Znieruchomiała. Jak to mianowanie. Już miała być mianowana na tego dziwnego ucznia? Czemu tak szybko? Co zrobiła źle? Bała się tego. Bardzo się bała. Z tego, co podsłuchiwała, uczeń dostawał mentora i ten miał go uczyć, jak być wojownikiem. A jak Błysk dostanie złego mentora? Jak ten będzie na nią krzyczał? Jak się z nim nie dogada? Jak jej coś zrobi? Kuliła się, będąc wylizywana przez zastępczą mamę, chociaż nie miała z nią takich relacji, czyli nie mogła jej tak nazywać. Raczej. Nie oszukujmy się, z nikim nie miała relacji. Była niestety typem samotnika. Nie chciała być, ale nie miała wyboru. Skąd miała wiedzieć, jak zareagują inne koty na to, że jest nie mową? I to z tak niby błahego powodu? Bo jej głos uciekł, przy śmierci mamy... Jak inne koty ją wyśmieją? Na przykład ci cali uczniowie? Tutaj przy kociakach była poniekąd bezpieczna, ale tam? Kto ma to wiedzieć... A jeśli inne koty pomyślą, że ta je ignoruje? Ale to nieprawda! Nie będzie umiała im tego powiedzieć. Tak bardzo się bała. Miała wrażenie, że każde pociągnięcie szorstkim językiem karmicielki na jej futerku coraz bardziej przybliża ją do nieuchronnej rzeczywistości, jaką było mianowanie. Nagle do pomieszczenia wpadł odgłos zwoływania spotkania klanowego. Już to wiedziała. To zaraz nastąpi.
- Już czas. Mróz, Błysk chodźcie - przyjaźnie zawołała Rumiankowa Pręga. Czemu tak swobodnie się czuje karmicielka? Przecież to dramat! Błysk skierowała niepewnie łapki w stronę tłumu. Szła za swoją siostrą, która coraz bardziej się od niej oddalała. Biała miała wrażenie, jakby po prostu Mróz chciała ją zgubić. Taki już jej los. Ustawiła się obok siostry na kamieniu, jednak zaraz się lekko od niej odsunęła. Nie chciała przekroczyć tej cienkiej granicy między kotkami. Mróz chyba ciężko to znosiła. Bała się, że gdyby ona się nie odsunęła od siostry, ta by to zrobiła, a Błysk jeszcze bardziej poczułaby się sama. Nie chciała tego. Nagle jej rozmyślania przerwał głos lidera.
- Błysk, ukończyłaś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś została uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Błyszcząca Łapa. Twoim mentorem będzie Bluszczowy Poranek. Mam nadzieję, że przekaże ci całą swoją wiedzę. - Ta formułka była bardzo długa według kotki. Po co tak sobie życie utrudniać? Podczas rozmyślań Błyszczącej Łapy nad sensem użytych słów podczas mianowania, lider kontynuował, teraz zwracając się do przyszłego mentora białej.
- Bluszczowy Poranku, jesteś gotowy do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałeś od swojego mentora, Baraniego Łba doskonałe szkolenie. Będziesz mentorem Błyszczącej Łapy, mam nadzieję, że przekażesz jej całą swoją wiedzę.
Błysk teraz klasycznie zeszła do swojego już mentora, zetknąć się z nim nosem. Tylko po co? Nie umiała odpowiedzieć sobie na to pytanie. Podczas wykonywania tej czynności mentor wydał jej się zimny. Wystraszyła się go, przez co zadrżała, psując wygląd tej części mianowania. Trudno. Znów jest tą gorszą. Tak czasem bywa, prawda? Bała się, że ten da jej wycisk i to bardzo, a przynajmniej nie będzie miły. Wtedy nie wiedziała, że jej myśli się nie myliły.
***
- Dobra, a teraz powiedz mi, co czujesz. - Na pierwszym treningu oprowadzania po terenach klanu klifu, mentor wymagał od niej już rozpoznawania woni. Mówił, że każdy tak robi i ona nie będzie wyjątkiem, jednak ona czuła tylko pomieszane ze sobą przeróżne zapachy niczym splątane ze sobą pajęczyny. Nie umiała się skupić na jednej z nich, przez co nie potrafiła niczego rozpoznać. Zmrużyła oczy, chcąc jeszcze bardziej wysilić szare komórki, ale nic z tego. Spojrzała na Bluszczowy Poranek. Nie był zadowolony.
- No co czujesz? Czy w ogóle cokolwiek czujesz? - Błysk spojrzała na niego, przekazując mu telepatycznie, że nie umie rozpoznać dosłownie nic. - Powiedz coś! - chyba kocur nie zrozumiał, a do tego się zdenerwował. Błysk miała ochotę powiedzieć mu, że nie może, ale niestety właśnie nie mogła. - Języka ci zabrakło?! Co z ciebie za uczeń, który ignoruje mentora?! - Błysk skuliła się. Nie mogła przecież nic mówić! Aby mentor to zrozumiał, otworzyła pyszczek, by wydać z niego jakiś dźwięk. Jednak wyszedł z niego ledwo słyszalny przeciągły szept, wskazujący na starania białej. Nie umiała nic powiedzieć i niech ten to w końcu zrozumie. Była przerażona, ale też zirytowana. - Nie umiesz mówić? - mentor podniósł jedną brew. Odpowiedziało mu milczenie i zaciekawione spojrzenie Błyszczącej Łapy, czyżby zrozumiał? - To i lepiej, nie będziesz mi narzekać - odparł i odwrócił się tyłem do kotki - czuć tutaj mysz, m y s z-zapamiętaj tę nazwę. Na nią polujemy i nie tylko na nią, ale też na... - Błysk westchnęła ze zirytowana. Nie mogła mówić, ale wszystko słyszała i rozumiała! Wiedziała, co to mysz! W końcu kociaki często wypowiadały tę nazwę. Jednak nie słuchała wtedy mentora i dopiero wtedy sobie to uświadomiła, gdy ten o coś ją zapytał. Ale o co? Przecież i tak by nic nie odpowiedziała! Pff. Stała więc naprzeciwko kocura i patrzyła na niego jak na przygłupa. Może, jak będzie grać durnia, ten zrozumie, że nie może odpowiedzieć, a co za tym idzie nie istotne, że nie słuchała. Po co miała się męczyć, skoro może to wykorzystać, nie?
- Widzę, że to będzie ciężka współpraca - odrzekł Bluszczowy Poranek i ruszył przed siebie, a za nim podążyła nowo mianowana uczennica z lekkim poczuciem triumfu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz