— Wiem, wiem — zamruczała cicho — Kiedy zamierzasz iść po życia. Wiesz, czas nagli, nie chcę żebyś mi się lał bez żyć. Jak mi wykitujesz to cię zatłukę, chociaż powinieneś bać się swojej ukochanej — mimo smutku po śmierci poprzedniego przywódcy, kocica starała się zażartować. Z wyczekiwaniem obserwowała każdy ruch pręgowanego.
- Spokojnie. Wiem o tym. Z samego rana wyruszam. Nie będę tego odkładać zwłaszcza, że Berberysowa Gwiazda wypowiedziała nam wojnę - westchnął.
Od razu napłynęły wspomnienia, kłótni z kotką, która wyglądem zaczęła przypominać tego zwyrodnialca Lisią Gwiazdę. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, oszołomiony wieścią, że Aroniowa Gwiazda został zamordowany. Teraz jednak wygląd kotki do niego powrócił, a on się dziwił, skąd u niej takie zmiany. Może to była kara od Klanu Gwiazdy za rządy poprzedniego lidera?
- Ciekawe czy jak uda nam się wygrać, to czy bardziej wyłysieje - rzuciła żartem kotka.
Westchnął kręcąc głową, a na pysku pojawił mu się uśmieszek.
- Zobaczymy... Pamiętaj, że kiedy pójdę po życia, to ty tu będziesz rządzić. No i nie zapomnij o Borsuczym Warkocie i Ogieńku. - miauknął do niej jeszcze.
Nie ufał tym dwóm. Mogli coś knuć. Chociaż młody zauważył, że jego szansa na zostanie liderem przepadła. Jeżeli po tym wszystkim co mówił, nagle zacznie do niego robić maślane oczy lub do Zbożowego Kłosu, to chyba wyrzuci go na zbity pysk.
*po wojnie, przed zgromadzeniem*
Wygrali. Leżał w legowisku lidera, który mieścił się w dziupli i odpoczywał. Rany nadal go piekły, a przed oczami przewijała mu się walka. Krzyki, ból, wściekłość. Teraz pozostała pustka. Oczywiście cieszył się z wygranej. Berberysowa Gwiazda zobaczyła, że ich klan był silny. Ciekawe co wygłosi na zgromadzeniu, które zbliżało się z każdym dniem. A może nie przyjdzie? On oczywiście zadecydował, że Klan Nocy pójdzie. Pomimo walki musieli pokazać, że mają się dobrze. Tchórzostwem byłoby nie stawienie się, kiedy przodkowie tego oczekują.
Usłyszał chrobotanie i zaraz w przejściu, pojawiła się jego zastępczyni. Położyła mu przed nosem posiłek, na co uśmiechnął się, kiwając głową.
- Dziękuję. Nie musiałaś jednak przynosić mi posiłku. Nie jestem jeszcze stary - miauknął. Usiadł jednak i zajął się obgryzaniem świeżego mięsa. - Jak tam twoje rany? No i nastroje w obozie?
<Zbożowy Kłosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz