Dostał kolejnego ucznia na wychowanie. Był nim Zbożowa Łapa, który po kilku księżycach kary, ponownie został uczniem. Nadal pamiętał to Zgromadzenie. On i Kacza Łapa naprawdę pokazali niedojrzałość. Jego syn robił awantury o byle co, a jego kolega wylizywał medyków. Co się dzieję z tą dzisiejszą młodzieżą. Miał nadzieję, że syn Zbożowego Kłosu przemyślał swoje zachowanie, kiedy został zdegradowany do roli kociaka. Jeżeli nie... No cóż. Wtedy musieliby podjąć inne środki. Już się nie dziwił, dlaczego bengalka tak bardzo narzekała na kocura. Przez to wszystko ominęło go wiele księżyców nauki. Musieli sprężyć się i trenować poważnie, aż do wieczora, jeśli nie chcieli, aby kocur pożegnał się z klanem. Chociaż możliwe, że udałoby mu się przekonać Aroniową Gwiazdę, aby dał mu więcej czasu na dokształcenie się.
Szybko skierował się do żłobka, bo dopiero szedł zanieść mu te radosne wiadomości. Będąc już tam rozejrzał się i dostrzegł Lizaczka, teraz Zbożową Łapę siedzącego w rogu.
- Zbożowa Łapo, chodź - powiedział zapraszając go na zewnątrz.
Zaskoczony uczeń, powoli dźwignął się na łapy i skierował za zastępcą.
- O co chodzi? - miauknął.
- Twa kara dobiegła końca. Wracasz do roli ucznia, a ja będę cię szkolił. Liczę, że będziesz współpracował i przyłożysz się do nauki. Przez tą całą sytuację jesteś daleko z tyłu. Powiedz mi na czym ostatnim skończyłeś?
Kocurek zastanowił się, pobudzając zesztywniałe komórki pamięci.
- Chyba na skradaniu się i pozycji łowieckiej. - stwierdził po chwili.
- A walkę już miałeś, pływanie, polowanie? - dopytywał. Musiał w końcu ułożyć pod niego plan szkoleniowy.
- Nie... - Pokręcił przecząco głową.
Jesionowy Wicher wciągnął i wypuścił powietrze. On w ogóle nic nie umiał! Pokręcił głową, po czym uśmiechnął się do niego lekko.
- W takim razie postaram się cię tego nauczyć. Chodź. Dziś zaczniemy twój trening - powiedział kierując się w stronę wyjścia z obozu.
Zbożowa Łapa skierował się za nim, pewnie nadal zdziwiony, że jego koszmar dobiegł końca. On sam nie chciałby tak się marnować. Czy lizanie medyka było tego warte? Młody powinien już dawno mieć imię wojownika i polować ze swoimi kolegami.
Skierowali kroki do lasu. Pora Nowych Liści sprawiła, że wiele zwierząt obudziło się do życia. Czyli idealna pora, aby nauczyć "kociaka" polowania. Będąc już w lesie zatrzymał się, po czym skupił całą swoją uwagę na uczniu.
- Klan Nocy w większości poluje na ryby, jednak nie gardzimy też zwierzyną lądową. Łowić nauczysz się, kiedy będziesz już umiał pływać. Nie chcę czuć się winny, gdyby porwał cię nurt. Ale wracając. Wciągnij głęboko powietrze do nosa i powiedz mi co czujesz.
Kocurek powąchał to tu, to tam po czym powiedział.
- Chyba mysz... i coś dziwnego.
- To ptaki. Nie będziemy jednak na nie polować. Skupimy się na drobnej zwierzynie. - Następnie pokazał mu jaką powinien przybrać pozycję łowiecką, skorygował jego błędy i zaczął dalej tłumaczyć. - Tak podchodzisz do swojej ofiary. Powoli i cicho. Mysz nie może cię usłyszeć. Łapy stawiaj wysoko, nie trącaj kamyków, patyków czy liści. Nie śpiesz się. Kiedy już będziesz tak blisko, że będziesz miał pewność, że złapiesz posiłek, skocz. Wyciągnij łapy z pazurami i wbij się zębami w ciało. Rozumiesz? To teraz koniec teorii, zaczynamy praktykę. Ja się schowam w jakimś krzaku, a ty masz mnie zaskoczyć. Zapoluj na mnie.
Nie widząc sprzeciwów, nakazał mu zamknąć oczy, po czym szybko czmychnął kilka lisich skoków od kocura. Skrył się za jakimś krzakiem i czekał z zamkniętymi oczami, wyostrzając słuch, aby wychwycić moment, w którym Zbożowa Łapa się pojawi.
<Zbożowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz