Jakaś niespotykana siła, jakby szczęki borsuka, zacisnęły się na jej gardzieli, uniemożliwiając wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Wargi jej zadrżały, łzy zaschły na krótkim futerku, natomiast kąciki ślepi były już suche. Nie ma sensu.
— Przepraszam, Burzowe Futro — miauknęła starsza kocica, starannie unieruchamiając łapą drgającą końcówkę ogona — Rozkleiłam się, musiałam się wypłakać. Mogłabyś mi dać zioła maku? Potrzebuje trochę snu.
Długowłosa koteczka zamrugała kilkakrotnie, a jej niespotykany wianek przekrzywił się bardziej na lewą stronę. Wyglądała uroczo, zwłaszcza, że przez ostrokrzew przedzierały się promienie słońca, tworząc na jej niebieskawej sierści poświatę. Asystentka zawiesiła baczny wzrok na swojej przywódczyni, natomiast Milcząca Gwiazda unikała jej spojrzenia, wpatrując się w ścianę.
— Myślę, że mak ci nie wystarczy, Milcząca Gwiazdo — łagodnie zauważyła przyszła medyczka, zaczynając lizać przednią łapę — Ale myślę, że chociaż częściowo ukoi twój ból. Chodź.
Wstała. Sprężystym krokiem ruszyła za kotkę, czując, jak lodowaty dreszcz, niczym pazury przeciwnika, przejechał ją od karku aż po nasadę ogona. Ostatnio czuła się coraz gorzej, a śmierci pobratymców wpływały mocno na jej samopoczucie. Odetchnęła słodkim aromatem ziół, który unosił się w powietrzu. Usiadła na legowisku z mchu i paproci, wlepiając swe krystalicznie niebieskie oczy w cętkowano niebieską koteczkę i jej asystentkę. Obie się różniły, jednak mimo tego, były takie same.
Lawendowy Płatek rzuciła pytające spojrzenie długowłosej, tak tylko, ot, bez słowa, machnęła puszystym ogonem i cętkowana wróciła do miażdżenia ziół. Potrafiły się ze sobą porozumiewać milczeniem, co było niezwykłym darem. Milcząca Gwiazda westchnęła cicho, spuszczając wzrok na swoje łapy.
Niedługo potem poczuła czyjś nos na poliku i ktoś wręczył jej zawiniątko w pyszczek. Przywódczyni mrugnęła, po czym zacisnęła kiełki na paczuszce. W podniebie uderzył słodki smak, który wręcz zawirował w szarym nosie liderki. Stłumiła kichnięcie, w podziękowaniu skinęła łebkiem obu medyczkom, po czym ruszyła w kierunku swojego leża.
Mijanym wojownikom kiwała łebkiem, jednak nigdy nie patrzyła im w oczy. Starała się schylać łeb jak najniżej, aby nikt nie zobaczył napuchniętych od płaczu oczu. W kilku szybszych susach doskoczyła do zwisających bluszczy otaczających jej legowisko.
Odetchnęła głęboko, wchodząc do swojej jamy. Była tam sama, towarzyszył jej tylko cichy świst chłodnego wiatru, który wszedł za jej smukłą sylwetką. W egipskich ciemnościach odszukała swe miękkie leże z mchu, po czym natychmiastowo na nie opadła. Wypuściła z pyszczka zawiniątko, ostrymi kiełkami dziurawiąc staranne więzy. Po kilku uderzeniach serca ziarenka maku leżały tuż przed jej nosem. Zjadła je szybko, gardłowo pomrukując coś o niedobrym i gorzkim smaku.
Jednak efekty przyszły szybko. Zapadła w głęboki, twardy sen.
___________________________________________________________________________________
Minęło niewiele wschodów słońca od tamtego wydarzenia. Milcząca Gwiazda czuła się na siłach, stała się radosną i przyjazną każdemu kocicą, jednak to ją męczyło. Ciągłe zakładanie masek, zdejmowanie ich, gdy jest sama. I płacz. Płacz, który trwał, dopóki nie zastał ją brzask.
Cieszyła się, tym razem szczerze, że kocięta jej przyjaciółki zostały terminatorami. Uczyły się doskonale, Borsuczy Goniec codziennie zdawał raporty, nie tylko dotyczące Klanu Wilka, ale również jego uczennicy, Popielatej Łapy. Milcząca Gwiazda również potrzebowała kogoś takiego. Nie chciała zamęczać Liliowej Łodygi, a Burzowe Futro nie rozumiała jej rozterek. Motyle Skrzydło starał się ją wspierać, ale posiadał swoje obowiązki, które godnie pełnił. A Lawendowy Płatek czuła się ostatnio trochę gorzej, więc to niebieska ją wspierała.
Wszystko byłoby w najlepszym porządku - zwierzyny przybywało coraz bardziej, co medyczki wzięły za szczęśliwy omen. Czyżby to był koniec straszliwej zimy? Przywódczyni szybko odegnała tę myśl, gdy wpadła do śniegu aż po klatkę piersiową. Parsknęła niezadowolona.
Ostatnio na Orlą Łapę napadł lis. To był zły znak. Czyżby Klan Gwiazd próbował ich ostrzec? Chcieli uniemożliwić Klanowi Wilka rozwój? Podobno Orla Łapa ma się dobrze, zdrowieje oraz powraca do poprzedniej formy. Jednak było poważne zagrożenie, że okuleje.
Niedawno również zrobił scenę, tuż przed wyjściem z tunelu. Zirytowało to liderkę - Jaskółcza Łapa oraz jej siostra były koteczkami godnymi miejsca w Klanie Wilka - obydwie dumne, lojalne oraz byłyby dobrymi materiałami na wojowniczki. Jednak ich brat był jeszcze zbyt dziecinny, jakby nie wyrósł ze żłobka. Położyła uszy po sobie, nadal brodząc wśród śnieżnego puchu i starając się dobrnąć jakoś do legowiska medyczek.
Jeśli nie zmieni swojego zachowania, poczeka sobie na moją przychylność i rangę wojownika - zadecydowała w myślach, mrużąc swe majestatyczne, niebieskie ślepia.
Weszła do legowiska, rozglądając się uważnie. Lawendowy Płatek siedziała przy poturbowanym uczniu, bacznie oglądając jego ranę i zmieniając opatrunek. Uśmiechnęła się w kierunku niebieskawej kocicy, mrużąc przyjaźnie oczy.
— Witaj, Milcząca Gwiazdo — miauknęła w jej stronę, po czym mocniej owinęła liściem łapę uczniaka — Przyszłaś zobaczyć się z Burzowym Futrem? Poszła poszukać ziół wraz z siostrami Orlej Łapy. Powinna zaraz wrócić.
Cętkowana odwróciła wzrok, starając się ukryć swój wyraz pyszczka. Wydawała się nieco zezłoszczona, jakby... zazdrosna? Milcząca Gwiazda trzepnęła niepewnie ogonem, odwracając się od medyczki. Usłyszała syk terminatora i jego ciche przekleństwo, gdy Lawendowy Płatek trochę mocniej przycisnęła lecznicze zioła. Medyczka zrugała go, zapewne marszcząc brwi w charakterystyczny dla siebie sposób.
Liderka miała podejrzenia, że trochę zaniedbała swoją relacje z cętkowaną koteczką. Nadal ją bardzo lubiła i tęskniła za jej siostrą, która zginęła w wieku uczniowskim. Księżycowa Łapa była jej uczennicą, a Milcząca Gwiazda w była z nią w jej najtrudniejszych momentach. Czemu jest na nią taka zła?
Odgoniła od siebie te myśli, wlepiając spojrzenie w drugie wyjście, od strony zewnętrznej obozu. Czekała na długowłosą asystentkę.
<< Burzowe Futro? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz