Przyroda powoli budziła się do życia, las szumiał zachęcając słodkim zapachem kwitnących pąków kwiatów, z ziemi zaczęła rosnąc trawa, pokrywając szary piach, krzewy powoli zieleniły się ponownie sprawiając, że las stawał się prawdziwym gęstym labiryntem. Prócz zwierzyny była jeszcze jedna kwestia - robactwo. Coś, czego uczeń wręcz nienawidził do szpiku kości, obrzydliwe, wstrętne, paskudne... po prostu bleh! Jedyne jakie owady lubił, były motylami i pszczółkami. Reszta dla kocurka mogła zwyczajnie nie istnieć!
W tle słyszał rozbawione śmiechy jakiś kotów, zaś mógłby przysiąc, że kilka z nich należało do kociąt. Nie przejął się jednak tym za bardzo, jego celem było schować się gdzieś na słoneczku w kącie obozu i zasnąć. Najwyraźniej nie było mu to chyba dane, bowiem jakiś kociak wpadł na niego i żeby to od przodu. O, co to, to nie! Nie mogło być tak pięknie! Leszczynek bowiem zaliczył spotkanie pierwszego stopnia z latoroślą Trzcinowego Brzegu swoim tyłkiem.
Pod wpływem uderzenia zakołysał się na łapach, o mało co nie upadając na pysk.
- Bardzo przepraszam, ale goniłem motyla - odezwał się kociak, który był sprawcą tego całego zdarzenia. Zamrugał błękitnymi ślepkami, wlepiając je w malucha.
- N-nic się nie s-stało przecież - odparł niemrawo, jakby nie do końca rozumiejąc, co właśnie zaszło. Widząc jedna smutną minkę Świtu oraz odlatującego gdzieś daleko motylka szybko zareagował, nie chcąc, by kociak był smutny, lub co gorsza - rozpłakał się.
- M-mogę pomóc ci z-złapać motylka - zaproponował uśmiechając się niemrawo. Cóż... i tak nie miał teraz nic ciekawego do roboty, więc wizja spędzenia czasu z kocurkiem była nader intrygująca - O-oczywiście j-jeśli twoja m-mama się zgodzi! - dodał zaraz, widząc cynamonkę na horyzoncie. Nie chciał mieć problemów z rodzicielką maluchów
< Świcie? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz