— Cieszę się, naprawdę, ale…
Młody kot spojrzał na ścianę, za którą medyczka sortowała zioła, co jakiś czas wychylając się i sprawdzając, czy przypadkiem nie próbuje on nadwyrężać łapy. Usiadł wygodnie i podwinął ogon. Mimo dużego dyskomfortu spowodowanego przebywaniem w jaskini kociak był zafascynowany życiem kotów z klanu.
— Ale?— Kotka przechyliła głowę ciekawa.
Stokrotek jeszcze chwilę bił się z myślami. Od dawna chciał być częścią klanów, ale nie wierzył, że kiedyś się to stanie. Skoro szansa była na wyciągnięcie łapy to nie chciał jej zmarnować.
— Chciałbym dołączyć do klanu Klifu — Stokrotek powiedział stanowczo.
Pręgowana medyczka nastawiła uszu, udając, że wcale nie podsłuchiwała ich wcześniejszej rozmowy. Zaczarowana łapa spojrzała na swojego towarzysza bardzo zaskoczona.
— Jesteś pewny? Wiesz, życie w klanie różni się od życia samotnika.
Liliowy kot przytaknął. Wiedział on o tym. Podczas swojego pobytu w klanie słyszał wiele historii od starszyzny, która miała swoje legowiska nad legowiskiem medyka, był on gotowy na poświęcenie.
— Wiesz… Mogę porozmawiać z tatą. Skłamię tu i tam, żeby się do ciebie przekonał — odpowiedziała zadowolona. — a kiedy Czereśniowa Gałązka zgodzi się, żebyś opuszczał legowisko medyka, to sam do niego pójdziesz.
— Dziękuję ci Zaczarowana Łapo — powiedział szczęśliwy.
— Nie musisz. To sama przyjemność
Od rozmowy Stokrotka i Zaczarowanej łapy minęło kilka wschodów słońca. Kocurek mógł już chodzić przez krótki okres bez naprzykrzającej się łapy, więc razem z Zaczarowaną łapą postanowili, że teraz jest idealny moment, by pójść do Srokoszowej Gwiazdy.
— Jesteś pewna, że wszystko pójdzie dobrze? — zapytał zestresowanym tonem
— Zaufaj mi Stokrotku. Będzie dobrze.
Dwójka kotów wyszła razem, opuszczając legowisko medyka. Obok gniazda ze zwierzyną dwaj uczniowie prowadzili udawaną walkę, a odgłosy wodospadu wypełniały obóz klanu klifu. Kociak nadal nie był przekonany co do lokalizacji obozu. Naprawdę nie mogli wybrać żadnego innego miejsca na obóz? Musieli wybrać jaskinię? Mimo wyścielonego podłoża nadal można było wyczuć zbliżającą się porę nagich drzew. Zaczarowana łapa weszła do legowiska przywódcy, a Stokrotek nieśmiało zajrzał do legowiska, rozglądając się, po czym dogonił kroku uczennicy.
— Witaj Tato — Uczennica przywitała się i zatrzymała przed niskim, chudym szarym kocurem. Jego spojrzenie wydawało się pozbawione radości. Spojrzał on ukradkiem na Stokrotka, po czym skierował on wzrok na córkę, czekając na to, aż kotka powie, z czym do niego przyszła. Może myślał, że kocurek się rozmyślił?
—Więc… Pamiętasz jak, opowiadałam Ci o tym samotniku, który chce dołączyć do naszego klanu? Oto on.
Pokazała ogonem na Stokrotka, który podszedł do nich niepewnie. Przywódca spojrzał na niego jakby niedowierzając, że to właśnie on chce zostać członkiem Klanu Klifu. Obserwował go i spojrzał znowu na swoją córkę.
— Jesteś pewna, że nadaje się on na wojownika?— powiedział on poważnie
— Jestem pewna tato. Potrzebuje tylko trochę treningu.
Kociak obniżył uszy niepewnie. Był tak blisko osiągnięcia swojego celu, a jednak tak daleko. Srokoszowa gwiazda podszedł do liliowego kota ciężkim krokiem.
— Jesteś pewny, że chcesz porzucić życie samotnika? Chcesz porzucić swoją dotychczasową rodzinę i swoje dotychczasowe nawyki? Chcesz chronić klan Klifu swoim życiem?
Młody kot przełknął ślinę. Głos przywódcy nie napawał Stokrotka optymizmem.
— Chcę… Srokoszowa Gwiazdo — Stokrotek odpowiedział po cichej podpowiedzi uczennicy. Przywódca podszedł jeszcze na chwilę do uczennicy i zabrał ją na stronę, by po cichu porozmawiać. Kociak nie mógł usłyszeć żadnych słów oprócz ledwie słyszalnego „na Klan Gwiazdy… ”, które wyszło z pyszczka przywódcy kilka razy, w niepokoju czekał na rozwój wydarzeń. Po chwili, która wydawała się długa jak cały sezon, dwójka kotów wróciła do kociaka
— Ustaliłem, że spędzisz w klanie jeden księżyc. Będziesz pomagać w lekkich pracach w obozie. Jeśli do tego czasu nie będziesz chciał powrócić do życia samotnika, to przejdziesz mianowanie na ucznia i będziesz mógł się szkolić na wybranej ci ścieżce.
Liliowy kot otworzył szerzej oczy niedowierzając. Zostanie uczniem klanu klifu! Spojrzał na pyszczek swojej towarzyszki z wdzięcznym uśmiechem. Zwrócił znowu wzrok na przywódcę i schylił głowę.
— Dziękuję ci Srokoszowa Gwiazdo.
Przywódca przytaknął. Uczennica wyszła z legowiska swojego ojca, a Stokrotek poszedł za nią ucieszony.
— Dziękuję ci.
Spojrzał on na Zaczarowaną Łapę.
— Nie musisz dziękować Stokrotku. Będziesz mi dziękować, jak zostaniesz Stokrotkową Łapą — Kotka miauknęła.
Kocurek wrócił razem z Zaczarowaną łapą do legowiska. Młodsza na prośbę samotnika zaczęła opowiadać mu o Klanie Klifu. Podczas gdy opowiadała ona o polowaniach, mianowaniach i zgromadzeniach Liliowy kot wyobrażał sobie, że zaraz on doświadczy tego wszystkiego. Ze szczęścia miał ochotę skakać! Jednak gdy kotka zaczęła opowiadać mu o jego rodzinie, Stokrotek przypomniał sobie coś bardzo ważnego. Musi pożegnać się ze swoją rodziną, przecież jako wojownik nie będzie on miał czasu na odwiedzanie ich. A co jeśli już nigdy ich nie zobaczy? Siedział zamyślony. Może będzie mógł przekonać swoje rodzeństwo by, również zostali członkami klanu Klifu?
— Hej Stokrotku! Słuchasz mnie jeszcze?— wyrwała go z myśli jego towarzyszka.
— Wybacz, zamyśliłem się.
Młody kot spojrzał na ścianę, za którą medyczka sortowała zioła, co jakiś czas wychylając się i sprawdzając, czy przypadkiem nie próbuje on nadwyrężać łapy. Usiadł wygodnie i podwinął ogon. Mimo dużego dyskomfortu spowodowanego przebywaniem w jaskini kociak był zafascynowany życiem kotów z klanu.
— Ale?— Kotka przechyliła głowę ciekawa.
Stokrotek jeszcze chwilę bił się z myślami. Od dawna chciał być częścią klanów, ale nie wierzył, że kiedyś się to stanie. Skoro szansa była na wyciągnięcie łapy to nie chciał jej zmarnować.
— Chciałbym dołączyć do klanu Klifu — Stokrotek powiedział stanowczo.
Pręgowana medyczka nastawiła uszu, udając, że wcale nie podsłuchiwała ich wcześniejszej rozmowy. Zaczarowana łapa spojrzała na swojego towarzysza bardzo zaskoczona.
— Jesteś pewny? Wiesz, życie w klanie różni się od życia samotnika.
Liliowy kot przytaknął. Wiedział on o tym. Podczas swojego pobytu w klanie słyszał wiele historii od starszyzny, która miała swoje legowiska nad legowiskiem medyka, był on gotowy na poświęcenie.
— Wiesz… Mogę porozmawiać z tatą. Skłamię tu i tam, żeby się do ciebie przekonał — odpowiedziała zadowolona. — a kiedy Czereśniowa Gałązka zgodzi się, żebyś opuszczał legowisko medyka, to sam do niego pójdziesz.
— Dziękuję ci Zaczarowana Łapo — powiedział szczęśliwy.
— Nie musisz. To sama przyjemność
***
Od rozmowy Stokrotka i Zaczarowanej łapy minęło kilka wschodów słońca. Kocurek mógł już chodzić przez krótki okres bez naprzykrzającej się łapy, więc razem z Zaczarowaną łapą postanowili, że teraz jest idealny moment, by pójść do Srokoszowej Gwiazdy.
— Jesteś pewna, że wszystko pójdzie dobrze? — zapytał zestresowanym tonem
— Zaufaj mi Stokrotku. Będzie dobrze.
Dwójka kotów wyszła razem, opuszczając legowisko medyka. Obok gniazda ze zwierzyną dwaj uczniowie prowadzili udawaną walkę, a odgłosy wodospadu wypełniały obóz klanu klifu. Kociak nadal nie był przekonany co do lokalizacji obozu. Naprawdę nie mogli wybrać żadnego innego miejsca na obóz? Musieli wybrać jaskinię? Mimo wyścielonego podłoża nadal można było wyczuć zbliżającą się porę nagich drzew. Zaczarowana łapa weszła do legowiska przywódcy, a Stokrotek nieśmiało zajrzał do legowiska, rozglądając się, po czym dogonił kroku uczennicy.
— Witaj Tato — Uczennica przywitała się i zatrzymała przed niskim, chudym szarym kocurem. Jego spojrzenie wydawało się pozbawione radości. Spojrzał on ukradkiem na Stokrotka, po czym skierował on wzrok na córkę, czekając na to, aż kotka powie, z czym do niego przyszła. Może myślał, że kocurek się rozmyślił?
—Więc… Pamiętasz jak, opowiadałam Ci o tym samotniku, który chce dołączyć do naszego klanu? Oto on.
Pokazała ogonem na Stokrotka, który podszedł do nich niepewnie. Przywódca spojrzał na niego jakby niedowierzając, że to właśnie on chce zostać członkiem Klanu Klifu. Obserwował go i spojrzał znowu na swoją córkę.
— Jesteś pewna, że nadaje się on na wojownika?— powiedział on poważnie
— Jestem pewna tato. Potrzebuje tylko trochę treningu.
Kociak obniżył uszy niepewnie. Był tak blisko osiągnięcia swojego celu, a jednak tak daleko. Srokoszowa gwiazda podszedł do liliowego kota ciężkim krokiem.
— Jesteś pewny, że chcesz porzucić życie samotnika? Chcesz porzucić swoją dotychczasową rodzinę i swoje dotychczasowe nawyki? Chcesz chronić klan Klifu swoim życiem?
Młody kot przełknął ślinę. Głos przywódcy nie napawał Stokrotka optymizmem.
— Chcę… Srokoszowa Gwiazdo — Stokrotek odpowiedział po cichej podpowiedzi uczennicy. Przywódca podszedł jeszcze na chwilę do uczennicy i zabrał ją na stronę, by po cichu porozmawiać. Kociak nie mógł usłyszeć żadnych słów oprócz ledwie słyszalnego „na Klan Gwiazdy… ”, które wyszło z pyszczka przywódcy kilka razy, w niepokoju czekał na rozwój wydarzeń. Po chwili, która wydawała się długa jak cały sezon, dwójka kotów wróciła do kociaka
— Ustaliłem, że spędzisz w klanie jeden księżyc. Będziesz pomagać w lekkich pracach w obozie. Jeśli do tego czasu nie będziesz chciał powrócić do życia samotnika, to przejdziesz mianowanie na ucznia i będziesz mógł się szkolić na wybranej ci ścieżce.
Liliowy kot otworzył szerzej oczy niedowierzając. Zostanie uczniem klanu klifu! Spojrzał na pyszczek swojej towarzyszki z wdzięcznym uśmiechem. Zwrócił znowu wzrok na przywódcę i schylił głowę.
— Dziękuję ci Srokoszowa Gwiazdo.
Przywódca przytaknął. Uczennica wyszła z legowiska swojego ojca, a Stokrotek poszedł za nią ucieszony.
— Dziękuję ci.
Spojrzał on na Zaczarowaną Łapę.
— Nie musisz dziękować Stokrotku. Będziesz mi dziękować, jak zostaniesz Stokrotkową Łapą — Kotka miauknęła.
Kocurek wrócił razem z Zaczarowaną łapą do legowiska. Młodsza na prośbę samotnika zaczęła opowiadać mu o Klanie Klifu. Podczas gdy opowiadała ona o polowaniach, mianowaniach i zgromadzeniach Liliowy kot wyobrażał sobie, że zaraz on doświadczy tego wszystkiego. Ze szczęścia miał ochotę skakać! Jednak gdy kotka zaczęła opowiadać mu o jego rodzinie, Stokrotek przypomniał sobie coś bardzo ważnego. Musi pożegnać się ze swoją rodziną, przecież jako wojownik nie będzie on miał czasu na odwiedzanie ich. A co jeśli już nigdy ich nie zobaczy? Siedział zamyślony. Może będzie mógł przekonać swoje rodzeństwo by, również zostali członkami klanu Klifu?
— Hej Stokrotku! Słuchasz mnie jeszcze?— wyrwała go z myśli jego towarzyszka.
— Wybacz, zamyśliłem się.
[764 słów]
15%
15%
<Rozczarowana łapo? Klifiaki szykujcie się na Stokrotka>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz