*jeszcze na długo przed pożarem*
Polowanie było udane. Liliowy wrócił zadowolony do obozu, dumnie trzymając w pysku złapaną wiewiórkę. Kocur machnął ogonem do reszty patrolu, tak na pożegnanie i dowód wyższości. Nie miał na resztę dnia specjalnych planów. Do zachodu słońca pozostało sporo czasu i warto było go skutecznie przeznaczyć. Rozejrzał się po obozowisku. Mało pobratymców pozostało w obozie, większość tkwiła jeszcze pogrążona w obowiązkach. Wzrok kocura zatrzymał się na żłobku. Szybko przez myśl mu przemknęło, żeby wiewiórkę oddać właśnie karmicielkom i kociakom. Młode Piaskowej Wydmy lada dzień powinny zostać mianowane na uczniów. Szczawik znał kociaki swojego pierwszego ucznia. Odwiedził ich matkę raz, gdy się urodziły oraz drugi, kiedy były odpowiednio duże, żeby się z nimi pobawić. Słoneczko i Śnieżek byli naprawdę słodcy.
Poza nimi w żłobku mieszkały jeszcze kociaki Maślakowego Zagajnika. Trójka kociąt za bardzo przypominała mu mentora. To jednak nie stało na przeszkodzie, żeby ich poznać. W końcu te kocięta zostaną kiedyś uczniami, dostaną własnych mentorów i będą musieli godnie reprezentować Klan Klifu. Z resztą ciekawe, czy im się to uda. Nauczył się już, że decyzje losu bywają zaskakujące.
Szczawiowy Liść wszedł do kociarni. Od razu oblał go zapach mleka oraz ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Tutaj spędził pierwsze księżyce życia pod opieką mamy i wraz z licznym rodzeństwem. Te czasy nigdy nie wrócą, ale budziły dobre wspomnienia. Zdecydowanie jednak wolał być wojownikiem. Miał teraz więcej swobody niż za bycia kociakiem, a obowiązki wykonywał z uśmiechem na pysku. Liliowy kocur rozejrzał się wokół w poszukiwaniu kociaków.
- Wuuuujek! Wujku cześć! - mała koteczka pognała przez żłobek i wpadła prosto na niego. Machnęła radośnie ogonkiem, przy okazji ugniatając ziemię łapkami.
- Witaj, Słoneczko. Jak zawsze dobry humor. - miauknął, uśmiechając się przyjacielsko do koteczki.
Śnieżka zauważył skulonego obok matki. Zapewne właśnie ucinał sobie drzemkę. Nie przeszkadzało mu to, gdyż to zdecydowanie Słoneczko była jego ulubienicą. Koteczka przekrzywiła łebek z ciekawością, a on pochylił się i pozwolił małej wejść na grzbiet. Trochę mu to przeszkadzało, gdy wbiła pazurki w jego ciało, ale nic nie powiedział. Poczekał cierpliwie aż się wespnie.
- Wow! Wujku, ale ty wysoki! Widać cały żłobek! - pisnęła, kładąc łapki na jego głowie.
- Kiedyś też taka będziesz. - miauknął.
Kątem oka dojrzał, że przyglądał im się jakiś kocurek. Jedno z młodych Maślak. Nie rozpoznał emocji na jego pyszczku. To nie miało z resztą większego znaczenia. Słoneczko zaczęła bawić się jego uszami.
Poza nimi w żłobku mieszkały jeszcze kociaki Maślakowego Zagajnika. Trójka kociąt za bardzo przypominała mu mentora. To jednak nie stało na przeszkodzie, żeby ich poznać. W końcu te kocięta zostaną kiedyś uczniami, dostaną własnych mentorów i będą musieli godnie reprezentować Klan Klifu. Z resztą ciekawe, czy im się to uda. Nauczył się już, że decyzje losu bywają zaskakujące.
Szczawiowy Liść wszedł do kociarni. Od razu oblał go zapach mleka oraz ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Tutaj spędził pierwsze księżyce życia pod opieką mamy i wraz z licznym rodzeństwem. Te czasy nigdy nie wrócą, ale budziły dobre wspomnienia. Zdecydowanie jednak wolał być wojownikiem. Miał teraz więcej swobody niż za bycia kociakiem, a obowiązki wykonywał z uśmiechem na pysku. Liliowy kocur rozejrzał się wokół w poszukiwaniu kociaków.
- Wuuuujek! Wujku cześć! - mała koteczka pognała przez żłobek i wpadła prosto na niego. Machnęła radośnie ogonkiem, przy okazji ugniatając ziemię łapkami.
- Witaj, Słoneczko. Jak zawsze dobry humor. - miauknął, uśmiechając się przyjacielsko do koteczki.
Śnieżka zauważył skulonego obok matki. Zapewne właśnie ucinał sobie drzemkę. Nie przeszkadzało mu to, gdyż to zdecydowanie Słoneczko była jego ulubienicą. Koteczka przekrzywiła łebek z ciekawością, a on pochylił się i pozwolił małej wejść na grzbiet. Trochę mu to przeszkadzało, gdy wbiła pazurki w jego ciało, ale nic nie powiedział. Poczekał cierpliwie aż się wespnie.
- Wow! Wujku, ale ty wysoki! Widać cały żłobek! - pisnęła, kładąc łapki na jego głowie.
- Kiedyś też taka będziesz. - miauknął.
Kątem oka dojrzał, że przyglądał im się jakiś kocurek. Jedno z młodych Maślak. Nie rozpoznał emocji na jego pyszczku. To nie miało z resztą większego znaczenia. Słoneczko zaczęła bawić się jego uszami.
<Fałszywy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz