Zabił szybkim ugryzie niej królika podczas polowania z Jałowcowym Świtem. Klan Burzy musiał otrzymać chociaż kilka kawałków mięsa, aby każdy z członków mógł zaspokoić w minimalnym stopniu uczucie głodu.
- To było niezłe - uznał arlekin.
Orlikowy Szept nieśmiało podniósł kącik ust w pewnej podzięce. Powiedziałby ciche dziękuję, lecz polowanie się nie skończyło. Nawet najmniejszy dźwięk mógł spłoszyć czujne ofiary.
Kiwnął głową na odpoczywające w pobliżu stadko królików. Jałowcowy Świt spojrzał w tamtym kierunku. Od razu zniżył się do pozycji godnej niejednego tropiciela i udał się w kierunku rodzinki roślinożerców. W pobliżu czaił się biały, łowy dopiero się zaczęły.
- To było niezłe - uznał arlekin.
Orlikowy Szept nieśmiało podniósł kącik ust w pewnej podzięce. Powiedziałby ciche dziękuję, lecz polowanie się nie skończyło. Nawet najmniejszy dźwięk mógł spłoszyć czujne ofiary.
Kiwnął głową na odpoczywające w pobliżu stadko królików. Jałowcowy Świt spojrzał w tamtym kierunku. Od razu zniżył się do pozycji godnej niejednego tropiciela i udał się w kierunku rodzinki roślinożerców. W pobliżu czaił się biały, łowy dopiero się zaczęły.
chwila obecna
- Eh... Zwyczajnie weź się w garść i powiedz mu, że stałeś się gejem. Czemu wszyscy w Klanie Burzy to takie mazgaje... - mruknęła Mniszkowy Kwiat, słuchając kolejnego monologu brata na temat miłosnego trójkąta.
Cóż, rodzeństwo zaczęło powoli, lecz względnie skutecznie budować od nowa kontakt. Po księżycach milczenia i wzajemnej zawiści przyszedł czas na zmianę kierunku w relacji. Koniczynka nie byłaby zadowolona z rozłamu w rodzinie, więc najmłodszy z jej potomstwa postanowił wybaczyć calico i po prostu z nią rozmawiać.
- Ale... Nie rozumiesz. Ja... Od tak mam do niego zagadać? Do... Do Narcyza? Od tak? Przecież... On ma mnie za przyjaciela... I... I tylko za niego - miauknął biały, poruszając nieśmiale ogonem.
- Słuchaj, spójrz mi w pysk. Powiedz prawdę. Kogo bardziej kochasz? Cętkowany Kwiat czy Narcyzowy Pył? - powiedziała stanowczo Mniszkowy Kwiat, uderzając przednimi łapami o podłoże.
Biały automatycznie stanął na baczność, wypinając pierś do przodu i patrząc na siostrę jak na generała armii kraju objętego dyktaturą. Co go napadło, by cały czas mówić o tym samym? Ciągle, ciągle i ciągle o tej miłości. Przecież istnieją inne tematy do rozmowy! Pogoda, wiosna, śpiewające ptaki, smak chłodnej wody w strumyku, odcień oczu Nar... Nie, stanowczo myśli były objęte zwykłą obsesją!
Przestań. O. Nim. Myśleć - rzekł do siebie w umyśle.
- Odpowiedz - wyrwała go z zamyślenia Mniszkowy Kwiat, ruszając wibrysami z zirytowania.
- Kocham... Siebie. Najbardziej siebie - powiedział Orlikowy Szept wymijająco.
- Szczerze!
- Narcyza!
- Ktoś mnie wołał? Mnie? Wspaniałego mnie? Co za wyróżnienie... Ojej! Cześć! Mniszek! Orliczek! - Jak na zawołanie pojawił się niebieski mentor Orlikowego Szeptu.
Najmłodszy kocur od razu schował się za siostrą. Nie mógł powiedzieć Narcyzowemu Pyłowi NIC na temat rozmowy z Mniszkowym Kwiatem. Jak on się dowie, będzie spłukany.
- Mój brat się w tobie zakochał i boi się o tym powiedzieć. Tylko tyle - mruknęła calico, przewracając oczami.
- Nieprawda! Ja tylko.... Udawałem! Bawiłem się.... W homosia! - zaprzeczył biały, kuląc się.
- ORLICZEK MNIE KOCHA?! JA GO TEŻ! ORLICZKU! MORDO TY MOJA! CHODŹ TU DO MNIE! - krzyknął Narcyzowy Pył radośnie, skacząc wysoko. Wyglądał na niesamowicie zadowolonego, jak nigdy.
Jakby tego było mało, do trójki wojowników podeszła Kozi Skok. Jej tu tylko brakowało!
- Co się dzieje? Co to za zgromadzenie? Coś się dzieje? - zadała od razu kilka pytań.
Orlikowy Szept wychylił się zza ciała Mniszkowego Kwiatu, chciał ukryć się w króliczej norze i jie wychodzić z niej do końca świata. Wstydził się jal nigdy, wibrysy drżały nerwowo, brakowało zazdrosnej jak nigdy Cętkowanego Kwiatu w całym tym niefortunnym zbiegowisku.
Przełknął ślinę. Musiał wziąć się w garść. Przecież... Tyle przeżył. Utratę połowy rodziny, w tym matki, siostry, córki, zawiódł się na partnerce, stracił część ucha, kilka razy zachorował... Zabił wiele zwierząt. Powinien przetrwać wyznanie miłości, prawda?
- Narcyzowy Pył... Dostał... Ataku szaleństwa. Ignoruj go. Przecież nie zawsze mówi serio - miauknął Orlikowy Szept, na szczęście nie mieszając się w słowach.
- Mój kochany Orliczek mnie kocha. Orliczek mnie kocha! Orliczek mnie kocha! - mówił Narcyzowy Pył, skacząc cały czas. Wyglądał jak radośnie tykająca bomba.
- Rety! Orlik i Narcyz są parą! Muszę to powiedzieć reszcie! Będą zachwyceni! - powiedziała również uradowana Kozi Skok.
- Nie! On kłamie! Postradał zmysly! Nie słuchaj go! - Biały stanął przed czarną, nikt nie mógł się więcej dowiedzieć! Dlaczego akurat córka Chabrowej Bryzy pojawiła się w takim momencie?
- Co tu się dzieje? - usłyszał głos Byczej Szarży. Nie, kolejny kot. Dlaczegoooo, dlaczego, dlaczego spotkało to akurat białego, akurat w tak spokojny, piękny i wiosenny dzień jak taki?
- Właśnie jestem świadkiem wyznania miłości Narcyzowego Pyłu i Orlikowego Szeptu! - od razu wypaplała Kozi Skok.
- Nie! My... My się tylko tak bawimy! To... To żarty! - skomentował Orlik.
- Też cię uwielbiam, moje bialutkie słoneczko! Daj mi pyska! Niech ja cię uściskam! - Narcyzowy Pył przestał skakać i zdyszany zaczął rozglądać się za swoim dawnym uczniem.
- Ale jaja. Mamy gejów w klanie - skomentował zdziwiony Bycza Szarża.
- Klanie Gwiazdy, dopomóż mi... - powiedział zrezygnowanym tonem Orlikowy Szept.
- ORLICZKU! Gdzie jesteś? - Narcyzowy Pył rozgladał się za swoim obiektem zauroczeń.
- Tutaj! - wskazał na białego ogonem Szeleszczący Zagajnik. Orlikowy Szept położył jedną z łap na ustach burego.
- Cicho bądź, albo cię trzepnę tak, że Klan Gwiazdy cię nie pozna! - syknął do Szelestu.
- ORLICZKU! MORDO TY MOJA! - Narcyzowy Pył skoczył na białego, przygnieżdżając go do ziemi. - Przyznaj się! Kochasz mnie? Mnie?! Moje futro? Oczy? Wszystko? Przyznaj się! Też cię kocham! - Niebieski zaśmiał się.
Syn Koniczynki zmierzył rozzłoszczonym spojrzeniem Szeleszczący Zagajnik, a bury w odpowiedzi pokazał język. Te młodsze pokolenie to prawdziwe bachory. Kiedyś rodzili się prawdziwi wojownicy, a nie wredne pomioty.
W wejściu do legowiska wojowników biały zauważył Jałowcowy Świt z jednym wielkim wtf na pysku. Arlekin planował się wycofać, widać to było po wyrazie zdziwienia w jego oczach.
- Jałowcowy Świcie! Pomóż mi! Błagam! On mnie dusi! - krzyknął Orlikowy Szept do znajomego, błagając w myślach o wsparcie jak nigdy dotąd.
<Jałowcu? Powodzenia>
19 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz