*Kiedyś*
Znów gnało przed siebie, szukając bujającego w obłokach mentora. Naprawdę, kocur był nieodpowiedzialny! Ciągle tylko myślał o zielonych myszach! Jak jeszcze nic go nie napadło, to ono nie wiedziało! Ale to to trochę wyjaśniało, czemu wciąż był uczniem. Zero myśli! Miał szczęście, że ono było takie mądre, by go ciągle odnajdować na tych nieznanych terenach!
Przeszło obok śmiesznie podrapanych drzew, dostrzegając ślady pazurów, ale nic o tym nie myśląc. Było pewne, że w trawie widziało ślady łap kocura. Wprawdzie wydawały się odrobinę cięższe, ale może to była kwestia gleby. Kto by się tym przejmował.
— Ej ty! — wrzasnął ktoś i wzdrygnęło się, zaskoczone. Obcy kot biegł w ich stronę. Na początku nie ruszyło się, ale przybysz wydał z siebie ostre syknięcia i najeżył sierść, wydając się dużo większy, im bardziej się zbliżał. Na pewno nie miał przyjaznych zamiarów, przynajmniej nie dla nich. Ale przecież mentor tędy szedł, to chyba mogli tu być? Nowy osobnik jednak nie zwalniał, a gdy był blisko, nawet machnął na nie łapą.
— Aaa! — wrzasnęło i zaczęło uciekać w przeciwną stronę, stwierdzając, że mentor sobie poradzi, albo najwyżej im go zmienią. Sama Skowronek też mogła być. Ostatnio uczyli się jak zwiększyć odporność organizmu. Mówiła, że to bardzo ważne w medycynie.
Kot zakończył pościg za śmiesznymi drzewami z wcześniej, a ono biegło dalej.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz