— Zagapiłam się – bąknęła, podnosząc się z ziemi i otrzepując futro – Przepraszam.
Zyskała jedynie ostentacyjne prychnięcie, na co jej nastrój jeszcze bardziej się zepsuł. Odsunęła się o krok, dając kotce przestrzeń do przejścia dalej.
— Pasują tobie te piórka – mruknęła jeszcze cichutko; umknęło to już oddalonej o kawałek wojowniczce. Z jej pierzastej okrywy wypadło jedno z kruczo-czarnych źdźbeł… Zgrabnie przyciągnęła się je do siebie, nie zwracając uwagi nikogo. Znalezisko mrugało do niej od czasu patrolu; nie mogła się oprzeć zabraniu choć jednego. Podniosła wzrok na wchodzącego do obozu Rokitnika. Kocur skierował się w stronę znajomej, siadając obok i prawdopodobnie wypytując, czy widziała gdzieś Żagnicę. Gdy ta pokręciła głową, bury usiadł obok i ziewnął głośno. Cierń posłała mu zirytowane spojrzenie, na co odpowiedział jakąś obelgą, której nie dosłyszała. Po tym wojownicy już się do siebie nie odezwali, a Rokitnik wyglądał w stronę wyjścia z obozu. Wiedziała, że czekał na swojego “przyjaciela”. Mentor Topoli zdecydowanie miał na pieńku z większością kotów, ale burego wyjątkowo dobrze tolerował. A może nawet lubił..? Była zdezorientowana relacją całej trójki; wszyscy niby się przyjaźnili, ale krzyki i wyzwiska można było słyszeć z każdej strony. Nie tolerowała także żadnego z nich, Żagnicy z wiadomych powodów. Czasem miała ochotę po prostu przemówić kocurowi do rozumu, ale zdecydowanie za bardzo się bała. Unikała go, rozmawiając tylko, gdy szukała brata i przypadkowo znalazła się w jego towarzystwie. Ostatnio, gdy wpadła na ich trening wraz z mentorką, niebieski spojrzał na nie poirytowanym i przeniósł się wraz z Topolą w inne miejsce, aby “nie rozpraszały mu ucznia”. Rokitnik za to obrzydzał ją swoim zachowaniem, jak i językiem, którym się posługiwał. Nie można było z nim normalnie porozmawiać!
Poczuła lekkie trącenie w bark; podeszła do niej Pieczarka, trzymając w pysku coś kolorowego. Upuściła znalezisko delikatnie przed łapami uczennicy, uśmiechając się szeroko.
— Znalazłam przed legowiskiem – miauknęła – Pomyślałam, że Ci się spodoba.
Z błyszczącymi oczyma spojrzała na podarunek. Lekko naddarte motyle skrzydło mieniło się w słońcu.
— O jeju, dziękuję! – wymruczała – Jest piękny!
Już po chwili wtuliła się w puchate futro mentorki, która wydała z siebie cichy pisk i odwzajemniła uścisk. Zacisnęła ślepka, słysząc subtelne mruczenie starszej kotki. Jak się cieszyła, że dostała taką mentorkę! Była nie tylko jej nauczycielem, ale też przyjaciółką i wsparciem.
*teraz*
Zawęszyła uważnie, przystając na gałęzi. Słońce dopiero co wstało; korzystając z resztek nocnego chłodu zgłosiła się do porannego patrolu, wraz z narzekającą na pogodę i wszystko inne Gruszką oraz zaspaną Migotką. Najstarsza ze zwiadowczyń wychyliła się do przodu, po chwili kręcąc tylko głową - spokój zakłóciła tylko marna ryjówka szamocząca sie między krzewami. Jeżyna prawie wpadła na jej łaciaty zadek, cofając się o krok w ostatnim momencie. Czując jej wąsy w pobliżu, zwiadowczyni odskoczyła z sykiem, odwracając się szybko.
— Uważaj! – prychnęła, zamaszyście przecinając ogonem powietrze.
— Przepraszam – mruknęła, kiwając lekko głową.
Szylkretka mlasnęła i zmierzyła ją wzrokiem żółtych oczu. Młodsza przekrzywiła mordkę; dlaczego nadal miała do niej jakiś problem? Przeprosiła przecież!
— Możemy ruszyć dalej? – zapytała Migotka z westchnieniem, przestępując z łapy na łapę – Niedługo zrobi się za gorąco…
Otrzymała kolejne krzywe spojrzenie od Gruszki, ale jednak ponownie skierowały się w dalszą podróż. Niebieska wręcz deptała Jeżynie po ogonie, trzymając się blisko i próbując nadążyć za prowadzącą zwiadowczynią. Skakały z gałęzi na gałąź, w pewnym momencie musząc jednak zejść na ziemię; po okrążeniu Śliwowego Gaju powitała ich polanach bez ani odrobiny cienia. Przywódczyni patrolu mruknęła coś pod nosem, przystając przy jakimś kamieniu i obwąchując go dokładnie.
— Ktoś tu był? – Migotka podeszła bliżej.
— Samotnicy – mruknęła starsza – No nic, zgłosimy to później.
Ruszyły dalej, tym razem z burą na czele. Szylkretki nawiązywały niemrawą rozmowę, głównie krążącą wokół ostatnich wydarzeń i ich absurdu. Ona sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć ‐ porwanie ciała? Kto chciał by coś takiego robić? I po co! Sama nie odczuwała zbytnio straty Przebiśniega, ale następujący jej tragizm przerażał ją.
Spojrzała na wodę, wzdłuż której brzegu szła. Rzeczka lśniła w gorącymi słońcu, które jednak powoli zaczynały zasłaniać chmury - po południu pewnie zbierze się na burzę. Jednak teraz jej chłód muskał jej futro kusząco. Obejrzała się na resztę; widząc mizerną minę Migotki przystanęła i z ulgą zamoczyła łapki w wodzie. Chwilę później cały patrol, włącznie z wyjątkowo nie protestującą Gruszką, siedział po brzuch w strumieniu. Pochyliła głowę i napiła się, strzepując kropelki z wąsów. Weszła głębiej, zanurzając się po szyję. Uważała, aby nie dać porwać się prądowi - żadna z nich nie umiała pływać, więc z pomocą tonącej byłoby trudno.
— Za ciepło, co? – rozległ się głos Przypływ, która wraz z grupą wojowników podeszła bliżej – Ta pogoda porządnie daje nam w kość.
Ucieszyła się na widok kotki, wynurzając się odrobinę i uśmiechając. Odruchowo chciała przytulić się na powitanie, na co liliowa z chichotem odsunęła się.
— Ej! Nie chcę być mokra! – zawołała, a zwiadowczyni strzepnęła uszami. Posłało to w powietrze drobne kropelki, które tak uderzyły jej przybraną “ciocię”. Zniesmaczona kotka zadrżała, pacając ją ogonem po głowie.
Zza wojowniczki dojrzała znajomą postać Cierń, trzymająca w pyszczku liście paproci i próbując poprawić coś na własnym grzbiecie. Podchwyciła ostatnio fakt, że ta przyklejała wszystko na żywicę - co podpowiadało jej, że substancja się topiła i rośliny odpadały. Zgrabnie wystąpiła się na brzeg, otrzepując się z wody. Okrzyczana przez Przypływ, z uśmieszkiem przytruchtała do kotki, zyskując poirytowane spojrzenie zielonych oczu.
— Pomóc Ci? – zapytała. Chciała przekonać starsza do siebie; a teraz już nie była uczennicą… Może miałaby do niej teraz więcej respektu.
<Cierń?>
npc: Rokitnik, Żagnica, Pieczarka, Gruszka, Migotka, Przypływ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz