie nie! — Stwierdziła ze śmiechem Alga.
— To chodźmy nad tę rzekę! Dawno nie pływałam, chcę znowu poczuć tę wilgoć na moim futerku!
Kotki udały się nad rzekę, wesoło gawędząc. Pogoda była ładna, ciepłe promienie słońca ogrzewały futerka sióstr. Gdy dotarły nad wodę, Zimorodek dla odmiany jako pierwsza wbiegła w chłodny strumień. Gdy dołączyła do niej Alga, chlapnęła ja zaczepnie, bawiły się w wodzie jeszcze jakiś czas, po czym położyły się na trawie przy brzegu
— Ta chmura wygląda jak łosoś! — Stwierdziła Zimorodek wskazując chmurę łapką.
— A ta jak węgorz! — Pokazała inną Alga.
Zimorodkowa Łapa wpatrywała się tak w chmury razem z Algową Strugą jeszcze dobrą chwilę, po czym otworzyła pyszczek by coś powiedzieć.
— Dlaczego nie może być jak kiedyś? Czemu nie możemy być tylko kociakami i nie przejmować się tymi wszystkim zmartwieniami? Tym gnębieniem czekoladowych, chorobami i innymi zmartwieniami… Jak ty to robisz że potrafisz się dogadać z czekoladowymi, mimo iż jesteś w naszej rodzinie i jesteś czarna? I że tak trudno cię nie lubić? — Zalała pytaniami siostrę. Jej siostra była lubiana mimo maści i pochodzeniu, co prawda rodzina niezbyt ją lubiła ale co z tego. Jej też nie lubiła taka Mandarynka czy ciotki. Nie potrafiła zrozumieć jak jej siostra to wszystko robi, choć się starała. Poza tym tak bardzo chciała znowu być tylko kociakiem bez zmartwień…
[562 słowa]
[przyznano 11%]
{Alguś?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz