Promienie słońca wpadły do nory, witając trójkę kociaków, wtulonych w siebie. Ryjówka fuknęła pod noskiem z niezadowoleniem. Światło raziło jej oczka i zmuszało do wstania. Koteczka wtuliła się bardziej w Muchę, wdychając jej słodki zapach. Ciepło Pory Zielonych Liści, długo jej jednak nie pozwoliło na sen. Zrobiło się w norze tak gorąco, że mała zamarzyła o chłodnej wodzie.
Leniwie się przeciągnęła, mrugając kilka razy, by przyzwyczaić oczka do światła, zanim usiadła, mlaskając. Zmrużyła oczy. Dorosłe koty tak szybko nie wrócą, a nawet wtedy zapewne nie dadzą im wody, ani gryza mięsa. Ryjówka chciałaby spróbować zwierzyny, na którą polowali, ale gdy chciała troszkę podkraść, Melodyjka się orientowała i wymierzała cios szylkretce w głowę. Kociak uznała więc, prychając, że nie pokaże po sobie, że ma na coś ochotę. Nie da jej tej satysfakcji!
Małą coraz bardziej drażniła sytuacja rodzinna. A miała dopiero trzy księżyce! Czy jej całe życie będzie tak wyglądać?
Szylkretka podniosła się na równe łapki. Melon i Mucha spali, zrobi im niespodziankę i przyniesie mech nasączony wodą. Rodzeństwo musiało na sobie polegać i się wspierać, skoro nikt inny im bezpieczeństwa nie zapewni. Ryjówka z tą myślą opuściła norę. Rozejrzała się uważnie, nim ruszyła przed siebie. Musiała zachować czujność, żeby nic jej się nie stało po drodze. Zerknęła na słońce. Miała dużo czasu przed powrotem dorosłych. Czując wiatr muskający ją po pyszczku, rzuciła się biegiem przed siebie. Zachichotała, gnając na krótkich łapkach, co jakiś czas się przewracając. Cóż, daleko nie uciekła, znajdując się zaledwie kilka ogonów lisa koło nory. Miała jeszcze zbyt miękkie łapki. Teraz była obolała i brudna, ale w ślepkach koloru błota, iskrzyła ciekawość.
Drzewa dawały przyjemny cień oraz gwarantowały ukrycie. Musiała spróbować się na jedno wdrapać. Musiała! Wbiła pazurki w korę, podciągając się, jednak szybko puściła. Zapiekły ją łapki. Była za słaba. Nienawidziła słabości. Chciała być już duża, silna i niezależna. Nie będzie potrzebowała wtedy nikogo, nikt jej nie uderzy, nie odepchnie, będzie robiła co chce i już! Spojrzała na swoje łapki. Jeszcze kilka księżyców.
Ruszyła do strumyka. Szum wody słyszała już z daleka. Podążyła, kierowana tym zmysłem. Dochodząc do strumienia, pochyliła się, od razu zanurzając w nim pyszczek. Chłodna woda przyniosła ukojenie. Zanurzyła w niej znaleziony mech, gdy ugasiła pragnienie, a następnie ciągnąć go, wróciła do nory.
Miejsca tego domem nazwać nie mogła. Urosła znacznie. Widziała teraz więcej szczegółów. Nora była mała, jak na ich piątkę. Zakurzona, z kilkoma starymi mchami, gdzie odpoczywali. Dorośli nie poświęcali im dużo czasu. Nora mogłaby być opuszczona, gdyby nie trójka kociąt, która się tutaj bawiła. Chociaż ich zabawy różniły się od tych klanowych. Żadnych berków, chowanego, czy zakładania obozu. Kocięta rzadko bawiły się w te gry. Zamiast tego uczyły się polować na owady, wypatrywać najmniejszego zagrożenia, urządzać wyścigi w zamian za nagrodzę, wybrać się na tajemnicze wyprawy. Ryjówka lubiła ten sposób spędzania wolnego czasu, bo znała innego. Przez wychowanie miała taki charakter jaki miała. Już nic nie było jej w stanie zmienić. Uważała, że jest coraz silniejsza zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Tak szylkretce mijał dzień za dniem. Nie spodziewała się żadnych zmian.
Wieczór zapadł wyjątkowo szybko. Ryjówka powaliła siostrę na ziemię, rzucając jej psotne spojrzenie. Szybko jednak ustała w zabawie, gdy dorośli wrócili do nory. Zostawiła Muchę, siadając gdzieś dalej. Melon posłał rodzicom zirytowane spojrzenie. No tak, znowu nic dla nich nie przynieśli? Od pewnego czasu Melodyjka przestała ich karmić mlekiem. Były coraz większe, więc już tego nie potrzebowały tak bardzo. Mogły już jeść stały posiłek, chociaż o tym również nie wiedzieli. Spojrzała po rodzeństwie w zastanowieniu. Może nocna wyprawa po posiłek?
- Macie. To dla was.
Kotka niemal by pisnęła, gdyby w ostatniej chwili nie ugryzła się w język. Podniosła zaskoczony wzrok na Słonika. Pierwszy raz był tak blisko, że gdyby wyciągnęła łapkę, mogłaby dotknąć jego sierści. Głos słyszała już wcześniej, ale nigdy nie kierował swoich słów do niej. Poczuła się niepewnie w tej sytuacji. Zjeżyła futerko, jednak szybko się powstrzymała. Co jeśli tak jak Wielka Pani, uderzy ją za nieposłuszeństwo?
Zamiast skupiać się więc na swoich emocjach, stała się niczym kamień. Zerknęła z obojętnością na mysz. Szarą martwą mysz. Zwyczajna. Widziała ich wiele, gdy dorośli się opychali, nie dając im nawet kawałeczka skórki. Zapach był mocny. Musiała być świeża, dopiero co złapana. Z początku nie wiedziała, czemu im ją przyniósł. Żeby się pochwalić? Podręczyć? Jednak gdy Słonik przybliżył ją bliżej zrozumiała, że to dla nich. Zje mięso! Wreszcie!
Koteczka powoli się pochyliła. Odgryzła pierwszy spory kawałek. O kocie! Ale doznanie! Przeżuła go ze smakiem. Było przepyszne. Zanurzyła w nim ponownie ząbki. Krew zwierzęcia jej nie przeszkadzała, o ile mogła cieszyć się tym aromatem. Czuła jak jej brzuszek się napełnia. Chciała zjeść ją sama. Tylko ona! Jednak Mucha i Melon dorwali się do jej posiłku. Syknęła wkurzona. To jej, nie ich! Przepychali się, próbując odgryźć jak najwięcej. Wkrótce z myszy nic nie pozostało. Szylkretka oblizała z zadowoleniem pyszczek. Ziewnęła następnie. Pora już chyba wybrać się do snu.
Kładąc się na posłaniu obok rodzeństwa, kotka dojrzała ponownie tego dziwnego, skocznego owada. Miał takie dziwne ruchy. Inne niż motyl. Obserwowała go ze znużeniem.
- To świerszcz.
Ponownie głos Słonika. Spojrzała na niego, przekrzywiając głowę.
- Świerszcz?
Wreszcie poznała nazwę tej istotki. Myślała, że Słonik będzie zły, że spytała, ale on jedynie wytłumaczył czym to coś jest, zanim odszedł do Melodyjki. Mała wówczas pomyślała, że mogłaby się z nim dogadać. Jednak czas nie uleczy ran.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz