Jakiś dzień przed spacerem z Mżawką
— Podoba ci się mój prezent?
— Ty... Włożyłeś mi żabę do legowiska? — zapytała zdezorientowana.
— Tak! — kremowy uśmiechnął się bardzo dumny z siebie — To co podoba ci się?
— Czemu myślałeś, że spodobałoby mi się to?! — krzyknęła. Czy on był głupi? Piorun go trzasnął czy co?
— Podobno kotki lubią żaby... Jaka jest twoja ulubiona?
Tego było za dużo. Kto mu takie rzeczy nagadał? Powoli wypuściła powietrze nosem.
— Kotki lubią kwiaty. Kwiaty. Nie żaby. Nie lubię żab. Nie wiem kto ci takie bzdury nagadał, ale jeżeli chcesz poderwać jakąś kotkę, to daj jej kwiaty! A nie żaby! Chyba że zależy ci na samotności.
Wyparowała z legowiska oburzona.
***
Teraz
— To znowu ty Mżawko?
— Cześć Mandarynkowe Pióro...
To jednak Bursztynek. Ten dziwaczny miłośnik przyrody od którego ostatnio dostała żabę. Popatrzyła się na niego trochę zirytowana.
— Hm?
— No więc moja żaba ci się nie spodobała...
— Masz dla mnie kwiaty? — nie spodziewała się że długowłosy naprawdę się w niej zakochał. Myślała, że to tylko jakiś wkurzający żart.
— Nie...kwiatów nie było...mam dla ciebie coś innego...
Westchnęła głęboko trochę bojąc się tego, co zobaczy. Kocur wyciągnął łapę na której siedziała... Biedronka.
— Co to ma być?
<Bursztynku, mój cichy adoratorze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz