*przed wojną*
- Coś się stało? - oczywiście Jesionowy Wicher musiał zauważyć jego nagłą zmianę nastroju. Polizał go po łebku jak to miał w zwyczaju robić, czym trochę uspokoił narastającą zazdrość potomka.
- No wiesz tato, starzejesz się. Jakoś nie umiem sobie ciebie wyobrazić w roli dziadka. - miauknął szczerze uczeń medyka. W oczach zastępcy zauważył zdziwienie. Postanowił cię wyjaśnić. - Węgorzy Wąs spodziewa się kociąt. Ojcem jest Jesiotr. Więc zostaniesz dziadkiem, a ja wujkiem.
Co takiego? Usiadł aż z wrażenia. Będzie dziadkiem? Nigdy nie spodziewał się, że czas może tak pędzić! Niedawno jego kociaki wyszły na świat, a teraz? Teraz w drodze były kolejne, jednak jego syna! Nie wiedział co powiedzieć. Trochę go to zaskoczyło. Na pewno zrobili to świadomie. Pamiętał, że mówił Jesiotrowi jak się robi kociaki, aby nie wyszła wpadka. Jednak nadal był to dla niego szok.
- Nie wiem co powiedzieć. - miauknął do syna. - Pewnie będziemy musieli im pogratulować.
- Ta... - Kacza Łapa nie wyglądał na zachwyconego.
Czyżby żałował, że wybrał drogę medyka? Chociaż tak naprawdę, nie widział karzełka w roli ojca. Otulił go ogonem, przez co cała uwaga jego "kociaka" skupiła się na nim.
- Nie bądź zazdrosny, czy smutny z tego powodu. To, że nasza rodzina się rozrasta powinno cieszyć. No oczywiście to wielkie zaskoczenie, że się zdecydowali na ten krok. Jednak wierzę, że będą dobrymi rodzicami, a ty w końcu przestaniesz się boczyć na brata i będziesz dobrym wujkiem.
Nie miał pojęcia, czy Kaczorek naprawdę pójdzie po rozum do głowy i nie będzie uważał Jesiotrową Łuskę za zło. Jego brat dorósł, tak samo jak on. Powinni pogadać jak dorośli, a kocięce sprzeczki puścić w niepamięć.
- Chodźmy do nich - zaproponował.
- Yh... Mam coś jeszcze do zrobienia. Może później ich odwiedzę.
- Myślę, że może to poczekać - zwrócił się do syna.
Widział, że chciał się wykręcić. Nie chciał mu jednak na to pozwolić. Powinien być tam z nim, mamą i siostrą. Czy jednak to się uda? Malinowy Pląs pewnie przyjdzie jak ją poprosi. Może to zachęci Kaczorka do odwiedzin?
- Twoja siostra pewnie pójdzie, a ty nie pójdziesz? - rzucił jeszcze, wstając i kierując się w stronę legowiska wojowników, gdzie dostrzegł ogon córki.
Szybko wytłumaczył jej sytuację. Jej szok, niedowierzanie i odraza go zaskoczyły. O rany... Co on miał z tymi dziećmi! Jednak po chwili rozmowy, kotka zgodziła się i skierowała do rudego brata, który nadal siedział na swoim miejscu.
Wdali się w jakąś dyskusję. Miał nadzieję, że nie obgadywali nowych członków rodziny jak i samych rodziców.
- No chodźcie. Trzeba znaleźć jeszcze mamę.
<Kaczorku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz