- Proszę. - Wymruczał, kładąc ofiarę przed kociakiem i karmicielką. - Jeśli to nie będzie dla was wystarczające, mogę przynieść więcej.
Kotka podziękowała mu z uśmiechem i zwiadowca opuścił legowisko, aby samemu się posilić. Drogę zastąpiła mu jednak czekoladowa uczennica.
-Witaj! - Uśmiechnęła się, prostując dumnie.
Czarno-biały spojrzał na kotkę pogodnie i machnął jej ogonem na powitanie.
- Coś się stało? - Zapytał, przechylając delikatnie w lewo głowę.
Szylkretka zamyśliła się chwilę, po czym rozradowana spojrzała na Czernidłaka i z uśmiechem na pysku zaczęła swój monolog.
- Wiedziałeś, że moim mentorem jest Bryza? Niczego się od niego nie nauczę, jest najgorszym mentorem, jakiego mogłam dostać! Dlaczego ja? Ach, jakiż to los jest niesprawiedliwy! - Pręgowana dziko wywinęła teatralnie oczami i wzięła oddech, aby kontynuować. - No nic, w każdym razie, czy zdajesz sobie sprawę, ile gatunków ptaków żyje na terenie Owocowego Lasu? Albo słyszałeś na przykład ich śpiew? Umiesz je rozpoznawać? Jestem pewna, że nie! Więc właśnie ja to potrafię! Ostatnio odróżniłam od siebie kilka rodzajów ptaków. Było to wyjątkowo proste, jak na mnie, rzecz jasna! Swoją drogą, rozumiesz, jak rozległą posiadam wiedzę? Na przykład...
Niebieskooki przerwał jej, uśmiechając się serdecznie.
- Tak, wierzę Ci. Na pewno jesteś bardzo mądrą oraz zdolną kotką. - Potaknął życzliwie.
Arlekinka pokiwała poważnie głową, jakby ciesząc się, że ktoś się z nią zgadza w tak istotnej kwestii, po czym zaczęła kolejną opowieść, tym razem dotyczącą różnych kwiatów. Zwiadowca nie potrafił się nie zgodzić z faktem, iż Dereńka była zadziwiająco mądra, zwłaszcza jak na swój wiek. Mimo wszystko przestąpił z nogi na nogę, nieco znudzony już jej przedługim wykładem, dotyczącym botaniki. Jego żołądek skręcał się z głodu, dlatego też zmuszony był przerwać uczennicy swoją fascynującą opowieść.
- Wybacz, Dereńko, ale... jakby to powiedzieć, jestem głodny. Nie jadłem nic od rana, a byłem na porannym patrolu... Może kiedy indziej opowiesz mi o... O kwiatach? - Zasugerował delikatnie.
Kotka zamrugała i po chwili wzruszyła ramionami.
- Oczywiście, dlaczegóż nie. Smacznego. - Istotka pożegnała się i oddaliła, zapewne szukając innego kota, któremu mogłaby zaimponować swoją wiedzą.
Czernidłak jednak nie rozmyślał nad tym długo i udał się do stosu zwierzyny, aby jakkolwiek zapełnić pusty żołądek. Chwycił chudą nornicę i usiadł w cieniu, starając się ochronić przed słońcem. Ledwo przełknął pierwszy kęs żylastego mięsa, a podeszła do niego Pieczarka, siadając tuż obok z myszą w pysku. Siostra wtuliła się w jego bok, również chcąc zmieścić się w niewielkiej, zacienionej przestrzeni. Grzybowy odsunął się nieco, aby dać jej więcej miejsca i wrócił do jedzenia. Szybko jednak stracił apetyt, nie pocieszony niesmaczną, gumową zwierzyną.
-Okropne to jest, czyż nie? - Zagadnęła Pieczarka, spoglądając na swoją mysz. - Nie chce mi przejść przez gardło!
Kocur westchnął.
- Zgadzam się. Ostatnio coraz gorzej z jakimś porządnym jedzeniem..
- To może sami zapolujemy? - Zaproponowała zielonooka, strzepując uszami.
Czarno-biały zastanowił się chwilę. Nie miał nic do stracenia.
- Czemu nie. Tylko gdzie? Jestem pewien, że zwierzyna pochowała się w taki upał do swoich nor.
- Owocowy Lasek?
Kocur poprawił się w miejscu, dokańczając jedzenie i uderzając leniwie ogonem o ziemię.
- Prowadź. - Uśmiechnął się, pozwalając siostrze opuścić cień jako pierwszej, co ta uczyniła dość niechętnie.
Obaj ruszyli poza obóz, zatrzymując się przy najbliższym drzewie. Niebieskooki jako pierwszy wskoczył na gałąź, znajdującą się najbliżej ziemi i od razu przeskoczył na wyższą, truchtem pokonując kolejne odległości. Za sobą wyczuwał obecność Pieczarki, która lawirowała między liśćmi oraz różnymi gałęziami. Grzybowy przeskoczył na kolejny konar, przyśpieszając nieco. Po dłuższym czasie obaj dotarli do Owocowego Lasku, gdzie zeskoczyli z drzew, w poszukiwaniu jakichś potencjalnych ofiar. W pewnej chwili Czernidłak poczuł silne uderzenie w kark i już po chwili leżał na ziemi, przygnieciony przez rozbawioną Pieczarkę. Zwiadowca uśmiechnął się i po chwili szamotaniny oswobodził się z uścisku kotki, delikatnie uderzając ją w bark i odskakując. Przypomniały mu się czasy, kiedy był kociakiem i beztrosko hasał po żłobku, nie przejmując się sytuacją Owocowego Lasu. To również przypomniało mu, że nie przyszli tu, aby się bawić. Powinni coś upolować.
- Dobra, wygrałaś! - Oznajmił, siadając na ziemi. - Lepiej spróbujmy wytropić jakąś zwierzynę...
Biała zwiadowczyni potaknęła, w pełni się z nim zgadzając i na moment zamarła, otwierając pysk. Czernidłak również to wyczuł. Zapach nornicy roznosił się po lasku, mieszając z wonią drzewek owocowych i unosząc się na wietrze. Zielonooka przypadła brzuchem do ziemi, ruszając ostrożnie w kierunku pobliskiego krzaka. Chwilę później wybiła się swoimi tylnymi łapami od ziemi i naskoczyła na małe stworzonko, zabijając je szybkim ruchem pyska.
NPC: Dereńka, Pieczarka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz