- Wszystko w porządku?
Zwykle był zdania, że Północ najlepiej zostawić w spokoju. Nie lubiła towarzystwa, unikała go i Wróblowe Serce to szanował. Może nie znał jej za dobrze, ale miał poczucie, że ją rozumie i w jakiś sposób są do siebie podobni. Zwykle więc nie zaczepiał jej, gdy trafili na siebie przypadkiem w lesie. Zwykle. Ale nie wtedy, gdy kotka stała z łapami po łokcie w śniegu i wpatrywała się w od paru minut w jeden punkt.
Nieznacznie drgnęła, wyrwana z zamyślenia. Strzepnęła ogonem, próbując ukryć zmieszanie i spojrzała na niego zimno.
- Tak było, dopóki się nie odezwałeś - warknęła wyjątkowo ostro.
Doskonale wiedział, że udawała. Robił dokładnie to samo. Chował problemy głęboko w swoim wnętrzu mając nadzieję, że nikt ich tam nie znajdzie. A później topił się w morzu spraw, którym nie pozwalał wylać się na zewnątrz.
Może uważał, że był jej to winny. Może wciąż nie potrafił wybaczyć sobie, że tak łatwo pogodził się ze śmiercią jej ojca. Że po tym wszystkim zostawił ją samą sobie. Albo czuł, że wciąż nie podziękował jej za pomoc, wtedy. Dlatego zrobił to, czego sam tak bardzo potrzebował - bez słowa podszedł do niej i przytulił kocicę do miękkiego, burego futra.
- Co ty…?! - warknęła i spróbowała się wyrwać. Nie pozwolił jej na to. Słyszał jej przyspieszony oddech, czuł jak walczy ze sobą, próbując ukryć żal pod warstwą wściekłości. Jak doskonale znał ten dylemat. Nienawidź świata albo zacznij płakać. Trzymał ją mocno, aż pełne złości szarpnięcia zastąpiło ledwo wyczuwalne drżenie jej mięśni. Schowała łeb w jego futrze. Milczała. On również. Słuchał jej nierównego oddechu.Wbrew pozorom miała całkiem miękkie futro. Z jego oka wymknęła się łza. Wiedział, że to nie smutek przybranej bratanicy jest jej powodem. Płakał nad samym sobą.
Nie wiedział, ile czasu minęło. Nie miało to znaczenia. Odsunęła się od niego jednym, stanowczym ruchem. Brązowe ślepia były równie zimne co zwykle.
Bez słowa każde z nich poszło w swoją stronę. Nie rozmawiali o tym nigdy więcej.
*obecnie*
Borsuczy Krok patrzyła na niego wyczekująco (na tyle, na ile jej pozbawione emocji ślepia mogły wyrażać oczekiwanie). Dziwnie się czuł, widząc ją leżącą na mchu, z dziećmi przyczepionymi do boku. Jej dziećmi. Wciąż nie mógł w to uwierzyć.
- Nie mam pojęcia, nie znam się na tym - miauknął zrozpaczony. - A jeśli podejmę złą decyzję? Jeśli któreś z nich później zawali… to będzie moja wina!
Mógł przysiąc, że przez uderzenie serca kocica miała ochotę uderzyć się łapą w czoło. Spojrzała na niego jak na kociaka, któremu matka po raz setny próbuje wytłumaczyć, że pająk, którego znalazł w futrze wcale nie chciał go zabić i może spokojnie wyjść na zewnątrz.
- Raczej mentora. Po prostu to zrób.
Westchnął. W jednym na pewno miała rację - musiał się pospieszyć. Dzieci Skowronek lada chwila miały ukończyć sześć księżyców.
Minęło tyle czasu, od momentu gdy zginęła…
Wzdrygnął się, próbując odrzucić dręczące go myśli. Pożegnał się z Borsuk, ostatni raz rzucając niedowierzające spojrzenie na dwie, małe kulki u jej boku (jej kulki!) i wyszedł z legowiska.
Pierwszy raz miał wyznaczyć mentorów. Nie miał pojęcia, jak to zrobić! Gorączkowo próbował przypomnieć sobie wszystko, co wiedział o Wilczku i Złotej. Jacy byli? Kogo wybrać? Do głowy przyszedł mu Modrzewik, ale… odrzucił tę myśl. Góra też zdawał się mieć wystarczająco dużo na głowie, a Borsuk… Borsuk była zajęta. Jego młodsi bracia mieli już uczniów. Pomyślał o Żabce, ale dopiero co skończyła szkolenie.
Jego wzrok padł na szczupłą sylwetkę kroczącą w stronę wyjścia z obozu.
Północny Mróz. Musiała mu pomóc.
- Północ? - zerwał się z miejsca, próbując dogonić kotkę zanim wejdzie do lasu. Usłyszała i przystanęła, sprawdzając, kto ją wołał. Spojrzał jej w oczy, czując się jak ostatni mysi móżdżek. Dlaczego do niej podszedł? Mógł po prostu powiedzieć jej imię podczas ceremonii mianowania, nie miałaby wyjścia.
- Tak? - miauknęła, odbierając mu nadzieję na ucieczkę. Musiał coś powiedzieć, a był niemal pewny, że kotka mu odmówi. Był najgorszym liderem, jakiego widział Klan Wilka.
- Chciałbym… Znaczy chcę… Musisz… - zamilkł, próbując się pozbierać. - Zostaniesz mentorem Wilczka?
<Północny Mrozie? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz