Złapała w pyszczek kawałek kopru, który nie tak dawno zakwitł na terenach poza ogrodzeniem. Ciekawiło ją, dlaczego Szyszka pozwalała wychodzić jedynie medykom. Czyżby czekało tu jakieś niebezpieczeństwo? Spięła mięśnie, szarpiąc za łodygę raz, drugi i trzeci. Roślina na szczęście szybko odpuściła sobie walkę o pozostanie w ziemi i teraz dyndała w mordce kotki o kręconym futerku.
Zastrzygła uszami, słysząc jakiś szmer w wyższej trawie, oddalonej od nich o kilkanaście zajęczych skoków, zaraz jednak rozluźniła się, gdy nie wyczuła żadnego niebezpieczeństwa. Niedaleko Wschód zbierał główki maku, podśpiewując sobie pod nosem. Kotka złapała jeszcze kilka łodyżek, równie sprawnie i szybko wyrywając je z ziemi. Piach pobrudził jej mordkę, jednak szybko starła go łapką.
— Dlaczego tym razem Brzoskwinka nie poszła z nami? — miauknęła, przeszukując teren w poszukiwaniu krostawca, wiedziała, że dosyć łatwo go wypatrzy, w końcu wysoki krzew dosyć mocno odznaczał się na płaskim terenie, jednakże póki co go nie widziała.
— Ktoś musi być w legowisku, gdyby w razie czego ktoś przyszedł z czymś poważnym — wyjaśnił kocur, szarpiąc się z rośliną. Owieczka poruszyła wąsami, kiwając powoli głową — Następnym razem wy dwie pójdziecie, zgoda?
— Dlaczego?
— Musicie nauczyć się radzić sobie same, Owieczko — Wschód uśmiechnął się pod wąsem, podchodząc do kotki — Wiecznie żyć nie będę, nie mogę też wiecznie nad wami sterczeć i gapić się na wszystko, co robicie — dodał zaraz, śmiejąc się pociesznie. Kotka nie była pewna co do jego słów, co chyba zauważył — Jak chcecie, to mogę poprosić Leszcza, żeby z wami poszedł. Całkiem sporo umie a i tak praktycznie zawsze wam pomaga.
— Dlaczego tym razem Brzoskwinka nie poszła z nami? — miauknęła, przeszukując teren w poszukiwaniu krostawca, wiedziała, że dosyć łatwo go wypatrzy, w końcu wysoki krzew dosyć mocno odznaczał się na płaskim terenie, jednakże póki co go nie widziała.
— Ktoś musi być w legowisku, gdyby w razie czego ktoś przyszedł z czymś poważnym — wyjaśnił kocur, szarpiąc się z rośliną. Owieczka poruszyła wąsami, kiwając powoli głową — Następnym razem wy dwie pójdziecie, zgoda?
— Dlaczego?
— Musicie nauczyć się radzić sobie same, Owieczko — Wschód uśmiechnął się pod wąsem, podchodząc do kotki — Wiecznie żyć nie będę, nie mogę też wiecznie nad wami sterczeć i gapić się na wszystko, co robicie — dodał zaraz, śmiejąc się pociesznie. Kotka nie była pewna co do jego słów, co chyba zauważył — Jak chcecie, to mogę poprosić Leszcza, żeby z wami poszedł. Całkiem sporo umie a i tak praktycznie zawsze wam pomaga.
Córka Madzi skinęła powoli głową. Wizja wyprawy z wojownikiem nie była jakaś straszna, jak zapowiadała się z początku. O wiele bardziej czuła się bezpiecznie z kimś dorosłym, poza tym, jej matka chyba by mentorowi kotek wąsy wyrwała, gdyby się dowiedziała, że ten wysłał je same poza ogrodzenie. Już i tak nasłuchała się o krwiożerczych lisach, które zabiły jej ojca.
— Wschodzie?
— Tak?
— Opowiesz mi o moim ojcu? — poprosiła cicho z wyczuwalną niepewnością w głosie.
— Oczywiście! Tylko zbierz kilka listków tego krostawca, a w drodze powrotnej porozmawiamy — Kotka skinęła głową. Nie wiedziała jakim cudem kocur wypatrzył ten krzew, jednak była zdumiona, wręcz podziwiała go za taką znajomość terenu. Podreptała w kierunku krostawca, po czym stojąc na tylnych łapach zerwała kilka listków z młodej rośliny.
Gdy wróciła, pod płotem czekał już na nią rudzielec, który w drodze powrotnej tak, jak obiecał, opowiedział jej o Klonie - tym mistycznym ojcu, którego nie miała okazji poznać.
— Wschodzie?
— Tak?
— Opowiesz mi o moim ojcu? — poprosiła cicho z wyczuwalną niepewnością w głosie.
— Oczywiście! Tylko zbierz kilka listków tego krostawca, a w drodze powrotnej porozmawiamy — Kotka skinęła głową. Nie wiedziała jakim cudem kocur wypatrzył ten krzew, jednak była zdumiona, wręcz podziwiała go za taką znajomość terenu. Podreptała w kierunku krostawca, po czym stojąc na tylnych łapach zerwała kilka listków z młodej rośliny.
Gdy wróciła, pod płotem czekał już na nią rudzielec, który w drodze powrotnej tak, jak obiecał, opowiedział jej o Klonie - tym mistycznym ojcu, którego nie miała okazji poznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz