Patrol trwał. Nikt nikogo nie wyczuł, każdy miał przynajmniej jedną zdobycz w pyszczku. Motyle Skrzydło postanowił zakończyć wyprawę. Teraz Srebro miał szansę...
- Poczekaj, Zroszony Nosie - zawołał. - Chcę, żebyśmy teraz sobie wszystko wyjaśnili...
- To ty tu musisz mi coś wyjaśnić... - kotka podeszła do niego.
- Co mam ci wyjaśnić? - zapytał, nie wiedząc o co jej chodzi.
- Chcesz zdradzić klan! - syknęła.
- C-co?! - spytał przerażony. - To n-nie prawda!
- Nie kłam. - fuknęła wojowniczka.
- Ale niby skąd mogłaś się dowiedzieć? - wydusił kot.
- Myślisz, że nikt nie zauważył twojego braku obozie? - syknęła jeżąc szylkretowe futro. - Wczoraj słyszała twoją rozmowę przy Grzmiącej Ścieżce.
Wojownik usiadł, wbijając wzrok w łapy. Jednak to się wydało na jaw... Miał teraz przekichane w całym klanie. Nagle wyprostował się i zmierzył ją wzrokiem.
- Ty też nie jesteś bez winy - warknął. - Już się umówiłaś z dwoma innymi kotami.
Znieruchomiała, chyba miała nadzieję, że Srebrny Deszcz nie wykorzysta tego faktu. Kocur odetchnął.
- Obaj jesteśmy winni. - westchnął. - Twoje spotkanie z Małą Łapą i tym drugim zachowam w tajemnicy. Nie będę wam przeszkadzał. Ty też powinnaś zachować moje spotkania w tajemnicy. Zachowasz?
Złotooka chwilę myślała.
- Zachowam. - odparła w końcu. - Ale pamiętaj, jeśli zobaczę chociaż koniuszek twojego ogona, to pożegnasz się ze swoimi spotkaniami z ''kolegą''.
- Nie będę się już z nim spotykał... - mruknął. - Dzisiaj powiem mu, by tutaj nie przychodził.
Odszedł w las, ciągnąc nędznie ogon za sobą, musiał dzisiaj pożegnać się ze Smołą raz na zawsze... Ale jak on to zaakceptuje?
/----------------------/
Gdy tylko potwór przemknął po Drodze Grzmotu, ciemność rozświetliły intensywnie zielone uczy samotnika.- Jaką podjąłeś decyzję? - spytał ocierając się czarną głową o jego bark.
- Tak jak mówiłem wcześniej, zostają w klanie. - orzekł Srebro.
- Kupo futra... - odsunął się od niego Smoła. - Wolisz zostać z obcymi kotami, które ledwo potrafią ubić szczura i uciekają jak tchórze od Dwunożnych?
- Zżyłem już się z nimi. - odpowiedział.
- Już wiem, jak cię przekupić... - wywrócił oczyma i skierował się w kierunku przejścia. - Przyprowadzę ci tu parę ładnych kotek, na pewno się skusisz...
- Nie chcę żadnej! - spanikował wojownik. Kocur zawrócił się, a ślepia potworów oświetliły jego kły na obroży.
- Nie chcesz partnerki? - spytał.
- Nie... Już jedna mi się podoba - odpowiedział.
- Sreberko... - Smoła usiadł przed nim. - Wiesz, że ja chcę dla ciebie jak najlepiej.
- Wiem, ale nie będziesz mógł już tu przychodzić. - oparł się łebkiem o jego pierś uważając na kły - Tato...
-Tato?! - usłyszał z tyłu znajomy głos. Odwrócił się.
<Zroszony Nosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz