AAAAAA JEJ SKÓRA PIEKŁA!!
Darła pysk w niebo głosy, tarzając po ziemi jak jakiś wariat. Co to było?! Dlaczego tak swędziało!? Skąd się w ogóle wzięło?? Jakim cudem dotknęło akurat jej, a nie jej brata!
Piach, który zabrudził jej sierść nie pomagał ani odrobinkę. Trawa też nie pozwalała na ukojenie bólu, mimo uciążliwego przeciągania po niej swędzącym ciałem.
Gdzie mogła tam sięgnęła łapą, by się podrapać, albo zębami. Tylko, że jak miałaby to zrobić na grzbiecie?!
- AAAAAA!!! - Darła japę, a wojownikom uszy więdły.
Pierwsi zaczynali już szeptać między sobą, że córka Wężowego Wrzasku nigdy nie była normalna, a teraz mają dowody. Inni z kolei śmiali się, wytykając ją łapami. Parszywe gnoje! Jakbych ich nigdy nic nie swędziało!
- Idź do medyka po jebie - miauknal ostro Żbicze Futro, na co Płomień posłała mu wkurwione spojrzenie.
- A w życiu! Prędzej sobie sierść wyrwę niż moja łapa tam postanie! - Wrzasnęła.
Uugh! Czemu to nie mijało? Przecież drapała się ciągle i w kółko, nawet miejsce zmieniała! Jednak wciąż plecy, kark i łapy strasznie piekły.
- M-może p-powinnaś... - Usłyszała obok siebie Dymną Łapę.
Zacisnęła zęby, piorunując wręcz brata wzrokiem, po chwili przygniatając go przypadkowo cielskiem, kiedy tak się tarzała.
- Słuchaj no mnie! - Miauknęła, łapami odpychając pysk brata, na którym leżała. On na plecach, ona na jego brzuchu. Biedny Dym.
- Nie będziecie mi rozkazywać! - Oznajmiła.
Zaczęła tarzać się po bracie, który próbował uciec spod ciała siostry, jednak był tylko w kółko gnieciony, a długi ogon Płomień łaskotał go w nos, jednocześnie zatykając pyszczek.
- A-ale - wypluł jej kitę - a-ale t-to nie rozkaz...
Płomień w końcu się z niego sturlała, ku uldze rudo-białego.
- Nie pójdę do żadnego medyka! Rozumiesz?! - Warknęła mu w pysk.
- A właśnie, że pójdziesz - Usłyszała nad sobą głos ojca, któremu uszy więdły od krzyków uczennicy. Poza tym, co sobie inni pomyślą?
Po chwili Górzysty Szczyt złapał córkę za skórę na karku, wlekąc ku medykom. Jak to było zawsze, nie obyło się bez drapania przez tortie.
Srebrny rzucił ją wręcz w wejściu do legowiska, w którym był ten jeden, najgorszy ze wszystkich chodzących kotów, ale niestety wykształcony medyk. Płomień powstrzymując się całą sobą, by nie zacząć jak debil znowu tarzać, rozejrzała się. Po chwili rzuciła ostre spojrzenie starszemu.
- No dalej ty liliowe gówno! Wylecz mnie!
<Potrojny Krok? Zobaczymy kto pierwszy się podda xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz