Spoglądał na swoją córeczkę, która przyniosła mu swoją porcję, nie mój jej przyjąć. Zwyczajnie nie, to on był u schyłku życia, nie jego liliowe słoneczko. Pierzasta Łapa musiała mieć siłę. On nie. Zamruczał chrapliwie, ocierając pysk o jej zmierzwione, mięciutkie futerko, zaraz jednak zetknął się z nią nosami, zaś na pysk byłego lidera zawitał smutny uśmiech. Jego małe słoneczko... Kocur nie wyobrażał sobie śmierci. Zawsze szedł w bój mając to gdzieś jednakże teraz, mając świadomość tak wielkiego zagrożenia zwyczajnie się bał. Nikt z jego młodości nie dożył tylu księżyców co on. Gąska, Falek, Płomyk, Nagietek, Pokrzywa, Goździk... Nigdy nie sądził, że kiedykolwiek zatęskni za szpetną mordą własnej siostry Czeremchy. Czasem łapał się na rozmyślaniu o tym, jak potoczyłby się jej los, gdyby nie tak wczesna śmierć. Może byłby wtedy wujkiem? Może nawet by nie został liderem i zamiast Iglastej Gwiazdy byłaby Czeremchowa Gwiazda?
Zaśmiał się w duchu na to, jak durny wydźwięk miało to imię.
— Nie skarbie, ty musisz jeść — szepnął słabo, liżąc liliową w czółko. Nie chciał, by tak się dla niego poświęcała, nie teraz — Rośniesz Pióreczko, musisz mieć siłę by iść przez życie — dodał zaraz, widząc jak córka zamierza protestować.
— Tato, ty musisz jeść — miauknęła rozżalona, uderzając nerwowo ogonem o pięty. Kocur pokręcił głową, po czym usiadł. Z trudem ale jednak.
— Wiem kwiatuszku. I zjem, jednak dopiero jutro — przyciągnął córkę do siebie, przytulając ją mocno — Tak mi przykro skarbie, że was to spotyka... T-tak mi przykro, że nie potrafię obronić własnego klanu. Że... że nie wiem g-gdzie Trójka i Leszczynek, że jesteście wiecznie w niebezpieczeństwie... — mruknął, wzdychając cicho. Głos drżał mu przy każdym słowie, łzy powoli zbierały się w oczach. Po prostu czuł się fatalnie.
— Wszystko będzie dobrze, tato — odparła Pierzasta Łapa. Igła zamilkł słysząc głos córki pełen nadziei.
— Moje słoneczko... Tak, jeszcze będzie dobrze — miauknął, kładąc pysk na jej główce. Piórko miała rację. Musieli tylko poczekać, aż wszystko się ułoży. Sam kocur leczył jeszcze rany, jednakże w jego głowie już rodziła się wizja buntu.
< Piórko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz