*wojenne opko*
To wszystko działo się za szybko. Pierw nagła wiadomość o Aroniowej Gwieździe, potem o wojnie. Nowy lider, Jesionowa Gwiazda, jego wujek zabronił mu iść na wojnę podobnie jak jemu rodzeństwu. Tłumaczył to za młodym wiekiem, ale jakoś Sowiej, Kruczej i Iglastej Łapie pozwolił iść. Jego mama i ciocie też poszły. Z resztą jak większość znanych mu kotów. Niezapominajek przyglądał się jak wojownicy i uczniowie opuszczają obozowisko ruszając w stronę polany. Tam miała rozegrać się bitwa. Kocurka łapy świerzbiły, żeby złamać zakaz lidera. Jego siostra także widocznie była niezadowolona z decyzji wujka. Grymas na jej pysku oznaczał tylko jedno...
Kotka nie czekała zbyt długo. Od razu ruszyła krzakami za wojownikami. Niezapominajka też to kusiło. Wiedział, że to nie spodoba się jego mentorce, ale był w stanie przeżyć nocny trening dla tego. Dlatego odczekawszy chwilę, także pospiesznie się wymknął. Szedł po zapachu Orzeszki, który prowadził go coraz bardziej w głąb polany. Gdy tylko doparł na miejsce bitwy przywitał go zapach krwi i strachu. Koty walczyły ze sobą wściekle sycząc i prychając. Niezapominajek jeszcze nigdy nie widział czegoś podobnego.
— Zdychaj wronia strawo! — wrzasnął jakiś kot, ryjąc pazurami po pysku Pajęcze Sieci.
Dymny kocur znalazł się w niewygodnej pozycji. Klifiak uśmiechnął się wrednie. Van przyglądał się temu w niepokoju. Widział panikę i bezradność w oczach wojownika. Znał kocura. Przyjaźnił się z jego mamą i tatą.
— Aaagr! — rozległo się koło nich.
Kremowa kupa futra wskoczyła na Klifiaka. Brzoskwiniowa Bryza pomimo niskiego wzrostu zawzięcie ryła pazurami po ciele przeciwnika. Krew ciekła ze świeżych ran kocura. Zrzucił z siebie kotkę i prychnął na nich.
— Przeklęte rybojady! — syknął i uciekł.
Brzoskwiniowa Bryza zerknęła na dymnego wojownika po czym ponownie rzuciła się w wir walki. Niezapominajek przyglądał się temu wszystkiemu z szeroko otwartymi ślipiami. Widział tego popołudnia wiele walk. Tych równych jak i niesprawiedliwych. Zawziętych jak i ospałych. Niezapominajek nawet nie wiedział ile siedział i przyglądał się temu wszystkiemu, ale wraz z krzykami liderów zaczął prędko biec do obozowiska. Nie mógł się już doczekać opowiedzieć tacie i Chmurkowi co widział.
— Zdychaj wronia strawo! — wrzasnął jakiś kot, ryjąc pazurami po pysku Pajęcze Sieci.
Dymny kocur znalazł się w niewygodnej pozycji. Klifiak uśmiechnął się wrednie. Van przyglądał się temu w niepokoju. Widział panikę i bezradność w oczach wojownika. Znał kocura. Przyjaźnił się z jego mamą i tatą.
— Aaagr! — rozległo się koło nich.
Kremowa kupa futra wskoczyła na Klifiaka. Brzoskwiniowa Bryza pomimo niskiego wzrostu zawzięcie ryła pazurami po ciele przeciwnika. Krew ciekła ze świeżych ran kocura. Zrzucił z siebie kotkę i prychnął na nich.
— Przeklęte rybojady! — syknął i uciekł.
Brzoskwiniowa Bryza zerknęła na dymnego wojownika po czym ponownie rzuciła się w wir walki. Niezapominajek przyglądał się temu wszystkiemu z szeroko otwartymi ślipiami. Widział tego popołudnia wiele walk. Tych równych jak i niesprawiedliwych. Zawziętych jak i ospałych. Niezapominajek nawet nie wiedział ile siedział i przyglądał się temu wszystkiemu, ale wraz z krzykami liderów zaczął prędko biec do obozowiska. Nie mógł się już doczekać opowiedzieć tacie i Chmurkowi co widział.
* * *
Wraz z powrotem wojowników do obozowiska nastała smętna atmosfera. Niezapominajek nie wiedział o co chodzi. Przeciskał się przez tłoczące się nad czymś koty. Zapach śmierci uderzył go. Znieruchomiał. Nie sądził, że ktoś od nich umarł. Przerażony tą myślą zaczął wątpić, czy chce zobaczyć kto powędrował do Klanu Gwiazd. Gorzki płacz uderzył do jego uszu. Z niepokojem spojrzał w jego stronę. Jego tata płakał. Bohater wszystkich opowieści, niepokonany wojownik i wzór Niezapominajka płakał jak kocie. Kocurek podbiegł do ojca. Ten nawet na niego spojrzał. Wzrok miał utkwiony w czymś przed nim. Van powoli odwrócił łebek w tamtą stronę
Mama.
Mama.
Łzy same wypełniły jego ślipia. Nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa. Po prostu nie wierzył w to co widział. Jego mama była nieustraszoną wojowniczką. Siała postrach wśród brudu i niegrzecznych kociąt, a teraz nie żyła. Odeszła. Już nigdy więcej jej nie przytuli. Kotka nie opowie mu bajki, ani nie pochwali za czyste futro. Już nigdy nie zobaczy jej uśmiechu oraz radosnych zielonych ślip...
Łapy odmówiły mu posłuszeństwa. Kompletnie się rozmiękły. Jakby były błotem. Uczeń padł koło matki. Zatopił nos w jej futrze gorzko płacząc, zupełnie jakby miało to coś dać. Chciał żeby to wszystko okazało się jedynie koszmarem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz