Tak też resztę dnia, czekając na koniec deszczu, spędzili na pogawędkach i dogryzaniu sobie nawzajem.
***
Przez następne dni, a może nawet księżyce, gdy Szkarłatny tylko wychodził z legowiska, Pszczela już na niego czekała. Lub on na nią. Chodzili razem na polowania, niekiedy też na patrole, a czas wydawał się płynąc wolniej, gdy byli razem. Niestety, mimo częstych polowań, coraz rzadziej wracali ze zdobyczą w pysku. Dni robiły się coraz krótsze i coraz zimniejsze. Zielony niegdyś las, teraz otulony był białym puchem, nawet rwąca rzeka niemalże cała zamarzła. Kocur i kotka jednak zdawali się nie zauważać tej nieprzychylnej pogody i pomimo ogromnego mrozu, czasami wręcz drżąc, i tak wychodzili wspólnie na łowy.
Tego dnia nie było inaczej. Rano, a że ranki były już późno, to o wschodzie słońca, razem ruszyli nad rzekę.
- Pięknie! - krzyknęła Pszczela, gdy dotarli. Nie zachwycała się jednak zbyt długo widokiem, tylko podbiegła do lodu okalającego rzekę.
Szkarłatny przyjrzał się widokowi. Wschodzące słońce pięknie barwiło niebo na kolor róż i jasne złoto, które wydawało mu się piękne, niczym oczy Pszczelej.
Podszedł do wchodzącej na lód kotki.
- Chyba nic z tego - powiedział, patrząc na niemalże całą zamrożoną rzekę - chodźmy gdzieś indziej.
- Aż tak ci się śpieszy?
Wojownik już przyzwyczaił się do takich kąśliwych uwag kotki. Pszczela, nie czekając na jego odpowiedź, szła ostrożnie po lodzie, zbliżając się do jedynego niezamarzniętego centrum, gdzie rzeka miała zbyt silny nurt, by całkowicie zamarznąć.
- Uważaj, bo jeszcze się lód załamie... - ostrzegł Szkarłatny
Jednak, jak to na złość bywa, nim jeszcze skończył wypowiadać te słowa, lód trzasnął głośno, a na jego tafli pojawiły się pęknięcia. Pszczela nie zdążyła nawet krzyknąć, bo nagle lód się załamał, a ona znalazła się w wodzie. Szkarłatny, przerażony nie na żarty, w jednej chwili znalazł się na skraju lodu, tylko po to, by widzieć jak wojowniczka płynie wraz z nurtem rzeki.
Co robić!?
Wojownik wiedział, że kotka umie dobrze pływać, jednak w takiej zimnej wodzie i to jeszcze o takim silnym nurcie, nawet najlepszy pływak nie miał szans. Kocur był rozsądny, więc nie rzucił się za nią do wody, bo to sprawiłoby jedynie, że oboje by zamarzli.
Jednak te wahania trwały zaledwie ułamek uderzenia serca.
<Pszczeli Miodku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz