Serce czekoladowego zabiło niebezpiecznie szybko. Strach ścisnął każdy skrawek jego ciała, nerwowo poruszył ogonem. Niebieska bicolorka coś miauczała do Drżącej Ścieżki, ale Jeżowa Ścieżka był za daleko żeby ich usłyszeć. Gdyby kotka w porę nie zareagowała, kremowy kocur byłby obecnie w drodze do Klanu Gwiazdy! Medyk Klanu Burzy w kilku susach znalazł się przy wojowniku i zaczął go obwąchiwać, czy aby na pewno nie zrobił sobie krzywdy. Jednak poza nerwami wyglądał na okaz zdrowia.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz. - miauknął Jeżyk, spoglądając na syna Oślego Ucha ze zmartwieniem i strachem w oczach. Myśl, że mógłby stracić kolejnego członka rodziny była okropna.
Położył łeb na jego głowie w upewnieniu, że bratanek wciąż tutaj jest. Dopiero później odwrócił się w stronę nieznajomej kocicy. Spojrzał w jej zielone oczy i wdzięcznie pochylił głowę.
- Dziękuję, że go uratowałaś.
Po tych słowach trącił bratanka w bok koniuszkiem ogona. Ten niepewnie ruszył za wujkiem, odwracając się jeszcze raz w stronę kocicy. Obserwowała jak zmierzają do wyjścia w stronę lasu, zanim zerwała się i pognała do muru. Czekoladowy kocur utkwił swój wzrok w odległym terytorium ich klanu. Wkrótce będą w domu i może oboje zapomną o tym wydarzeniu. Mogło dojść do tragedii, ale Klan Gwiazdy widocznie czuwał nad Drżącą Ścieżką. Medyk posłał cichą modlitwę przodkom.
- Zaciśnij na tym zęby. - miauknął, podsuwając czarnej kotce patyk. Gdy tylko karmicielka wykonała polecenie, dotknął ostrożnie jej brzucha. Słysząc głośniejszy jęk, zwrócił na nią spokojne spojrzenie niebeskich oczu. - Wkrótce zostaniesz mamą.
Poród Muszego Lotu nie był taki długi jak inne porody, chociaż dalej bolesny. Karmicielka wbijała pazury w mech i rozluźniła uścisk dopiero wtedy, gdy obok jej brzucha rozległ się cichy pisk. Jeżowa Ścieżka obejrzał uważnie malutką koteczkę. Jedno kocię. Będzie ją łatwo wykarmić i ogrzać, ale małej zapewne będzie brakowało towarzystwa. Narodziny malutkiej były jednak dobrą wiadomością dla Klanu Burzy. Przysunął ją ostrożnie do brzucha matki. Od razu zaczęła pić mleko, ugniatając brzuch kocicy miękkimi łapkami. Muszy Lot przeniosła na nią zmęczone spojrzenie.
- Zdrowa i silna koteczka. - poinformował Jeżowa Ścieżka. Mała była nie tylko nową członkinią klanu, ale również córką jego bratanka, Drżącej Ścieżki, tym samym należała do rodziny czekoladowego. Przysunął siostrze Ryjówki ogórecznik. - Zjedz. Da ci więcej mleka, żeby ją wykarmić.
Upewnił się, że kocica na pewno zjadła zioło, zanim wstał na równe łapy. Chwycił resztę medykamentów w pysk, po czym skierował się do wyjścia z kociarni.
Kocur, gdy tylko słońce znalazło się na najwyższym punkcie, a on łaskawie wybudził się ze snu, ruszył na poszukiwanie bratanka. Po pożarze dalej musieli odbudowywać obóz, ale było zdecydowanie lepiej. Legowisko medyka niemal wyglądało jak wcześniej. Czekoladowy zatrzymał się dostrzegając Drżącą Ścieżkę wracającego do obozu.
- Drżąca Ścieżko! - zawołał kremowego.
Syn Oślego Ucha drgnął niespodziewanie, jakby głos wujka był ostatnim czego się spodziewał, zanim na niego spojrzał. Jeżowa Ścieżka pozostał nieugięty i ogonem zachęcił go żeby podszedł. Słyszał, że zaatakował Piaskową Ścieżkę. Bez względu na wszystko, będzie musiał odbyć z kocurem poważną rozmowę. Działo się coś niedobrego, wyczuwał to.
- Tak, wujku?
Niebieskie ślepia medyka spojrzały na żłobek.
- Płacz rośnie z dnia na dzień. Wiem, że jej nie odwiedzasz. - miauknął, wbijając poważny wzrok w wojownika. - Nie chciałbyś być dla niej takim ojcem, jakim był dla ciebie Ośle Ucho? Nie wiem co się stało między tobą i Muszym Lotem, ale Płacz nie jest niczemu winna i zasługuję na obecność ojca w swoim życiu.
Uhuhuhu 👀
OdpowiedzUsuń