— Widzę cię!
Drgnął na głos brata. Niezadowolony, że został wykryty, fuknął pod nosem. Wdrapał się na grzbiet Berberys, utrzymując równowagę i czując się większy. Usiadł, spoglądając na Fiołka z góry.
— Dałem ci fory. — wzruszył ramionami, powoli schodząc z mamy i liżąc ją w łapę w podziękowaniu.
Podbiegł do kocurka, nie kryjąc się z tym, że naprawdę pragnął wygrać zabawę. Nie podobał mu się fakt, że został znaleziony jako pierwszy. Westchnął cicho. Mimo wszystko chciał dokończyć grę. Uśmiechnął się wesoło, biegnąc za synem Żywicy w poszukiwaniu reszty kociaków.
W momencie, gdy zauważył śliczne uszka Rumianek i chciał już do niej podbiec, najlepiej tak, by od razu ugryźć jej ogonek, do żłobka wszedł nowy osobik. Ciekawość kocurka wzięła górę. Odłączył się od rodzeństwa, by poznać kocura, o ślicznym futrze, chociaż oczywiście Szczawik uznał, że ma ładniejsze. Wojownik trzymał w pysku wiewiórkę. Czyli kolejny przyszedł ze zwierzyną dla karmicielek. Ciekawe ile musieli łapać tej zwierzyny, żeby starczyło dla całego klanu?
— Siemka. — powitał wesołym, piskliwym wręcz głosikiem, jak na kociaka przystało. Zatrzymał się przy kocurze, wlepiając w niego zainteresowane spojrzenie. Poruszył podekscytowany wąsikami. Nowy znajomy! Pewnie będzie o wiele lepszy, niż Bluszczowy Poranek, za którym nie przepadał, oraz będzie chciał coś opowiedzieć, nie to co starsze kociaki, z którymi dzielił żłobek. — Jak się pan nazywa?
— Ł-łabędzi P-plusk
— Aha. A skąd ta wiewiórka? Sam ją pan złapał? Była na drzewie? — od razu zaczął paplaninę, łapką wskazując na przyniesione zwierzątko. Wyprostował się dumnie. — Ja też mam piękną sierść! Nawet piękniejszą. Bardziej lśniącą, czyściutką, w ogóle jestem piękny! Mamusia tak mówiła. Widzi pan, jaki jestem cudowny? A zabierze mnie pan poza żłobek, bo tutaj jest czasami nudno, a ja nie lubię, jak jest nudno. Pan chyba też nie? Bo nie jest stary? Mogę mówić po imieniu? Ja nazywam się Szczawik! Zapamiętaj, wujku!
<Wujku Łabądku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz