Dreszcz spuścił łebek, spoglądając na własne łapki.
- Przepraszam.
- Powiedziałem ci już, czym są urojenia. Będziesz widział błędne rzeczy, żył w fałszywym przekonaniu, że to co tobie wydaję się straszne i prawdziwe, w rzeczywistości nie jest niczym czego należy się obawiać, czymś rzeczywistym. - miauczał powoli, ze spokojem w głosie. - Jeśli będziesz pracował nad tym, z wiekiem treści mogą się zmniejszyć. Musisz jednak wiedzieć na czym stoisz i chcieć sobie pomóc. Przykro mi, że ciebie to spotkało, ale teraz jestem już pewny co do diagnozy. - Otoczył ogon wokół łap. Widział zmartwienie w oczach kocurka. - Zrobimy tak, Dreszczyku. Za każdym razem, gdy poczujesz się zaniepokojony, gdy zobaczysz lub usłyszysz coś, co może nie być prawdziwe, albo wywoła u ciebie strach, od razu masz przyjść do mnie. Od razu. Bez względu na porę dnia, czy nocy. Porozmawiamy o tym. - miauknął Jeżowa Ścieżka. - Musisz być silny.
- Przepraszam.
- Powiedziałem ci już, czym są urojenia. Będziesz widział błędne rzeczy, żył w fałszywym przekonaniu, że to co tobie wydaję się straszne i prawdziwe, w rzeczywistości nie jest niczym czego należy się obawiać, czymś rzeczywistym. - miauczał powoli, ze spokojem w głosie. - Jeśli będziesz pracował nad tym, z wiekiem treści mogą się zmniejszyć. Musisz jednak wiedzieć na czym stoisz i chcieć sobie pomóc. Przykro mi, że ciebie to spotkało, ale teraz jestem już pewny co do diagnozy. - Otoczył ogon wokół łap. Widział zmartwienie w oczach kocurka. - Zrobimy tak, Dreszczyku. Za każdym razem, gdy poczujesz się zaniepokojony, gdy zobaczysz lub usłyszysz coś, co może nie być prawdziwe, albo wywoła u ciebie strach, od razu masz przyjść do mnie. Od razu. Bez względu na porę dnia, czy nocy. Porozmawiamy o tym. - miauknął Jeżowa Ścieżka. - Musisz być silny.
- D-dobrze wujku - miauknął.
Na pewno się zwróci z tym wszystkim do medyka. Naprawdę chciał się pozbyć tego strachu, palącego uczucia, że ktoś ciągle go obserwuję, a sen zamiast ukojenia przynosi poczucie, że ktoś właśnie chcę zakończyć twój żywot. Mama miała tego dość... On miał dość. Chciał to zrozumieć i pokazać samemu sobie, że to tylko wyobraźnia, a nie rzeczywistość. Będzie się starał. Tak! Nie wiedział jednak ile to potrwa i czy kiedykolwiek będzie mógł cieszyć się wolnością od dreszczy i złudzeń. Przytulił się do futra kocura, ciesząc się ze wsparcia jakim go obdarzył. Da radę. Musi. Nie zawiedzie już nikogo.
***
Trening z Orlikowym Szeptem szedł w miarę spokojnie. Rozmowa z medykiem dała mu do myślenia i mocno starał się ignorować dziwne dźwięki i zjawiska, które były dla niego przerażające. Naprawdę się starał, ale przez to malało jego skupienie na lekcji.
Dziś jednak nie poszedł na trening, ponieważ obudził się z dziwnym uczuciem w brzuchu. Czuł się taki napompowany, tak jakby coś chciało się z niego wydostać. O nie! A co jeśli w nocy potwór złożył w nim jajeczka, a teraz one się wykluwają i jego potomstwo wyjdzie mu brzuchem? Czując panikę, pobiegł od razu do leża medyków.
- Wujku! - zakrzyknął wpadając do środka.
O nie... To się zbliżało. Musiał wytłuc to z niego! Nie chciał patrzeć jak z niego wychodzą!
- Tak? - Czekoladowy wyjrzał ze składziku. - Co się stało, Drżąca Łapo? - zapytał zaniepokojony kocur, widząc jego panikę w oczach.
- Coś mnie rozpiera w brzuchu! Czuję, że zaraz ze mnie wyjdzie! Wyskoczy! To potwory! Musiały mi złożyć jajka w brzuchu, a teraz się ich dzieci przebijają! - wykrzyknął, czując jak łzy zbierają się mu w oczach.
Nie chciał jeszcze umierać. Nie w tak okropny sposób. To nadchodziło, bardziej uciskając go w brzuchu.
- Zaraz... nie wytrzymam! Pomóż! - Zwinął się w kłębek.
Jeżowa Ścieżka mu nie pomoże. Było za późno. Rozdzierający dźwięk i wydobywający się dziwny zapach, potwierdziły mu, że umiera.
<Jeżyku?>
Biedny Dreszcz, szkoda mi go...
OdpowiedzUsuń