Słysząc słowa Szyszki, położyła uszy zawstydzona. Lisie bobki nie umiały trzymać języka za zębami. Trzepnęła ogonem.
— Eee... — wydobyło się jedynie z niej.
Szyszka nie poganiała jej. Posłała kotce jedynie życzliwe spojrzenie. Nie pomogło. Nostalgia jeszcze bardziej miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie umiała rozmawiać o uczuciach, a co dopiero o miłości. A teraz kotka, którą kochała przez większość życia zadaje jej takie pytania.
Czy los karał ją za coś?
— Wiem...? — mruknęła w końcu niepewnie. — Ale jestem słaba w te klocki. — dodała, grzebiąc łapą w śniegu.
Biały puch orzeźwiająco szczypał ją w opuszki. Zerknęła ukradkiem na Szyszkę.
— Początki nigdy nie są łatwe. — miauknęła pocieszająco liderka.
Nostalgia westchnęła. To sama wiedziała. Tylko co dalej? Związkami i tym podobnymi relacjami miała zerowe doświadczenie. Same uczucia jakie się w niej przelewały były trudne do nazwania. Przywykła do tkwienia w "nieszczęśliwym zakochaniu" przez całe życie. Usiadła. Szyszka uczyniła to samo. Jeszcze uderzenie serca obserwowały spadające płatki śniegu, gdy czarna otworzyła pysk.
Biały puch orzeźwiająco szczypał ją w opuszki. Zerknęła ukradkiem na Szyszkę.
— Początki nigdy nie są łatwe. — miauknęła pocieszająco liderka.
Nostalgia westchnęła. To sama wiedziała. Tylko co dalej? Związkami i tym podobnymi relacjami miała zerowe doświadczenie. Same uczucia jakie się w niej przelewały były trudne do nazwania. Przywykła do tkwienia w "nieszczęśliwym zakochaniu" przez całe życie. Usiadła. Szyszka uczyniła to samo. Jeszcze uderzenie serca obserwowały spadające płatki śniegu, gdy czarna otworzyła pysk.
— Warto podążać za głosem serca, wiesz? Może nie będzie od razu dobrze, ale później będziesz tylko żałować, że nic nie zrobiłaś. Życie jest dziwne i pełne trudności, ale miłość jest zdecydowanie jedną z piękniejszych rzeczy na tym świecie.
Nostalgia uśmiechnęła się smutno. Szyszką miała rację. Jak zwykle. Spojrzała ukradkiem na kotkę. Ta spoglądała na nią z życzliwością. Żółte ślipia przez te wszystkie księżyce tak niewiele się zmieniły.
— Postaram się. — mruknęła cicho. — Ale... dzięki.
— Zawsze jakbyś miała jakieś problemy czy zagwozdki to chętnie pomogę. — czarna puściła oczko.
Nostalgia przekrzywiła łeb. Czasem nie wierzyła, że mają już tyle księżyców na karku. Przy Szyszce czuła się taka młoda. Zupełnie jakby niedawno ukończyły szkolenie na wojownika. Uniosła łeb, by spojrzeć na pokryte śniegiem drzewa.
— Może powinnyśmy posyłać częściej je na zwiady...? — miauknęła cicho.
— Hm? Co mówiłaś?
Nostalgia speszyła się trochę, ale widząc spokojny wyraz pyska liderki, wzięła głębszy oddech.
Nostalgia uśmiechnęła się smutno. Szyszką miała rację. Jak zwykle. Spojrzała ukradkiem na kotkę. Ta spoglądała na nią z życzliwością. Żółte ślipia przez te wszystkie księżyce tak niewiele się zmieniły.
— Postaram się. — mruknęła cicho. — Ale... dzięki.
— Zawsze jakbyś miała jakieś problemy czy zagwozdki to chętnie pomogę. — czarna puściła oczko.
Nostalgia przekrzywiła łeb. Czasem nie wierzyła, że mają już tyle księżyców na karku. Przy Szyszce czuła się taka młoda. Zupełnie jakby niedawno ukończyły szkolenie na wojownika. Uniosła łeb, by spojrzeć na pokryte śniegiem drzewa.
— Może powinnyśmy posyłać częściej je na zwiady...? — miauknęła cicho.
— Hm? Co mówiłaś?
Nostalgia speszyła się trochę, ale widząc spokojny wyraz pyska liderki, wzięła głębszy oddech.
— Że może takie zwiady przydałoby się częściej robić. — mruknęła. — Nawet nie wiedzieliśmy, że pożar szaleje za rzeką. A co by było gdyby do nas doszedł?
Na czarnej mordce pojawiło się zmartwienie. Szyszka wbiła spojrzenie w łapy.
Na czarnej mordce pojawiło się zmartwienie. Szyszka wbiła spojrzenie w łapy.
— Masz rację... ale też martwię się. Co jeśli pewnego dnia natrafia na Nocniaki?
Na samą myśl o nich Nostalgia zjeżyła się mimowolnie.
— To spierzemy im tyłki. Tamte tereny były nasze. Tam wychowaliśmy i pochowaliśmy bliskie nam koty. Rybojady nie mogą się tam panoszyć w nieskończoność!
<Szyszka?>
Na samą myśl o nich Nostalgia zjeżyła się mimowolnie.
— To spierzemy im tyłki. Tamte tereny były nasze. Tam wychowaliśmy i pochowaliśmy bliskie nam koty. Rybojady nie mogą się tam panoszyć w nieskończoność!
<Szyszka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz