- Jasne! Ja cię do niczego nie zmuszam, ale... twoje słowa są bardzo mądre! Mówiłaś tak z serca! Taka byłaś przy tym szczera... wiesz co? Chciałabym... Chciałabym ci pomóc, ale nie potrafię... naprawdę chcę... - powiedziałam i zeszłam z parapetu. Chciałam pomyśleć o wszystkim dokładnie... chciałam jej pomóc, a zarazem zostawić tu... Zawsze chciałam mieć siostrę taką jak ona, a nie jak moja prawdziwa, która często mnie ignorowała. Wiedziałam, że kiedyś mnie opuści, zostawi bez pożegnania. Weszłam do legowiska i zasnęłam. Sen był bardzo kolorowy. Wraz z Arsi biegałyśmy po podwórku, a przy tym rozrzucałyśmy liście. Było tak pięknie, że nawet najbardziej poważny kot by dołączył. Na chwilę się obróciłam, ale jak znów spojrzałam na miejsce Arsi... jej nie było. Jedyne co zobaczyłam to ogon kotki. Właśnie znikał za płotem. Do moich oczu napłynęły łzy. Potem zapełniły cały ogródek, a po chwili nie było widać nic. Zaczęłam nerwowo przebierać łapami i rozglądać się za panią. Nigdzie jej nie było, ale za to wielka, zębata ryba zbliżała się do mnie ze strasznym uśmiechem. Próbowałam odpłynąć, ale stworzenie było szybsze i wyrwało mi łapę. O zgrozo! Poczułam niewyobrażalny ból. Płakałam. Powoli opadałam na dno, a woda zmieniła się w moją krew. Słyszałam huki, ale nie myślałam o tym. Po paru sekundach dźwięk zrobił się głośniejszy. Właśnie wtedy opadłam na krwawe dno oceanu krwi i łez.
Zerwałam się na łapy. Byłam w swoim legowisku, moi właściciele robili dziurę w ścianie! Była już duża i wyrównana. Pan był na zewnątrz i robił jakiś kwadrat. Potem wkładał tam "cegły" i przyklejał je "cementem". Zawołał panią po coś, a jak wróciła trzymała szkło. Pan zaczął przyklejać wszystko do siebie. "Ale gdzie jest Arsi?!" pomyślałam. Podeszłam do jej legowiska i sprawdziłam co robi. Wyglądała na przerażoną i uznałam, że boi się huków, ale po chwili spostrzegłam, że śpi, a strach, który mnie zaniepokoił musiał być jej koszmarem. Weszłam do jej domku i przytuliłam się. Wyglądała już na spokojniejszą. Huki dalej można było usłyszeć, ale już ciszej. Usnęłam. Wstałam jakieś 15 minut później. Kotka dalej spała, a dźwięki ucichły. Wyszłam ostrożnie z legowiska i ujrzałam klapkę! Pan jeszcze coś mocował, ale kiedy mnie zobaczył dał mi znak. Od razu przyszłam i usiadłam obok. Dwunóg po skończeniu pracy pokazał mi żebym weszła. Po przekroczeniu kocich drzwiczek ujrzałam mały wybieg. Była tu trawa! Na samym dole były cegły. Znajdowały się bardzo blisko siebie. Było tu nieco chłodniej niż w domu, ale to normalne. Wybieg był oszklony, a dzięki temu można było zobaczyć dwór. Pomieszczenie znajdowało się z tyłu domu. Nagle pojawiła się pani i jakimś materiałem przykryła wybieg. Było tu bardzo fajnie. Położyłam się na trawie i zaczęłam obliczać jakiej jest wielkości. Szklany sufit przepuszczał leciutkie promyczki światła. Po obliczeniu uznałam, że liczy tyle co trzy mnie i tak samo wysoka. Szkło było grube i czyste. Nie dało się tej budowli zniszczyć normalnie, ale myślę, że jakby była wichura to ten wybieg by szybko znikł. Materiał, którym przykryła wybieg moja właścicielka był w kolorze ciemnej zieleni z przebłyskami żółci. Było tu w miarę ciepło gdyż wszystko było bardzo szczelnie zrobione. Trawa lekko kuła mnie w łapki. Było to bardzo przyjemne, ale lepiej jest się cieszyć razem! Wbiegłam przez klapkę do pokoju i wlazłam ostrożnie do domku Arsi. Trąciłam ją lekko noskiem. Chciałam jej pokazać niespodziankę! Najpierw jej nie powiem, ale jak to zobaczy to na pewno poprawi jej się humor! Byłam szczęśliwa, że wreszcie zrobimy coś razem!
<Arsii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz