Zaraz po dołączeniu do OL
Kajzerka, która wcześniej leżała ogrzewając malucha, wyszła z legowiska, przybliżając się do wyjścia, by odetchnąć świeżym powietrzem i popatrzeć na krople spadające z nieba. Szylkretowy kociak podreptał za pręgowaną tygrysio. Nie chciała odstawać od mamy na krok. Ona była jej gwarancją bezpieczeństwa.
— Cio to mamo? — zapytała, wskazując na taflę wody, która utworzyła się pod żłobkiem.
— To kałuża — odparła karmicielka.
— Ka - kałuzia — Maślak podobało się nowe znalezisko. Było piękne. Odbijało wszystko nad nim. Gdy dotykała "kałuzię" łapką, deszczówka falowała, a opuszki czuły zimno. Śmiała się, gdy większe krople rozpychały wodę, najbardziej jednak, jak nalało się cętkowanej do nosa parę jej kropel. Kichnęła wtedy i wróciła do zabawy.
Nagle jednak coś, a raczej ktoś, zakłócił równowagę na wodzie. Syknęła na tego, kto zepsuł kałużę.
— Oddaj mi moją kałuzię! — Szylkretka krzyknęła donośnie, na co tajemnicza postać cofnęła się. No nareszcie. Nie chciała się nią dzielić. To był prezent od mamy, a nie zabawka dla obcych. Nieznajomy jednak skierował się do nich. Bała się. Czy go rozwścieczyła i ją zje? Uciekła za mamę, z przerażeniem wpatrując się w kocura, którego ogromna sylwetka rysowała się w wejściu.
— Ojć, wystraszyłem ją? — Czarnobiały kocur wypowiedział to do Kajzerki. Przestraszył się nie na żarty. Czy to było z troski, czy z zagrożenia od szylkretowej karmicielki, czyhającej na potwory, które chciałyby zjeść jej córkę. Może nawet gotowa była już do ataku.
— Maślak… Nie wiem, co się dzisiaj z nią stało... – Była Nocniaczki cicho westchnęła. — Chyba chodzi o to, że wszedłeś na tamtą kałużę…
— Ah, to przepraszam! — powiedział arlekin, zbliżając się do burej. Przeprosił… Nie, to nie jest sen?! — Wybacz… Nie wiedziałem.
Nagle zrobiło jej się żal kocurka. Cętkowana postanowiła pocieszyć arlekina. Wyszła powoli zza mamy. Może jej nie zje?
— Wybaczę Ci, jeśli mnie nie zjesz! — Maślak mruknęła, przylegając do łapki pomarańczowookiego i patrząc prosto na niego. Usłyszała tylko śmiechy dwójki kotów, jednak dalej wpatrywała się w ucznia.
<Topola?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz