skip wiele księżyców, do czasów +/- teraźniejszych
W Betonowym Świecie źle się działo. Nie raz przemieszczając się uliczkami, gdy tylko zadarła głowę ku górze, miała okazję dostrzec przemykającą po dachach gniazd dwunożnych znajomą sylwetkę, za którą od wielu księżyców podążali samotnicy-łowcy, pragnący prestiżu w miejskiej dżungli za dopadnięcie słynnej Czaszki. Do jej uszu doszły słuchy, że Bastet oddała swoje kocięta i Jafara pod pieczę Białozora. Jako matka, nie potrafiła zrozumieć decyzji samotniczki, być może dlatego, że cynamonowa była pieszczoszką i na świat patrzyła oczami pieszczocha. Na miejscu łaciatej kocicy zapewniłaby kociętom bezpieczny kąt, wśród sprzymierzeńców, a nie wrogów. Skoro abisynka na swój teren przyjęła już jedną grupę samotników, to mogła kolejnej czwórce, a nawet piątce udzielić schronienia, aby na spokojnie udało się zaplanować próbę odbicia Jafara z łap wroga. Była w stanie to zaproponować kotce, jednak na to już było za późno, a próby skontaktowania się z poszukiwaną kotką nigdy nie zakończyły się powodzeniem.
— Żałuję, że nie dane mi było poznać swoich wnuków, jednak dobrze się stało, że Miedź i Jerzyk opuścili Betonowy Świat. Są bezpieczni, z dala od konfliktów. — Na pysku pieszczoszki pojawił się słaby uśmiech. Gdy tylko jej córka wyjawiła, że spodziewa się kociąt, cynamonowa o mało co nie wyłysiała, tak samo, jak w momencie, gdy została poinformowana o tym, kto jest partnerem jej córki. Widząc jednak iskierki radości w zielonych oczach szylkretki, nie mogła nie podzielać jej radości. — Pewnie już urodziła. Ciekawe jak mają na imię…
— Gdy tylko sytuacja się uspokoi, postaram się udać do Klanu Klifu i tego dowiedzieć — miauknął Hessonit — Zrobię Miedzi niespodziankę, a kocięta na pewno się ucieszą, że mogą poznać swojego wujka, pieszczocha. — rzucił żartobliwie. — Chociaż może lepiej im tego nie mówić… Jeżyk wspomniała, że niektóre koty w klanach niespecjalnie przepadają za nami, pieszczochami. Uważają nas za gorszych, bo jesteśmy zależni od dwunożnych…
— Na szczęście ojciec Jerzyka jest zastępcą w ich klanie, a może i już teraz nawet liderem… na pewno bez problemu ich przyjęli. Musieliby być bez serca, żeby nie udzielić schronienia ciężarnej kotce, nawet jeśli nie byliby z nikim z ich klanu spokrewnieni. Poza tym w klanach mają kodeks i jeśli mnie pamięć nie myli… — zamyśliła się, starając sobie przypomnieć nauki Bylicy na temat czterech klanów. — jest w nim wspomniane, że nie mogą porzucić kotów w potrzebie.
— Trochę jak dobrze znane nam gangi, ale nie do końca…
Abisynka w odpowiedzi przytaknęła. Koty z Betonowego Świata mogły chociaż trochę wziąć przykład z tych żyjących w klanach Zamiast tworzyć kilka pomniejszych różnych gangów, mogli stworzyć coś większego, tak aby każdy mieszkaniec miasta, w szczególności samotnicy zdani na samych siebie, mogli bez trudu wiązać koniec z końcem.
Ułożyła się wygodnie na parapecie. Westchnęła, mając nadzieję, że konflikt pomiędzy sprzymierzeńcami Jafara i Białozora zakończy się szybciej niż zakładała, tak aby miała możliwość osobiście poznać swoje wnuki. Wątpiła, że będzie miała siły, aby samodzielnie udać się do Klanu Klifu, w końcu z każdym kolejnym księżycem była starsza, jej stan zdrowia pomimo dobrej opieki lekarskiej (oraz ziół od Kamiennej Sekty) pogarszał się, a siwe włoski, które zaobserwowała podczas przeglądania się w lustrze tylko dobitniej jej przypominały o tym, że nie jest już tak sprawnym kotem, jak te 70 księżyców temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz