*czasy dawne*
Puchata kuleczka poturlała się w ich stronę. Kocie spojrzało na nią nieco zaskoczone. Była już zniszczona życiem. Mech wyłysiał.
— Chcesz się pobawić? — padło pytanie.
Bagietka spojrzało na kociaka. Siwek. Zamrugało oczkami. Był z nimi i braćmi w kociarni. Ale też był dzieckiem Mżawki? Zmrużyło oczka. Na upartego trochę pasował do nich wyglądem. Więc chyba tak? Nie było pewne jak to działa.
— Jasne, ale w co?
Siwek zamyślił się na chwilę.
— Możemy zrobić konkurs kto dalej ją popchnie samym pyskiem. Albo udawać rodzinę i że to nasz mały kociak.
— Chcesz się pobawić? — padło pytanie.
Bagietka spojrzało na kociaka. Siwek. Zamrugało oczkami. Był z nimi i braćmi w kociarni. Ale też był dzieckiem Mżawki? Zmrużyło oczka. Na upartego trochę pasował do nich wyglądem. Więc chyba tak? Nie było pewne jak to działa.
— Jasne, ale w co?
Siwek zamyślił się na chwilę.
— Możemy zrobić konkurs kto dalej ją popchnie samym pyskiem. Albo udawać rodzinę i że to nasz mały kociak.
Bagietka zamyśliło się. Obydwie perspektywy były kuszące. Iskierka rywalizacji czy spokojne życie rodzinne. Nie sądziło, że przed takim wyborem stanie w tak młodym wieku. Siwek uniósł brew, trochę nie będąc pewien czy towarzysz zabawy myśli, czy znów gdzieś odleciał.
— Rodzina! — oznajmiło wesoło, przytulając kuleczkę mchu. — To będzie Mżawka.
Siwek podszedł ostrożnie do ich dzieciątka.
— Po babci?
Bagietka uśmiechnęło się i pokiwało radośnie łebkiem.
— Nasza mała Mżawunia. Tylko ona nam pozostała. Kochanie. Burczy mi w brzuchu. Upoluj coś dla nas.
Siwek wyprostował się. Teraz już nie był kociakiem, został ojcem tej rodziny. Musiał ją utrzymać i wyżywić. Czas beztroskiego dzieciństwa został zakończony.
— Oczywiście, Najdroższa. Masz dziś ochotę na dorsza?
— Nie, bo nim boli mnie brzuch. Jeszcze Mżawuni będzie się odbijać. Chce... jagody!
Siwek zamyślił się. Ale ruszył. Miał ważną misję. Bagietka obserwowało, jak wytrwale poszukuje dla nich obiadu. Otuliło dzieciątko ogonem. Dzisiejszej nocy będą ucztować. W końcu Mżawunia miała już cały jeden księżyc na karku. To było wielkie święto.
— Proszę. — usłyszało, więc spojrzało w stronę partnera.
Kupka drobno pociętych listków leżała przed nimi. Powąchało ją niepewnie. Pachniały ładnie. Teraz faktycznie rozważało czy ją zjeść. Pomysł przerodził się w czyny. Listki zostały połknięte nim Siwek zdążył coś powiedzieć.
— Bagietko...
— Tak, kochanie?
— Tych listków nie wolno jeść...
Bagietka zmarszczyło brewki niepewnie. Czyli szybko osieroci Mżawunie.
— Ojejcia, myślisz, że musimy komuś powiedzieć?
Siwek pokiwał energicznie łebkiem i zaczął się rozglądać za kimś dorosłym.
— Mamooo! Pomocy. — wydarło się.
Mżawka szybko podbiegła do malców, a następnie trafiło do kociarni. Po krótkiej chwili okazało się jednak, że tamte listki nie były trujące.
npc: Siwa Łapa
— Rodzina! — oznajmiło wesoło, przytulając kuleczkę mchu. — To będzie Mżawka.
Siwek podszedł ostrożnie do ich dzieciątka.
— Po babci?
Bagietka uśmiechnęło się i pokiwało radośnie łebkiem.
— Nasza mała Mżawunia. Tylko ona nam pozostała. Kochanie. Burczy mi w brzuchu. Upoluj coś dla nas.
Siwek wyprostował się. Teraz już nie był kociakiem, został ojcem tej rodziny. Musiał ją utrzymać i wyżywić. Czas beztroskiego dzieciństwa został zakończony.
— Oczywiście, Najdroższa. Masz dziś ochotę na dorsza?
— Nie, bo nim boli mnie brzuch. Jeszcze Mżawuni będzie się odbijać. Chce... jagody!
Siwek zamyślił się. Ale ruszył. Miał ważną misję. Bagietka obserwowało, jak wytrwale poszukuje dla nich obiadu. Otuliło dzieciątko ogonem. Dzisiejszej nocy będą ucztować. W końcu Mżawunia miała już cały jeden księżyc na karku. To było wielkie święto.
— Proszę. — usłyszało, więc spojrzało w stronę partnera.
Kupka drobno pociętych listków leżała przed nimi. Powąchało ją niepewnie. Pachniały ładnie. Teraz faktycznie rozważało czy ją zjeść. Pomysł przerodził się w czyny. Listki zostały połknięte nim Siwek zdążył coś powiedzieć.
— Bagietko...
— Tak, kochanie?
— Tych listków nie wolno jeść...
Bagietka zmarszczyło brewki niepewnie. Czyli szybko osieroci Mżawunie.
— Ojejcia, myślisz, że musimy komuś powiedzieć?
Siwek pokiwał energicznie łebkiem i zaczął się rozglądać za kimś dorosłym.
— Mamooo! Pomocy. — wydarło się.
Mżawka szybko podbiegła do malców, a następnie trafiło do kociarni. Po krótkiej chwili okazało się jednak, że tamte listki nie były trujące.
npc: Siwa Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz