- Bez Rokitnika tym razem? Huh?
- Nie potrzebuje go, żeby normalnie funkcjonować, bezfutrzaku.
- To czemu tu jesteś?
Wtedy stało się coś czego nigdy się nie spodziewała. Żagnica położył ogon na jej barku.
- Wiesz, że to przegrana sprawa?
- Tak
- I co z tym zrobisz?
- A mogę zrobić cokolwiek?
Kocur westchnął.
- Zostawię cię samą. Nie mów o tym Rokitnikowi - wyszeptał, po czym sobie poszedł. W sumie bycie samą to nie taki zły pomysł. Uznała, że pójdzie sobie gdzieś daleko. Szła w stronę wyjścia z obozu, aż nie wpadła na Padlinę.
- O… cześć… Cierń - mówił, kręcąc się wokół siebie, jakby nie do końca wiedział, gdzie jest. Znowu był na ziołach. „Żałosny stróż” - prychnęła w myślach już chcąc go wyminąć gdy ten podał jej listek kocimiętki.
- Masz… spróbuj… to jest… świetneeee.
Wzruszyła ramionami i wzięła listek, po czym wyszła z obozu.
***
Doszła aż do Śliwowego Gaju. Po drodze zdążyła zjeść ziele. Usiadła pod jedną ze śliw. Spokój, cisza. Nagle usłyszała szelest. Automatycznie ustawiła się w pozycji bojowej. Z krzaków wyłoniła się srebrna sylwetka Bukszpana. Tego samotnika, co niedawno dołączył do Owocowego Lasu. Otworzyła już pysk, żeby powiedzieć mu, żeby się odczepił, ale szybko go zamknęła. Niech tam sobie jest. Może jest na jakimś polowaniu, czy coś. To było ostatnie co zapamiętała z tej nocy.
***
Jakiś czas później była na porannym patrolu z Rokitnikiem i Żagnicą. Jakimś cudem zawsze musiała na nich wpadać. Wspominała, jak dobrze się czuła po tym zielu od Padliny. Będzie musiała tego spróbować jeszcze kiedyś. Wszystko szło dobrze. Łapali zwierzynę i nic nadzwyczajnego się nie działo. Nagle poczuła się nie dobrze. Stanęła na chwilę.
- Wszystko gra, szczurze?
Skinęła szybko głową i pobiegła za najbliższe drzewo. Zwymiotowała. Dziwne. Czymś się zatruła, czy co? Będzie musiała pójść do Świergot. Kiedy wrócili, zgodnie z postanowieniem, ruszyła do lecznicy.
- Cześć Świergot. Źle się czuję…
Kotka od razu zaczęła badanie. Po chwili jej pysk się rozpromienił, co nie było normalne gdy się kogoś diagnozuje.
- Cierń! Będziesz matką!
- Że co proszę?
- Masz kociaki! Jesteś w ciąży!
Świat jej zawirował przed oczami co do. Kto w takim razie był ojcem. Była tylko jedna logiczna odpowiedź.
***
Widziała, jak jej cel wychodzi razem z patrolem z obozu. Wyszła chwilę później, żeby nie wyglądać jakoś bardzo podejrzanie. Chodziła za nimi. Zobaczyła, jak Przypływ mówi swojemu uczniowi, żeby się rozdzielili w poszukiwaniu zwierzyny. To była jej szansa. Kiedy kocur odszedł dość daleko i miała pewność, że był sam, skoczyła na niego i przygwoździła go do ziemi.
- Zagryzę cię zaraz, przysięgam!
Kocur widocznie położył po sobie trochę uszy najwyraźniej bojąc się trochę tego, co się zaraz wydarzy.
- Co ty mi zrobiłeś?!
- Co? O czym ty gadasz?! - pytał, drżąc lekko ze strachu
- Wschody słońca temu. W Śliwowym Gaju. Chciałam sobie spokojnie zjeść zielsko, które dostałam od Padliny a potem pojawiłeś się ty i teraz mam kociaki! Gadaj, bo nic już nigdy więcej nie powiesz!
- Och, ja? Ja nic nie zrobiłem! To wszystko, to twoja sprawka i jak się okazuje tego małego listka kocimiętki!
Jej źrenice się powiększyły. Zeszła z niego. Wtedy kiedy postanowiła mu nie przeszkadzać, bo pewnie polował, miała trochę racji.
Tylko ofiarą okazała się nie zwierzyna, a ona sama.
EVENT NPC: Rokitnik, Żagnica, Przypływ, Świergot, Bukszpan, Padlina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz