- Kurczę, byłem pewny, że to sarna – oświadczył kocur.
- One w ogóle żyją w tym lesie? – spytała Zguba, spoglądając na płaski śnieg przed nimi, na którym nie widać było jakichkolwiek oznak życia.
Był mega zawiedziony. Te ślady wyglądały mu na tej mistycznej zwierzyny, na którą starał się zapolować odkąd został uczniem. Czemu teraz, kiedy miał niezaprzeczalny dowód, że ich obecność jest możliwa, to ślad się urwał? Może... Były magiczne? Nie podchodził do tego od tej strony. Mogły być niewidzialne albo teleportować się, kiedy wyczują niebezpieczeństwo. Na pytanie kotki, zastrzygł uszami.
- Oczywiście, że żyją. Sarny są w lesie, a te ślady wyglądają jak kopytka. Nie są kocię ani nawet Dwunożnych. Na dodatek słyszałem opowieści o nich. Nie mogą być zmyślone! - powiedział co wiedział, po czym ponownie wbił wzrok w śnieg. Może powinni przejść się kawałek i zbadać, czy nie pojawiły się w innym miejscu? Tak! To był jakiś plan!
- Dobra mam plan. Musimy przeczesać teren. Ty idź tam, a ja tam, jak coś znajdziesz to głośno krzycz jasne? Nie mogła zniknąć daleko - powiedział po czym nie czekając na potwierdzenie od strony kotki ruszył na prawo, aby wybadać wszystko co pachniało lub wyglądało obco.
***
Włóczył się już nie wiedział ile. Po sarnie nie było jednak ani śladu. Znalazł jednak kolejna wiewiórkę i teraz wracał z nią w miejsce, gdzie zostawił swoja koleżankę. Tylko... Nie było jej tam. Czy jeszcze szukała? No nic. Usiadł, kładąc zwierzynę pod łapami, czekając. Nawet zamknął oczy i zagłębił się we własne ja, aby wsłuchać się w odgłosy przyrody. Naglę poczuł jak coś go tyka w grzbiet.
- Zagubiona Duszo, wróciłaś już? - miauknął.
Nic mu jednak nie odpowiedziało, a ponownie coś mocniej popchnęło go w grzbiet. No co to miało być! Niezadowolony obrócił głowę, otwierając pysk. To co zobaczył przeczyło jego wszystkim myślą. Teraz rozumiał skąd ten smród! Wrzasnął, przez co wrony zerwały się z nagich drzew, wzbijając się w powietrze.
- AAAA! Dzik! - wrzasnął przerażony i rzucił się biegiem przed siebie. Tak się złożyło, że biegnąć wpadł na wojowniczkę, która usłyszała jego wrzaski. Oboje upadli na ziemię.
- Wstawaj, bo będzie po nas! Dzik nas zje! - powiedział, popychając ją nosem, aby ta ratowała swoje życie.
Zimorodkowy Blask spanikowany zaczął rozglądać się, czy aby zwierz ich nie goni. Na szczęście nie. Nachylał się nad jego wiewiórką, którą upolował.
- Ej! To moja wiewiórka! - wrzasnął do długonożnej istoty. Co za chamstwo! Teraz zje im posiłek dla klanu!
- Zimorodku... Ale to nie jest dzik... - miauknęła Zgubiona Dusza wpatrując się w sarnę.
<Zgubiona Duszo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz