- No może - Palnęła w końcu chcąc przerwać swoje przemyślenia, które kłębiły się w jej małym łebku. Co prawda nie aż takim małym, w końcu miała już na koncie dużo strasznych, jak i dobrych doświadczeń, więc nie myślała o lesie tak jak jej rówieśnicy. Trzeba być ostrożnym, by na pierwszym kroku nie zjadł cię jakiś jastrząb. Gwiezdny Klan nie zawsze jest łaskawy, czego przykładem był pożar szalejący przy wejściu nory i wsypujący się pył do środka. Jednakże dźwięki trzaskających drzew z każdym momentem cichły. - No, ogólnie to moja mama od dawna stara się wam pomagać. Czasem nawet poluje na myszy na waszych terenach... oczywiście, zakopuje je całe i zdrowe! Moje starsze siostry polują w okolicach naszego schronienia i to tamtymi zdobyczami się żywimy. Chociaż i tak nie są najlepszymi łowczyniami i pewnie mi nie dorównają jak dorosnę. I mamie też nie dorównają, bo są głupie.
Sama nie wiedziała kiedy z jej pyszczka wyleciało tyle obelg odnośnie swoich sióstr, ale nie cofała swojego zdania. Pierwsze zdanie do notatnika, drugie do śmietnika - i chociaż nie znała tego powiedzenia, to pewnie jako człowiek, by tak sądziła.
- No... dobrze. A nie lubisz swoich sióstr? - Spytała kotka, jednakże jeśli ktoś mógł pomyśleć, że Szept spojrzała się na Sarenkę albo chociaż w jej głosie słychać było jakąś troskę to nic z tych rzeczy. Głos córki Milczącej Gwiazdy był przepełniony neutralnością i nutą oschłości.
- Są głupie. Ale przynajmniej przydatne.
Nie miała pojęcia o czym teraz rozmyślała bura, ale wpatrywała się w ścianę jaskini. W jej oczach nie błyszczała żadna iskierka, jak gdyby jedynie ciałem była na ziemi. Z resztą Sarenka też nie wyglądała lepiej. Zarówno żółte, jak i niebieskie oko miała wlepione w dziurą nory, za którą nie było już widać ognia, a i ona nie odczuwała tak mocnego żaru, który przedtem wlewał się do środka. Jedyne co dawało znak o pożarze, który był już dalej to rozżarzone kawałki gałązek i pyłu, a także piekący w oczy smród. Córka Sowy odkaszlnęła głośno, a Szepcząca Łapa nagle wyrwała się z zamyślenia, ale nadal na nią nie spoglądała, a raczej na swoje łapy:
- Dlaczego to robicie.
- Co?
- Niby twoja matka ma obsesję, jest jakimśtam potomkiem Wilczej Gwiazdy, ale po co ty to robisz. Namawiasz mnie, robisz... wszystko.
- Chcemy być normalnym klanem, móc przyczynić się do życia swojego kuzynostwa czy innych. Chcemy zobaczyć rodzinę.
- Nie wierzę, musi być haczyk.
- Oczywiście, że jest haczyk. Mówię to w imieniu mojej durnej rodziny, która myśli jedynie o latających jeżach, zamiast samemu przyczynić się do potęgi. Dostaniecie naszą pomoc, naszego medyka, a także wierną krew najwspanialszego lidera, a jedyne co chcemy w zamian to pomoc w uzyskaniu miana Klan Lisa. Teraz nie jesteśmy Klanem Lisa, jesteśmy jedynie bandą samotników, która działa pod taką nazwą.
- Dlaczego to robicie.
- Co?
- Niby twoja matka ma obsesję, jest jakimśtam potomkiem Wilczej Gwiazdy, ale po co ty to robisz. Namawiasz mnie, robisz... wszystko.
- Chcemy być normalnym klanem, móc przyczynić się do życia swojego kuzynostwa czy innych. Chcemy zobaczyć rodzinę.
- Nie wierzę, musi być haczyk.
- Oczywiście, że jest haczyk. Mówię to w imieniu mojej durnej rodziny, która myśli jedynie o latających jeżach, zamiast samemu przyczynić się do potęgi. Dostaniecie naszą pomoc, naszego medyka, a także wierną krew najwspanialszego lidera, a jedyne co chcemy w zamian to pomoc w uzyskaniu miana Klan Lisa. Teraz nie jesteśmy Klanem Lisa, jesteśmy jedynie bandą samotników, która działa pod taką nazwą.
<Szept? Pewnie sobie pójdzie jak usłyszy twoją odpowiedź czy coś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz