-Barszczowa Łodygo! - Przywitał się, stając przy wojowniku. - Chciałbyś pójść razem ze mną nad staw?
Kocur uśmiechnął się pogodnie, spoglądając swoimi błyszczącymi oczami na ucznia.
-Jasne! Mogę pokazać ci żaby, jeśli chcesz. Jest ich tam sporo!
Srebrny odwzajemnił uśmiech, rozemocjonowany nowym pomysłem.
-Tak, chętnie! Możemy już iść? - Pręgowany cętkowanie nie miał w zwyczaju popędzać innych, jednak tu rozchodziło się o coś więcej! Jeśli zaraz nie znajdzie się w cieniu, mocząc łapy w wodzie, chyba się spali!
Pomarańczowooki skinął głową, nieco rozbawiony i razem skierowali się do wyjścia z obozu. Truchtając opuścili koczowisko, rozglądając się w około. W pewnej chwili do nozdrzy Skowronkowej Łapy doszedł zapach królika. Spojrzał na Barszczową Łodygę, który najwidoczniej wyczuł to samo, gdyż uśmiechnął się do niego zadziornie.
-To co, chcesz spróbować swoich sił w pogoni za królikiem? - Zaproponował ze śmiechem.
Pręgowany cętkowanie zastanowił się chwilę, jednak pokiwał przecząco głową.
-Jest zdecydowanie za gorąco... Nie mam na to siły! Spróbuję kiedy indziej, dobrze?
-Oczywiście, nie przejmuj się! Możesz spróbować, gdy tylko będziesz miał ochotę. - Uspokoił go pręgowany tygrysio.
Wreszcie dotarli do przybrzeżnego stawu. Skowronkowa Łapa uśmiechnął się, nachylając nad taflą. W lśniącym zwierciadle ujrzał swój biały pysk, który po chwili zanurzył w cieczy, biorąc kilka łyków chłodnej wody. Gdy tylko ugasił pragnienie, odsunął się nieco i spojrzał na Barszczową Łodygę. Wojownik uderzył łapą w lustro, rozbryzgując wodę i jednocześnie ochlapując bicolora. Zielonooki roześmiał się, wchodząc na mulistą płyciznę i mocząc swoje jasne łapy. Od tafli bił chłód, który dawał mu mnóstwo wytchnienia. Mimowolnie myślami powędrował do Mandarynkowego Pióra. Była z Klanu Nocy, woda na pewno stanowiła ogromną część jej życia. W głębi serca zaczął żałować, że nie mógł spędzać z nią czasu w ten sposób. Mimo wszystko towarzystwo Barszcza było upajające i cieszył się, iż to właśnie on podjął się jego szkolenia w kierunku wojownika. W pewnej chwili usłyszał rechot żab i dostrzegł zielono-brązowe, lśniące stworzenie, unoszące się na powierzchni wody. Rozszerzył oczy ze zdumienia, a serce zabiło mu nieco szybciej. Jakie piękne, wspaniałe stworzenie!
-Widzisz tą żabę? - Zapytał pręgowanego tygrysio, nie odrywając wzroku od stworzenia. - Jest taka wspaniała! Myślisz, że uda mi się ją złapać?
-Tylko, jeśli podpłynie bliżej brzegu. No, chyba, że nauczysz się pływać! Jeśli chcesz, możemy spróbować...
-O tak, chętnie!
Srebrny wszedł głębiej do stawu. Teraz woda dosięgała mu aż do łopatek. Wątpił, aby było jeszcze głębiej, więc mógł w miarę bezpiecznie się poruszać. Barszcz ruszył zaraz za nim, stając tuż obok. Skowronek uniósł łapy do góry, odbijając się lekko od dna i młócąc kończynami wodę. Udało mu się przepłynąć w ten sposób długość wiewiórki, gdy zmuszony był postawić nogi na gruncie, aby nie zanurzyć się pod wodę.
-Dobrze ci idzie! - Zachęcił go wojownik.
-Dzięki. A ty, umiesz pływać?
Pręgowany tygrysio zastanowił się chwilę.
-Coś tam umiem... Ale nie idzie mi nie wiadomo jak dobrze, więc postaraj się nie utopić!
W tej samej chwili srebrny poślizgnął się na śliskiej powierzchni, zanurzając się w wodzie, która wlała mu się do pyska. Skowronek zaczął szarpać się, starając się ponownie wstać. Barszczowa Łodyga błyskawicznie doskoczył do niego i pomógł mu ponownie wstać. Kocur kaszląc i wypluwając ciecz z pyska uśmiechnął się słabo do kocura.
-Wybacz..
Pomarańczowooki spojrzał na niego zmartwiony.
-Chyba wystarczy ci tego pływania jak na jeden dzień. Chodź, może znajdziemy jakąś jaszczurkę.
Uczeń pokiwał głową i wyszedł ze stawu, otrzepując się delikatnie.
-To gdzie są te jaszczurki? - Zapytał, rozglądając się.
-Nie wiem, trzeba ich poszukać. - Odparł tajemniczo wojownik. - Lubią wylegiwać się na kamieniach, w nasłonecznionych miejscach. Może gdzieś tam je znajdziemy?
Pręgowany cętkowanie pokiwał głową ze zrozumieniem i podszedł do najbliższego kamienia, jednak zamiast dostrzec śliczną jaszczurkę, odpoczywającą w blasku słońca, zza skałki wypełzł wąż. Zaskroniec wysunął język, po czym ukrył się w pobliskich krzakach, najwidoczniej zirytowany "nieznośnym uczniem".
***
Skowronkowa Łapa leżał w cieniu Skruszonej Wierzy, starając się uchronić przed upałem. Dlaczego Klan Gwiazdy zsyłał na nich tak okrutną pogodę? Nie dość, że brakło ziół, to jeszcze niemiłosiernie grzało... W pewnej chwili podeszła do niego Brzęczkowy Trel, z zamiarem wejścia do legowiska medyka. Czekoladowy od razu wstał z ziemi, spoglądając na nią pytająco.
-Witaj Skowronku... - Zaczęła kotka nieśmiało. - Razem z Bobrzym Siekaczem poszliśmy na Martwy Szlak i spotkaliśmy szczura. Ugryzł mnie w łapę. Wiesz może, gdzie jest Pajęcza Lilia?
-Odpoczywa. Nie ma potrzeby jej przeszkadzać, opatrzę ci to ugryzienie. Wejdź do środka, pokaż mi ranę.
Kotka uczyniła to, co jej kazał i usiadła na środku legowiska, liżąc swoją lewą łapę.
-Gdzie dokładnie cię ugryzł? - Zapytał, marszcząc brwi.
Cynamonowa nie odpowiedziała, tylko wyciągnęła białą kończynę przed siebie, umożliwiając uczniowi obejrzenie jej. Rana nie była zbyt głęboka, jednak zdecydowanie wymagała opatrzenia. Paskudne stworzenia.
-Pójdę po odpowiednie zioła, zaraz przyjdę. - Miauknął kocur, ruszając do składziku z ziołami.
Chwycił jedną z ostatnich sztuk dzikiego czosnku i wrócił do Brzęczkowego Trelu.
-Powinnaś się w tym wytarzać, zapobiegnie wtedy infekcji. Rana nie jest na tyle duża czy głęboka, żeby opatrywać ją pajęczyną, więc to powinno wystarczyć.
[957 słów]
Wyleczeni: Brzęczkowy Trel
NPC: Brzęczkowy Trel
[przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz