- W końcu jesteśmy uczniami, to super, prawda? – rzuciła na start. Wiedząc, iż będą się teraz rzadziej widywać, poczuła potrzebę rozmowy z nim – Myślałam, że mój mentor to kocur, a okazał się być kotką, choć brzmi i pachnie jak samiec. Nie wiedziałam, że tak się da, ale liczy się tylko to, by był silny. I chyba jest, bo kiedyś trenował Płonącą Waśń, a ona jest super wojowniczką. Więc mając Pierzastą Mordkę za mentora, będę prawie równie super co ona! – machnęła z ekscytacji ogonem, rozgadując się – Śmieszne jest to, że twoja ma także na imię Jastrząb. Ciekawe, czy nie zanudzi się z tobą na śmierć. Poradzisz ty sobie w ogóle na treningach? W żłobku byłeś taki leniwy, że te twoje mięśnie to pewnie popsute są – stwierdziła, patrząc oczekująco na niego, w celu uzyskania odpowiedzi.
Przeciągnął się i spojrzał na tą oto istotę, która zamiast szykować się do snu, dostała nowej fali energii. Oczywiście, nie przeszkadzało mu to, ponieważ siostra czasami wśród swojej paplaniny, przekazywała mu nowinki, dzięki czemu mógł być na bieżąco z pewnymi sprawami.
- Nie są popsute - miauknął.
Skalna Łapa najwyraźniej mu nie wierzyła. Kiedy zaczęła wypominać mu różne sytuację, które mogły na to wskazywać, on odpłynął myślami. Treningi owszem były ciężkie, ale to tylko kwestia czasu nim zaskoczy siostrę swoją siłą. Wolał się tym tak nie afiszować. Jeszcze będzie chciała z nim urządzać jakieś sparingi. Pff...
- Słuchasz ty mnie? - Poczuł trącenie w grzbiet i skierował na nią swój wzrok.
- Owszem. Twe obrażanie me jest tym, co z chęcią słucham - Odwrócił się na drugi bok. - Idź spać, bo rano nie wstaniesz.
- Ja nie wstanę? Pff... To ty nie wstaniesz, leniu jeden!
Na tym temat się zakończył.
***
Udało mu się upolować zdobycz. Na dodatek nie byle mysz, a ptaka! Jastrzębi Podmuch, gdy to zobaczyła, pochwaliła jego spryt. Zwierzę zleciało na ziemię w poszukiwaniu pożywienia. Wiatr akurat mu sprzyjał, więc cicho zakradł się do stworzenia z jego prawej. Wystraszony ptak, już chciał zerwać się do lotu, kiedy zderzył się z drzewem. O to właśnie chodziło. Kiedy tylko pacnął o korę, złapał go za skrzydło i przycisnął do ziemi, kończąc jego żywot. Wiedział, że normalnie raczej ptak odfrunąłby, nim zdążyłby go powalić. Ten sposób akurat pozwolił mu cieszyć się z udanych łowów. Jastrzębi Podmuch jeszcze trochę wytłumaczyła mu, jak polować na inne zwierzęta, po czym udali się do obozu. On oczywiście ze swoją zdobyczą w pyszczku.
Wchodząc przez wejście od razu dostrzegł siostrę, która dość szybko go wypatrzyła. Pewnie Płonąca Waśń znów ją olała. Podszedł do niej z ptakiem, po czym położył go przed jej łapami.
- Dla ciebie. Moja pierwsza zdobycz - wyjaśnił widząc jej zdziwiony wzrok.
Usiadł obok, wylizując pysk z zaschniętej krwi. Specjalnie ją zachował, aby ta uwierzyła, że to nie żadna pomyłka i naprawdę mu się udało.
- Pewnie pomogła ci Jastrzębi Podmuch - w końcu fuknęła.
- Jeżeli nie wierzysz, że sam to upolowałem, to ją zapytaj. - Wskazał kotkę ogonem.
- A zapytam! - Wstała i udała się w stronę jego mentorki.
Zadowolony obserwował jak wywiązuję się pomiędzy nimi krótka rozmowa. Następnie Skalna Łapa wróciła, patrząc nadal z niedowierzaniem na ptaka i kocura, który się w nią wpatrywał.
- Powinnaś chociaż raz mi uwierzyć. - miauknął ze spokojem. - Czy nadal uważasz, że jestem popsuty? - zadał pytanie, przekrzywiając z zaciekawieniem łeb.
<Skało?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz