*przed wypadkiem*
Deszcz ze śniegiem uderzał rytmicznie o ziemię. Błotna breja tworzyła ze zgniłą trawą za nieciekawą mieszankę kolorystyczną. Niezapominajek spojrzał na nią z lekkim obrzydzeniem. Liczył, że może dzisiaj Krucze Futro odpuści mu ich codzienny spacer. W taką pogodę wolał spędzić czas w ciepłym legowisku niż łażąc na dworze. Kotki na razie nie było nigdzie widać. Pewnie jeszcze nie wróciła z patrolu łowieckiego. Ziewnął, kierując łapy w strone legowiska. Nie miał na razie co marznąć na dworze.
- Ciebie też przewiało? - miauknęła Sowia Łapa.
Jej bystre brązowe ślipia przyglądały się mu uważnie.
- Tak. - odpowiedział nieco nieśmiało kocur.
Odkąd wszedł w związek na niby z siostrą kotki czuł się niepewnie w towarzystwie szylkretki. Szczególnie gdy lustrowała go wzrokiem, jakby chciała przejrzeć go na wylot. Położył uszy.
- Potrzebujesz czegoś?
- Niee. Tylko kogoś do zabicia nudy. - puściła mu oczko.
- Może Kurkowa Łapa lepiej ci w tym pomoże. - mruknął wskazując ogonem na brata.
Sowia Łapa zerknęła na rudego, ale pokręciła łbem.
- Niezapominajkowa Łapo... - zaczęła kotka. - Może byś mi opowiedział jak... no wiesz... ty i moja siostra się zeszliście? Ona coś się nie garnie do zwierzania, a mnie ciekawość zżera.
Van przełknął ciężko śline. Nie miał pojęcia co miał niby powiedzieć kotce. Wolał też pierw ustalić
- Aa, wybacz. Przypomniało mi się, że Pierwszy Deszcz o coś mnie prosiła! - miauknął chaotycznie. - Coś z Bezchmurną Łapą... No więc wybacz!
Odbiegł pośpiesznie, szukając biało-czarnej wojowniczki. Kotka nie okazała się taka łatwa do zlokalizowania. W legowisku wojowników jej nie było. Podszedł niepewnie do Brzoskwiniowej Bryzy.
- Widziałaś Pierwszy Deszcz?
Kremowa zastanowiła uderzenie serca.
- Przed szczytowaniem słońca na pewno była u medyka. Później widziałam ją z Kasztanowym Dołem, poszli na polowanie, ale może już wrócili.
- Dziękuję!
Wyruszył na poszukiwanka wujka. Burego też nie było nigdzie widać. Nerwy rosły w młodym uczniu. Nie dość, że skłamał to jeszcze nie mógł znaleźć Pierwszego Deszcza. Dla pewności zajrzał jeszcze do żłobka. Lecz arlekinki i tam nie było. Jedynie Puszyste Futro przywitała go zdezorientowanym wyrazem pyska.
- Przyniósłbyś mi mysz skoro tu jesteś. - miauknęła liliowa. - Pajęcza Sieć poszedł z Złotym Wilkiem i do teraz nie wrócili. Nie wiem czemu interesuje się nadal tą gówniarą. Przecież skończyli już trening parę wschodów słońca temu. - burknęła, jakby zazdrosna.
Niezapominajek nie chciał wchodzić głębiej w relacje pomiędzy tą trójką.
- Tylko mysz?
Liliowa zamyśliła się.
- Wroblem też nie pogardze.
Uczeń kiwnął łbem i wyszedł ze żłobka. Szybkim ruchem zgarnął piszczki dla kotki i wrócił do kociarni.
- Dziękuję. A gdy tylko ta lisia strawa wróci do obozowiska każ mu do mnie przyjść.
Niezapominajkowa Łapa kiwnął łbem.
- A widziałaś może Pierwszy Deszcz?
- A sprawdzałeś grób Oszronionego Futra?
No tak. Jak van mógł zapomnieć o tak ważnym miejscu? Podziękował szybko kotce i ruszył w stronę cmentarza.
- Niezapominajkowa Łapo! A ty gdzie!
Uczeń nie musiał się odwracać by wiedzieć kto za nim stoi.
- Ja szedłem właśnie... - zaczął.
Krucze Futro zmarszczyła brwi.
- Nieważne. Teraz czas na nasz spacer.
- Ale...
- Nie ma ale. Mogłeś to zrobić wcześniej. Idziemy. - miauknęła twardo kotka.
Uczeń westchnął cicho. Chyba nie miał nic do gadania. Podążył grzecznie za kotką, słuchając jej stękania na Ognisty Język.
17 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz