Wrócił właśnie ze swą uczennicą z wyprawy po zioła i skierował się z nią do składzika z ziołami. W legowisku medyka nie było nikogo prócz tej dwójki, więc była to dobra okazja, aby prosić kotkę o małą przysługę.
- Margaretkowa Łapo… Czy mogłabyś coś dla mnie zrobić? - Zapytał kocur, gdy układali oni medykamenty. Wzrok kocicy powędrował prosto na niego. - Nie jest to coś wielkiego, jednak jest to dla mnie ważne. - Tu przerwał na chwilę, aby poukładać słowa odpowiednio w głowie. - Jak dobrze wiesz, nie idę na zgromadzenie, dlatego też nie mogę tego osobiście zrealizować. Także proszę Cię o małą przysługę, jaką jest… dowiedzenie się o tym, gdzie przebywa Pierzasta Czerń. Nie widziałem go spory czas, a był to mój dobry przyjaciel z Klanu Wilka. Jeśli byś go spotkała na zgromadzeniu, to proszę, dowiedz się, jak się miewa.
Cisza, która nagle nastąpiła, stresowała medyka. A co jeśli kotka się nie zgodzi? Co, jeśli zacznie zadawać więcej pytań? Jak się wytłumaczy z tego?
- Pierzasta Czerń, tak? - Zapytała kocica, a ten potwierdził poprawność imienia kiwnięciem głowy. - Spróbuje się czegoś dowiedzieć, jednak nie obiecuję, że cokolwiek przyniosę. - Po tych słowach kocica powróciła do układania zebranych ziół.
- Dziękuje. - Szepnął tylko Rumiankowe Zaćmienie i również powrócił do układania odpowiednio ziół.
*****
Słowa, które przyniosła mu Margaretkowa Łapa, nie pomogły wcale. Niby wiedział więcej o tym, co się dzieje z czarnym kocurem, jednak rodziło to więcej pytań w jego głowie. “Piórko niczym piórko, został porwany przez wiatr. Gdzie teraz jest, tylko Wielcy Przodkowie wiedzą.” Podobno to były słowa, jakie powiedziała medyczka Klanu Wilka, gdy jego uczennica spytała o ukochanego Rumianka. Piórko nie przebywał teraz w Klanie Wilka i to było jedyne, co mógł wywnioskować ze słów nieznanej jemu kotki. Więc gdzie był? Uciekł ze swego klanu? To by tłumaczyło, czemu spotkania dwóch urwały się tak nagle. Ale dlaczego nie wspomniał mu o tym ani słowem? Przecież łączyła ich przynajmniej przyjaźń lub coś więcej, prawda? W takim razie czemu to od medyczki dowiadywał się, iż opuścił swój klan? Może wszystko, co kocur w jego wykazywał, to była zwykła gra? Niby wiedział więcej, jednak wydawało mu się, że wie coraz mniej o kocurze, którego kiedyś mógł nazwać ukochanym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz