Tw: Gwałt
- I gotowe. - Skwitował medyk, kiedy skończył pomagać kocurowi. - Nie powinieneś czekać z takimi rzeczami, tym bardziej ty o tym wiesz. Z takiego małego czegoś możesz stracić nawet łapę.
Widmo tylko przewrócił oczami, a Rumiankowe Zaćmienie skierował swój wzrok na wejście do jego legowiska. Ruda królowa stała w wyjściu, skanując legowisko wzrokiem. Kiedy padł on na szylkretową kotkę, na jej pysku pojawiło się coś, co mógł kocur nazwać obrzydzeniem, jednak szybko znikło, kiedy kocica zauważyła, że wzrok medyka jest wbity w nią.
- Rumiankowe Zaćmienie, jak miło Cię widzieć. Niestety w złych okolicznościach, bo sprowadza mnie tu choroba. - Zaczęła Lwia Paszcza, jednak medyk wbił swój wzrok za kocicę. Mógł przysiąc, że widział za nią czarne futro kocura, z którym nie widział się długi czas. Jego kochanego Piórka. Może pomylił go z innym kotem.
- Przyszłaś sama?
- Oczywiście, że tak. Z kim innym miałabym przyjść?
- Powinieneś odpocząć, jeśli widziałeś kogokolwiek innego. - Wtrąciła się Margaretkowa Łapa. - Przepracowujesz się. Ja z chęcią zajmę się Lwią Paszczą, jak tylko skończę pomagać Kurzej Pogoni.
Słowa uczennicy medyka ani trochę nie pocieszyły królowej, a gdy ta chciała wyrazić swój sprzeciw, medyk szybko odpowiedział na słowa kocicy.
- Spokojnie Margaretkowa Łapo, tylko mi się przewidziało. Zajmę się Lwią Paszczą i odpocznę. Nie musisz się mną przejmować. - Po tym słowach zaprowadził rudą kotkę w stronę jednego z wolnych legowisk, aby później przyjrzeć się problemowi, z którym przyszła do niego. A całą te sytuację oglądał z boku czarny wojownik.
*****
Szylkretowy kocur ponownie opuścił obóz, aby udać się w stronę granicy z Klanem Wilka. Może tym razem spotka tam Piórko, którego nie widział od księżyców. Tęsknił za nim. Za jego zapachem, jego futrem na jego pysku, jego słodkim głosem. Brakowało mu tego, tym bardziej że ostatnio nie widział go na żadnym ze zgromadzeń. Unikał go? A może coś się z nim stało? Chciał znać odpowiedzi na te pytania, nawet jeśli miał usłyszeć, że wojownik zerwał z nim kontakt, że nie chciał go widzieć. Wolał wiedzieć, że ma się dobrze niż żyć w niepewności. Po pewnym czasie dotarł do Upadłego Potwora miejsca, w którym widział go ostatni raz i czekał, wbijając wzrok w teren należący do Klanu Wilka. Jakie istniało prawdopodobieństwo, że zastanie patrol Klanu Wilka, w którym był czarny kocur? Bardzo małe, a nawet znikome. Jednak istnieje i to było ważne. Za którymś razem mu się uda i zobaczy się z nim.
- Rumianku, co ty tu robisz? - Czyjś głos dotarł do uszu medyka, co go przestraszyło. Obrócił głowę w stronę źródła głosu, aby dostrzec Niknące Widmo. Lekko westchnął, widząc, że jest to jego przyjaciel, a nie jakiś przypadkowy wojownik Klanu Burzy.
- Ja tylko wyszedłem, aby wyzbierać... - Chciał już się tłumaczyć kocur, jednak wojownik mu przerwał.
- Przestań. Po prostu przestań, bo pogrążasz się tylko bardziej. Rozmawialiśmy już o tym kochana, więc przestań wciskać kity, bo moja cierpliwość zaczyna się kończyć. - Widmo podszedł bliżej kocura. - Pamiętasz, na co się zgodziłaś, spotykając mnie po raz pierwszy? Kiedy wzięłaś me zioła, obiecałaś, że spełnisz moją przysługę. Czuje, że ten moment przyszedł właśnie teraz. - Otarł się on o szylkreta. - Wyszkoliłaś już swoją uczennicę, więc mogę przyjąć, że jesteś gotowa na spełnienie swej funkcji. - Rumianek spojrzał na wojownika z pytającym wzrokiem. - Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi. Każda kocica o tym marzy.
Po tych słowach odsunął się on od Widma. Nie, nie. Musiał się przesłyszeć. Musiał. Nie mógł przyjąć, że wojownik właśnie o tym myślał.
- Nie. Nawet jeśli jest to żart, to nie udał Ci się. - Rzucił medyk, jednak nim mógł powiedzieć cokolwiek innego, do jego uszu dotarł śmiech. Widmo ponownie znalazł się u jego boku.
- Ale to nie było pytanie Rumianku. - Ciemny wojownik szybkim ruchem łapy przygwoździł medyka do ziemi. - Ty nie masz tu wyboru.
*****
Niknące Widmo zostawił go w miejscu, w którym go zastał. Roztrzęsionego, z krwawiącą raną na szyi i niewiedzącego co począć. Któż by pomyślał, że jego bliski przyjaciel mógłby wyrządzić mu taką krzywdę. Gdyby jeszcze brakowało problemów, to został znaleziony przez patrol, w którym znajdowała się Sójczy Szczyt. Stan Rumiankowego Zaćmienia niósł za sobą dużo pytań, na które nie chciał on teraz odpowiadać. Żadne słowo nie chciało opuścić jego pyska, co tylko przynosiło więcej pytań. Minęło kilka dni od tego wydarzenia, a on dalej nie mógł pozbierać się do kupy. Nasiona maku nie pomagały tak samo, jak ciągłe pojawianie się jego matki w legowisku medyka. Chwilowo jego uczennica musiała się zajmować każdym kotem, który przybył do medyka, szukając pomocy z chorobami, bo on nie był w stanie się nimi zająć. Znowu powrócił do punktu wyjścia, co ani trochę mu się nie podobało.
Wyleczeni: Rumiankowe Zaćmienie, Lwia Paszcza, Niknące Widmo, Iskrząca Burza, Szepcząca Pustka, Kurza Pogoń, Krowia Łata, Obsmarkany Kamień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz