Miała tego dość. Ile można słuchać kazań! Nie dość że Wrzosowa Polana kazała jej siedzieć przy niej i uważać, to jeszcze była uziemiona w żłobku na nie wiadomo ile.
A wszystko zaczęło się od tego, że matka przyłapała Orzeszkę na łażeniu po wyższych gałęziach.
- Zrozumiałaś?
- Tak, oczywiście. - odpowiedziała kotka.
Co prawda nie usłyszała nic z tego co mówiła starsza, ale postanowiła się tym nie przejmować.
A tymczasem kocica podjęła pewne środki ostrożności, czyli podeszła do wejścia i położyła się tam.
- No pysznie, muszę teraz znaleźć sobie coś do roboty - pomyślała kotka.
Niezapominajek siedział z Kurkiem, który opowiadał mu te swoje bzdury, których nie chciała słuchać. Obłok odeszła. Kotka trochę tego nie rozumiała. Mimo iż nie była przywiązana do niej to i tak było jej smutno.
A więc pozostało jej przysiąść się do Jabłuszka, który co dziwne siedział daleko od swojej mamy. Postanowiła tak zrobić.
- Hej. Co robisz tutaj sam? - spytała.
- O cześć. Rozmyślam o swojej rodzinie. - odpowiedział drżącym głosem.
- Aha, a ja szukam sobie czegoś do roboty. Wyobraź sobie że zostałam przez mamę uziemiona w żłobku i musiałam słuchać jej kazań.
Orzeszka była bardzo zdziwiona tym że Jabłuszko w ogóle się do niej odezwał. Kiedy ostatnio próbowała porozmawiać z nim to od razu uciekł.
- Może znajdę w nim sobie przyjaciela. W końcu nie będę się tak nudzić... - pomyślała.
- Jak chcesz to możemy się pobawić. Znalazłam wczoraj takie piórko... - odpowiedział niepewnie.
- Dobra, możemy je po podrzucać.
No i kociaki zaczęły biegać za piórkiem. Okazało się ono latać po całym żłobku.
***
Po około godzinie zabawy zmęczyli się. Jabłuszko przysiadł, a kotka dołączyła do niego. Po chwili oboje spali.
***
Nastał kolejny dzień. Kociaki zostały obudzone przez Niezapominajka i Kurka, którzy bawili się ich piórkiem.
- Ja ile się najeść. Jak chcesz to potem przyjdź. - oznajmiła Orzeszka.
- Nie możesz, bo jeszcze na mnie przynieśli jedzenia,
a mama wyszła. - wtrącił się Kurek.
- To nic. Poczekam sobie.
- Mogę wam umilić czas kolejną opowieścią - zaproponował Kurek.
- O nie! Nie zamierzam Cię słuchać. Pójdziesz sobie czy ja mam cię wygonić!? - zagroziła mu orzeszka.
Kurek nastroszył sierść ale nie poszedł.
- Dobra. Jak chcesz. - powiedziała.
Naskoczyła i przygniotła go do ziemi. Kurek nawet nie mógł się ruszyć.
- A teraz sobie pójdziesz... - wysyczała.
- Tak już idę... - wydusił Kurek i uciekł.
Kotka położyła się na swoim poprzednim miejscu i zaczęła się myć.
- No, to teraz możemy porozmawiać - powiedziała do jabłuszka.
< Jabłuszko? Co powiesz na przyjaźń? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz