Idącą na przedzie Migotka cicho rozmawiała o czymś z Gruszką. Starsza z kotek marudziła na pogodę i rozkład patroli przez starszego zastępcę. Zaspany i nie w humorze Lśniąca Tęcza wybierał koty do patroli losowo. Wysłał Kosodrzewinę wraz z Żagnicą i Topolą, wywołując drobne zamieszanie. Zamieszki między dwójką wojowników z pierwszych dni zaginięcia ciała Przebiśniega nie zostały zakopane na tyle głęboko, aby zostać zapomniane. Zaczęło się od kąśliwego komentarza srebrnego kocura, na co starsza odpowiedziała lekko agresywnie, jednak bez kąśliwych słów. Topola natomiast przyglądał się wymianie argumentów dwójki zza zadka mentora. W pewnym momencie Żagnica próbował go przekonać do potwierdzenia własnych argumentów, na co Kosodrzewina wyzwała go za posługiwanie się młodzikami. Mimo bycia skrytą w sobie wiedziała, kiedy wytyknąć innym złe zachowanie. Lśniącą Tęcza zapytany o zmianę składu patroli wyglądał jakby najchętniej dał nura pod ziemię. Topola najchętniej też by się skrył razem z nim, z jej obserwacji. Sama chciała interweniować i odciągnąć brata od rozjuszonego mentora i zmęczonego zastępcy, ale sama została zawołana do wyjścia. Miała plan zapytać się go później, o co tak naprawdę poszło. I czy wszystko było u niego dobrze. Westchnęła. Od początku nie była fanką humorków zastępcy Owocowego Lasu. Od czasu zamieszek między nim a Daglezjową Igłą unikała obojga, ostatni raz zamieniając słowo z liderka podczas własnego mianowania. Nie miała pojęcia, jak jej mama może w ogóle rozmawiać ze Lśniącą Tęczą. Gdyby to ona do niego zagadała, łaciaty chyba powyrywał by jej wszystkie kłaki z uszu!
— Ostatnio kręcili się tu jacyś samotnicy — z zamyślenia wyrwał ją głos Gruszki — Któraś z was też coś o tym wie?
Idącą obok Jeżyny Pieczarka podniosła głowę. Biała zmrużyła oczy na wpadające do nich kropelki deszczu, próbując spojrzeć na zwiadowczynię.
— Naprawdę? — miauknęła zaskoczona — Oh, znowu? Nic o tym nie wiedziałam.
— Ja słyszałam tylko to samo co ty — wtrąciła się Migotka — Ale o tym już wiesz.
Bura pokręciła głową na oczekujące odpowiedzi spojrzenie Gruszki. Ta westchnęła tylko poirytowana. Strzepnęła ogonem i odeszła o krok w przód.
— Dobrze, to rozejrzyjmy się tu szybko i wracamy — mruknęła — Zaraz ani kępka suchego futra mi nie zostanie!
Była mentorka szturchnęła ją w bark. Podążyła za nią, idąc w stronę przeciwną rzece.
— Ciągle ktoś się tu kręci — westchnęła, strzepując kropelki wody z wąsów — Tylko czego oni tu szukają? Jedyne co tu jest to szopa strachu.
— Może zwierzyny? — wzruszyła ramionami — Nie wiem, tylko martwi mnie to, że to blisko naszego obozu.
— Nas by nie zaatakowali, jesteśmy dla nich za silni!
Zachichotała mimo przygnębienia.
— Tak, my byśmy ich pokonali.
Jej wzrok przykuł śmieszny, pomarańczowy kwiatek. Nim zdążyła mu się przyjrzeć, z tyłu dotarł do nich głos Migotki.
— Znalazłyście coś? — krzyknęła do nich z oddali — Jeżeli nie to chodźcie! Gruszka mówi, że pora wracać!
Szybkim chapsem złapała roślinkę między zęby. Pieczarka zachichotała, nie komentując jednak. Jako pierwsza ruszyła do reszty, a Jeżyna tuż za nią.
— Tu jesteście — miauknęła Migotka, a jej towarzyszka odwróciła się do dwóch kotek.
— Jeżyno, to jest patrol, a nie jakieś kwiatobranie — z gardła szylkretowej wydarł się stęknięcie.
— Gruszko, i tak już wracamy — westchnęła młodsza zwiadowczyni — Daj już spokój. Prowadząca bez słowa obróciła się z powrotem i dała znak, aby podążyli za nią. Bura prychnęła, poprawiając uchwyt na swojej zdobyczy. Co za przytkała staruszka.
— Wyglądasz jak utopiony szczur.
Odwróciła się gwałtownie, przerywając wylizywanie sierści. Stojący za nią Czereśnia zmierzył ją wzrokiem z nutką rozbawienia na pysku.
— Dzięki — prychnęła, poprawiając pozycję na posłaniu — Czuję się tak samo, wiesz?
Kocur uśmiechnął się lekko. Przycupnął na gałęzi, chowając się pod pod legowiskiem innego kota. Jego uszy przyległy płasko do głowy i strzepnął resztki wody z wilgotnego ogona.
— Jakieś nowości? — zapytał, mając na myśli patrol z którego wróciła — Jacyś samotnicy do przegonienia?
Pokręciła głową. Zapachy nadal się pojawiały, ale do tego już zdążyła się przyzwyczaić. Zawsze ktoś kręcił się przy ich granicach – głównie z racji, że byli najbardziej otwarta na nowych społecznością na terenach klanów.
— Nic nowego — westchnęła, próbując wylizać wilgoć z klatki piersiowej — Ciągle te same zapachy, ciągle w tym samym miejscu.
— Co za dranie — skomentował — Jakaś zwierzyna może? Zjadłbym coś, nie powiem że nie.
— Raczej nie, do wyboru masz tamte wyschnięte piszczki z wczoraj — wygięła szyję, aby przylizać kędziorki na karku; nie sięgała jednak tak wysoko — Uh- Jedyne co przyniosłam, to tego kwiatka. Ale tego nie możesz mi zjeść.
Wskazała łapką roślinę leżącą obok niej, a czekoladowy zaśmiał się, lekko zażenowany.
— Ty i te twoje kwiatki — westchnął, wbijając pazury w gałąź — Daj, pomogę Ci.
Poczuła jego szorstki język na karku. Bure ciałko momentalnie się napięło. Bała się ruszyć; tego się nie spodziewała, i nie chciała, aby czar prysł. Czyżby kocur w końcu się do niej przekonał?
— Dzięki — zaśmiała się nerwowo, gdy skończył i odsunąć głowę na bezpieczną odległość — A… A ty masz jakieś plany na dziś?
— Nie za bardzo — odchrząknął, mrużąc oczy — A co?
— Tak tylko pytam.
Pokiwał głową zdezorientowany, wydając z siebie pomruk zgody. Końcówka jego ogona drgnęła, a w głowie wydawał się tworzyć pomysł.
— Wiesz co, jednak mam plany.
— Jakie? — westchnęła zawiedziona. Myślała, że uda jej się przekonać zwiadowcę na wspólne wyjście.
— Idę z tobą i z Figą na trening — miauknął, a kąciki jej pyszczka uniosły się z zaskoczeniem — Pasuje Ci?
— O, um- Tak, jak najbardziej! — odparła szybko. Nie mogła stracić okazji.
— No i świetnie. Ale… To jak przestanie padać. Nie zamierzam wyglądać tak jak ty teraz.
npc: Kosodrzewina, Żagnica, Lśniąca Tęcza, Gruszka, Migotka, Pieczarka, Czereśnia
— Znalazłyście coś? — krzyknęła do nich z oddali — Jeżeli nie to chodźcie! Gruszka mówi, że pora wracać!
Szybkim chapsem złapała roślinkę między zęby. Pieczarka zachichotała, nie komentując jednak. Jako pierwsza ruszyła do reszty, a Jeżyna tuż za nią.
— Tu jesteście — miauknęła Migotka, a jej towarzyszka odwróciła się do dwóch kotek.
— Jeżyno, to jest patrol, a nie jakieś kwiatobranie — z gardła szylkretowej wydarł się stęknięcie.
— Gruszko, i tak już wracamy — westchnęła młodsza zwiadowczyni — Daj już spokój. Prowadząca bez słowa obróciła się z powrotem i dała znak, aby podążyli za nią. Bura prychnęła, poprawiając uchwyt na swojej zdobyczy. Co za przytkała staruszka.
*po powrocie*
— Wyglądasz jak utopiony szczur.
Odwróciła się gwałtownie, przerywając wylizywanie sierści. Stojący za nią Czereśnia zmierzył ją wzrokiem z nutką rozbawienia na pysku.
— Dzięki — prychnęła, poprawiając pozycję na posłaniu — Czuję się tak samo, wiesz?
Kocur uśmiechnął się lekko. Przycupnął na gałęzi, chowając się pod pod legowiskiem innego kota. Jego uszy przyległy płasko do głowy i strzepnął resztki wody z wilgotnego ogona.
— Jakieś nowości? — zapytał, mając na myśli patrol z którego wróciła — Jacyś samotnicy do przegonienia?
Pokręciła głową. Zapachy nadal się pojawiały, ale do tego już zdążyła się przyzwyczaić. Zawsze ktoś kręcił się przy ich granicach – głównie z racji, że byli najbardziej otwarta na nowych społecznością na terenach klanów.
— Nic nowego — westchnęła, próbując wylizać wilgoć z klatki piersiowej — Ciągle te same zapachy, ciągle w tym samym miejscu.
— Co za dranie — skomentował — Jakaś zwierzyna może? Zjadłbym coś, nie powiem że nie.
— Raczej nie, do wyboru masz tamte wyschnięte piszczki z wczoraj — wygięła szyję, aby przylizać kędziorki na karku; nie sięgała jednak tak wysoko — Uh- Jedyne co przyniosłam, to tego kwiatka. Ale tego nie możesz mi zjeść.
Wskazała łapką roślinę leżącą obok niej, a czekoladowy zaśmiał się, lekko zażenowany.
— Ty i te twoje kwiatki — westchnął, wbijając pazury w gałąź — Daj, pomogę Ci.
Poczuła jego szorstki język na karku. Bure ciałko momentalnie się napięło. Bała się ruszyć; tego się nie spodziewała, i nie chciała, aby czar prysł. Czyżby kocur w końcu się do niej przekonał?
— Dzięki — zaśmiała się nerwowo, gdy skończył i odsunąć głowę na bezpieczną odległość — A… A ty masz jakieś plany na dziś?
— Nie za bardzo — odchrząknął, mrużąc oczy — A co?
— Tak tylko pytam.
Pokiwał głową zdezorientowany, wydając z siebie pomruk zgody. Końcówka jego ogona drgnęła, a w głowie wydawał się tworzyć pomysł.
— Wiesz co, jednak mam plany.
— Jakie? — westchnęła zawiedziona. Myślała, że uda jej się przekonać zwiadowcę na wspólne wyjście.
— Idę z tobą i z Figą na trening — miauknął, a kąciki jej pyszczka uniosły się z zaskoczeniem — Pasuje Ci?
— O, um- Tak, jak najbardziej! — odparła szybko. Nie mogła stracić okazji.
— No i świetnie. Ale… To jak przestanie padać. Nie zamierzam wyglądać tak jak ty teraz.
npc: Kosodrzewina, Żagnica, Lśniąca Tęcza, Gruszka, Migotka, Pieczarka, Czereśnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz