*przed wojną*
Podążał posłusznie za ogonem Malinowego Pląsu. Kotka niższa od niego została jego mentorką parę księżyców temu.
— Czego dziś będziemy się uczyć? — zapytał mentorki.
Szylkretka odwróciła łeb w jego stronę.
— Zobaczysz. — rzuciła, uśmiechając się do siebie i przyspieszając kroku.
Pomimo różnicy w długości łap Niezapominajek nie raz nie mógł nadążyć za wojowniczką. Uczeń nie miał pojęcia skąd Malinowy Pląs miała tyle energii w sobie. Kotka ciągle była w ruchu, rzadko kiedy udało mu się ją dostrzec wypoczywającą gdzieś. Może sekret tkwił w rybach, które tak pożerała.
Zawędrowali do lasu. Kocurek rozejrzał się zdezorientowany. Mentorka widząc jego wyraz pyska, uśmiechnęła się lekko.
— Dziś sobie poćwiczysz łapy. — mruknęła. — Zbierając mech.
Niezapominajek westchnął cicho. Liczył na coś bardziej ekscytującego, jak na przykład jakieś bitewne ruchy. Nie marudził jednak. Jeden nocny trening sprawił, że więcej nie pyskował mentorce. Wziął się grzecznie do roboty. Malinowy Pląs pokazała mu co i jak oraz techniki jak najefektywniej zebrać później mech. Robota nie była łatwa, szczególnie zabranie jak największej ilości, zaniesienie do obozu i wrócenie. Przy którymś już okrążeniu zmęczony padł obok kupy mchu. Czekoladowa spojrzała na niego z góry.
— Już się zmęczyłeś? — miauknęła zdziwiona. — Jaka szkoda, a właśnie chciałam z tobą poćwiczyć...
— Walkę? — zapytał z nadzieją kocurek, podnosząc się prędko.
— Może. Ale skoro jesteś zmęczony... — drażniła się z nim wojowniczka.
Niezapominajkowa Łapa zmarszczył brwi.
— Już odpocząłem. Jestem gotów! — ogłosił mentorce.
Szylkretka uśmiechnęła się lekko.
— Dziś sobie poćwiczysz łapy. — mruknęła. — Zbierając mech.
Niezapominajek westchnął cicho. Liczył na coś bardziej ekscytującego, jak na przykład jakieś bitewne ruchy. Nie marudził jednak. Jeden nocny trening sprawił, że więcej nie pyskował mentorce. Wziął się grzecznie do roboty. Malinowy Pląs pokazała mu co i jak oraz techniki jak najefektywniej zebrać później mech. Robota nie była łatwa, szczególnie zabranie jak największej ilości, zaniesienie do obozu i wrócenie. Przy którymś już okrążeniu zmęczony padł obok kupy mchu. Czekoladowa spojrzała na niego z góry.
— Już się zmęczyłeś? — miauknęła zdziwiona. — Jaka szkoda, a właśnie chciałam z tobą poćwiczyć...
— Walkę? — zapytał z nadzieją kocurek, podnosząc się prędko.
— Może. Ale skoro jesteś zmęczony... — drażniła się z nim wojowniczka.
Niezapominajkowa Łapa zmarszczył brwi.
— Już odpocząłem. Jestem gotów! — ogłosił mentorce.
Szylkretka uśmiechnęła się lekko.
— No to zaczynamy od podstaw. Jak skończymy zaniesiesz to co ci zostało i wymienisz mech w kociarni.
Podekscytowanie Niezapominajka zmalało, ale posłusznie kiwnął łebkiem. Czekał go ciężki dzień.
* * *
Niezapominajek wpatrywał się smutno w kociarnię. Tyle się zmieniło przez te parę księżyców. Nadal niechętnie dopuszczał do siebie myśl, że jego mama odeszła do Klanu Gwiazd. Pomimo tylu przepłakanych nocach po śmierci kotki i pochowaniu jej jego świadomość wciąż chciał wierzyć, że ta uciekła i ma się dobrze. Że wcale nie zginęła. Że kiedyś do nich wróci.
Zerknął na Węgorzy Wąs, która wraz z partnerem wpatrywała się w czule w swój brzuch. Termin porodu ich kociąt był coraz bliżej. Uczeń uśmiechnął się lekko. Wojownicy wyglądali na takich szczęśliwych. Przez łeb przeszła mu myśl, że może i on pewnego dnia będzie siedział ze swoją partnerką w kociarni wyczekując swoich kociąt. Westchnął cicho. W najbliższym czasie na to się nie zanosiło. Może i lepiej. Musiał być oparciem dla swojego taty. Śnieżna Chmura załamał się po śmierci partnerki. Niegdyś wesoły i rozbrykany kocur teraz stał się swoim cieniem. Przesiadywał w samotności lub w towarzystwie Kasztanowego Dołu całe dnie. Niechętnie wstawał z legowiska na patrole. Van martwił się o tatę, ale nie wiedział jak mu pomóc.
— Niezapominajkowa... Łapo!
Odwrócił się w stronę wojowniczki. Nadchodzący Dzik dziwnie utykała na tylną łapę. Zdyszana wpatrywała się w niego.
— Zawołałbyś... Mglisty... Sen? — poprosiła. — Dalej... już... nie... dojdę...
Kocurek skinął łebkiem i szybko pobiegł w do legowiska medyków. Wpadł bez pytania do środka. Powitał go zaskoczony wyraz pyska Smutnej Ciszy. Kotka stała koło Pszczelej Pręgi, która nie wyglądała za dobrze. Tuż koło niej siedziała jej partnerka Chore Ucho.
— Coś się stało? — zapytała cicho asystentka medyka.
— Nadchodzący Dzik potrzebuje pomocy! Zrobiła sobie coś w łapę. Dziwnie chodzi. — miauknął szybko. — Pomożesz jej?
Smutna Cisza odwróciła się i wzięła w pysk pajęczynę oraz jakieś zioła. Niezapominajek wybiegł pierwszy. Trójłapna kotka podążyła za nim. Uczeń jako pierwszy znalazł się przy wojowniczce. Nadchodzący Dzik na widok dawnej Burzaczki zmarszczyła pysk.
— Nie o nią prosiłam. — mruknęła cicho do siebie, ale na tyle głośno, żeby i uczeń i medyczka słyszeli.
Smutna Cisza jedynie położyła uszy i podeszła do kotki. Obejrzała jej łapę i podała kotce jakieś śmieszne ziarna.
— Potrzebuję jakiegoś patyka, żeby usztywnić jej łapę. Dasz radę znaleźć jakiś? — zapytała ucznia.
— Jasne! Zaraz jakiegoś przyniosę.
Poszukiwania nie trwały długo. Po paru uderzeniach serca znalazł w końcu takiego co się nadawał i zaniósł go medyczce. Kotka usztywniła łapę wojowniczce, ale ta i tak musiała zamieszkać u medyków na najbliższy księżyc. Niezapominajek zerknął na Smutną Ciszę. Wyglądała inaczej niż większość znanych mu kotów. Zapach też miała inny niż reszta Nocniaków. Jakaś ledwo wyczuwalna nuta unosiła się wokół kotki.
— Co ci się stało w łapę? — zapytał, wskazując na kikuta medyczki. — I czemu niektóre koty tak cię nie lubią?
<Konwalia?>
— Niezapominajkowa... Łapo!
Odwrócił się w stronę wojowniczki. Nadchodzący Dzik dziwnie utykała na tylną łapę. Zdyszana wpatrywała się w niego.
— Zawołałbyś... Mglisty... Sen? — poprosiła. — Dalej... już... nie... dojdę...
Kocurek skinął łebkiem i szybko pobiegł w do legowiska medyków. Wpadł bez pytania do środka. Powitał go zaskoczony wyraz pyska Smutnej Ciszy. Kotka stała koło Pszczelej Pręgi, która nie wyglądała za dobrze. Tuż koło niej siedziała jej partnerka Chore Ucho.
— Coś się stało? — zapytała cicho asystentka medyka.
— Nadchodzący Dzik potrzebuje pomocy! Zrobiła sobie coś w łapę. Dziwnie chodzi. — miauknął szybko. — Pomożesz jej?
Smutna Cisza odwróciła się i wzięła w pysk pajęczynę oraz jakieś zioła. Niezapominajek wybiegł pierwszy. Trójłapna kotka podążyła za nim. Uczeń jako pierwszy znalazł się przy wojowniczce. Nadchodzący Dzik na widok dawnej Burzaczki zmarszczyła pysk.
— Nie o nią prosiłam. — mruknęła cicho do siebie, ale na tyle głośno, żeby i uczeń i medyczka słyszeli.
Smutna Cisza jedynie położyła uszy i podeszła do kotki. Obejrzała jej łapę i podała kotce jakieś śmieszne ziarna.
— Potrzebuję jakiegoś patyka, żeby usztywnić jej łapę. Dasz radę znaleźć jakiś? — zapytała ucznia.
— Jasne! Zaraz jakiegoś przyniosę.
Poszukiwania nie trwały długo. Po paru uderzeniach serca znalazł w końcu takiego co się nadawał i zaniósł go medyczce. Kotka usztywniła łapę wojowniczce, ale ta i tak musiała zamieszkać u medyków na najbliższy księżyc. Niezapominajek zerknął na Smutną Ciszę. Wyglądała inaczej niż większość znanych mu kotów. Zapach też miała inny niż reszta Nocniaków. Jakaś ledwo wyczuwalna nuta unosiła się wokół kotki.
— Co ci się stało w łapę? — zapytał, wskazując na kikuta medyczki. — I czemu niektóre koty tak cię nie lubią?
<Konwalia?>
wyleczone: Nadchodzący Dzik, Pszczela Pręga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz