- Chcesz rozładować pokłady energii, prawda?
- Skąd wiedziałaś?
- Twoje śliczne oczka mówią mi wszystko. A poza tym, tak się wiercisz, że całe posłanie się zaraz rozpadnie.
- Ups... Sorki mamuś. A tak w ogóle, czy mogłabym pójść pobawić się z Sycz- I wtedy kotka uświadomiła sobie, że jak na razie, jej mama nie powinna wiedzieć, że czekoladowa zaprzyjaźniła się szczególnie z Syczkiem, jak go nazywa, ponieważ lubi on różne pajączki i żabki. No po prostu rzeczy tego typu. Kiedyś jak Puszcza spostrzegła, że złotooka interesuje się takimi istotami, jak jaszczurki żabki czy gekony, to zaraz jej tego zakazała i uznała to za obrzydliwe.
- Halo? Ziemia do Iskierki? Jesteś tu?
- Ehm. Przepraszam zamyśliłam się...
- Możesz powtórzyć?
- Em... Czy mogę iść pobawić się poza żłobkiem? Proosze.
- No dobrze, tylko wróć za niedługo.
- Dzięki mamo! - Pisnęła szczęśliwa koteczka, pędząc już w stronę legowiska uczniów.
Kiedy wpadła, do legowiska, nie było tam nikogo oprócz Muszlowej Łapy.
- Hej Muszlowa Łapo! Widziałeś może gdzieś Syczka? Z-znaczy, Syczkową Łapę?
- Emm... Nie, przepraszam. Nie widziałam... - odparowała kotka, ziewając.
- Hm... No okej! Dzięki!
- Proszę - jęknęła, najwyraźniej jeszcze w połowie śpiąc, po czym znów położyła się spać.
"Może poszedł zjeść?" Pomyślała czekoladowa. "Zobaczę!"
Złotego tam nie było. Mimo, iż zdeterminowane kocię nie przestawało szukać, z każdą chwilą powoli traciło nadzieję.
- No gdzie on jest! Mam nadzieję, że nie poszedł na patrol graniczny lub coś takiego... Albo jeszcze gorzej! Poszedł na polowanie! Przecież ono trwa wiekiii! - jęczała pod nosem Iskierka. Ale stwierdziła, że przeszuka każdy zakamarek obozu.
- Hej! Czemu płaczesz, maluchu?
- No gdzie on jest! Mam nadzieję, że nie poszedł na patrol graniczny lub coś takiego... Albo jeszcze gorzej! Poszedł na polowanie! Przecież ono trwa wiekiii! - jęczała pod nosem Iskierka. Ale stwierdziła, że przeszuka każdy zakamarek obozu.
Niedługo później
Po nieudanej próbie znalezienia przyjaciela, złotooka podreptała do krzewu, w którym znajdowało się legowisko wojowników. Obok małego krzaczka, zwinęła się w kulkę i zaczęła szlochać.- Hej! Czemu płaczesz, maluchu?
Czekoladowa odwróciła głowę, a jej oczom ukazała się dosyć wysoka, szczupła, liliowa kocica, o przepięknych bladożółtych oczach, przybierających kolor zachodzącego słońca. Na jej pyszczku malowało się zmartwienie, oraz troska, jednak te emocje wydawały się trochę... sztuczne. Jednak zapłakana mała kulka tego nie zauważyła, bo wszystko dookoła było rozmazane, przez łezki spływające na jej mały, śliczny pyszczek.
Iskierka szlochnęła, po czym odpowiedziała zapłakana:
- Nie umiem znaleźć swojego przyjac-ciela...
- A powiedz mi, kim jest ten przyjaciel? Może poszukamy go razem?
- Syc-czkowa Ła-apa...
- Hmm... Wydawało mi się, że poszedł na patrol razem z Mroczną Wizją, Topielcowym Lamentem i Polną Łapą. Ale to nic, mogę z Tobą zostać, dopóki on nie wróci, a powinien niedługo tu być. - mruknęła czarna.
- O-okej...
- Może chcesz... Pograć w jakąś zgadywankę? - powiedziała kocica, chyba nie do końca wiedząc, jak zacząć rozmowę.
- Wiesz jak się nazywam?
- Wiesz... Teraz jest tyle tych kociaków, że lekko się gubię...
- Zgaduj, no dalej! - zamruczała kotka, powoli zapominając o smutku.
- Jaskółka!
- Też nie.
- Sałatka - złotooka pokręciła przecząco główką.
- Hmm... Trzcinniczek?
- Nie! Wymieniłaś już wszystkie koty, oprócz mnie! Z resztą, Trzcinniczek to już uczeń i od razu mówię, nie, nie jestem Gąsiorek.
- Ah... Zawsze nie pamiętam tego jednego imienia... Poddaje się.
- Jestem Iskierka.
- Aha... No dobrze, a skoro jesteś taka mądra, to jak ja się nazywam? - Iskierka w kilka chwil przeanalizowała cały Klan Wilka i pewna swojego odpowiedziała:
- Makowy Nów, mistrzyni Klanu Wilka.
- Masz mnie... Taka mała, a już tyle wie. Dobrze, pamiętaj, to Klan Wilka, tu trzeba dawać z siebie zawsze wszystko. Co chcesz teraz porobić, skoro już wiem jak się nazywasz, Iskierko?
Czekoladowej skończyły się pomysły, ale właśnie zauważyła niewielką grupkę wchodzącą do obozu, pośród kotów od razu zauważyła niewielkiego, złotego ucznia.
- Syczkowa Łapa! - pisnęła uradowana, widząc złotego wchodzącego do obozu z pyszczkiem pełnym zwierzyny.
- O. I widzisz? Leć do niego.
- Papa Makowy Nowiu! - pisnęła na pożegnanie złotookiej, a następnie popędziła w stronę Syczka, jednak w połowie drogi się zatrzymała, odwróciła i podbiegła do liliowej, przytulając jej łapę od tyłu (żeby ją całą przytulić, musiałaby w sekundę urosnąć bardzo wysoka). Kiedy Mistrzyni odwróciła głowę, Iskierka szepnęła jeszcze.
- Jesteś teraz moją przyjaciółką. Obiecuję, że jeszcze na pewno cię odwiedzę. - a następnie chciała już iść do złotego, jednak kocica spojrzała na małą istotkę, a następnie odwzajemniła uścisk ogonem, a na jej pyszczku pojawił się delikatny uśmiech.
- Będę czekać. - mruknęła, a potem puściła energiczną, kochaną kulkę puszystości. Kiedy tylko została uwolniona, uśmiechnęła się ostatni raz do nowej przyjaciółki, potem podbiegła do Syczkowej Łapy.
Iskierka szlochnęła, po czym odpowiedziała zapłakana:
- Nie umiem znaleźć swojego przyjac-ciela...
- A powiedz mi, kim jest ten przyjaciel? Może poszukamy go razem?
- Syc-czkowa Ła-apa...
- Hmm... Wydawało mi się, że poszedł na patrol razem z Mroczną Wizją, Topielcowym Lamentem i Polną Łapą. Ale to nic, mogę z Tobą zostać, dopóki on nie wróci, a powinien niedługo tu być. - mruknęła czarna.
- O-okej...
- Może chcesz... Pograć w jakąś zgadywankę? - powiedziała kocica, chyba nie do końca wiedząc, jak zacząć rozmowę.
- Wiesz jak się nazywam?
- Wiesz... Teraz jest tyle tych kociaków, że lekko się gubię...
- Zgaduj, no dalej! - zamruczała kotka, powoli zapominając o smutku.
- Jaskółka!
- Też nie.
- Sałatka - złotooka pokręciła przecząco główką.
- Hmm... Trzcinniczek?
- Nie! Wymieniłaś już wszystkie koty, oprócz mnie! Z resztą, Trzcinniczek to już uczeń i od razu mówię, nie, nie jestem Gąsiorek.
- Ah... Zawsze nie pamiętam tego jednego imienia... Poddaje się.
- Jestem Iskierka.
- Aha... No dobrze, a skoro jesteś taka mądra, to jak ja się nazywam? - Iskierka w kilka chwil przeanalizowała cały Klan Wilka i pewna swojego odpowiedziała:
- Makowy Nów, mistrzyni Klanu Wilka.
- Masz mnie... Taka mała, a już tyle wie. Dobrze, pamiętaj, to Klan Wilka, tu trzeba dawać z siebie zawsze wszystko. Co chcesz teraz porobić, skoro już wiem jak się nazywasz, Iskierko?
Czekoladowej skończyły się pomysły, ale właśnie zauważyła niewielką grupkę wchodzącą do obozu, pośród kotów od razu zauważyła niewielkiego, złotego ucznia.
- Syczkowa Łapa! - pisnęła uradowana, widząc złotego wchodzącego do obozu z pyszczkiem pełnym zwierzyny.
- O. I widzisz? Leć do niego.
- Papa Makowy Nowiu! - pisnęła na pożegnanie złotookiej, a następnie popędziła w stronę Syczka, jednak w połowie drogi się zatrzymała, odwróciła i podbiegła do liliowej, przytulając jej łapę od tyłu (żeby ją całą przytulić, musiałaby w sekundę urosnąć bardzo wysoka). Kiedy Mistrzyni odwróciła głowę, Iskierka szepnęła jeszcze.
- Jesteś teraz moją przyjaciółką. Obiecuję, że jeszcze na pewno cię odwiedzę. - a następnie chciała już iść do złotego, jednak kocica spojrzała na małą istotkę, a następnie odwzajemniła uścisk ogonem, a na jej pyszczku pojawił się delikatny uśmiech.
- Będę czekać. - mruknęła, a potem puściła energiczną, kochaną kulkę puszystości. Kiedy tylko została uwolniona, uśmiechnęła się ostatni raz do nowej przyjaciółki, potem podbiegła do Syczkowej Łapy.
<Hej! Wróciłeś! Teraz się ze mną pobawisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz