*jeszcze przed ucieczką Porannej Zorzy*
Łososiowa Łapa razem z Karasiową Łuską wracał właśnie z kolejnego treningu. Nie to, żeby uczniowskie życie jakoś bardzo mu się sprzykrzyło, ale nie mógł odrzucić pewnego ukłucia zazdrości, kiedy widział, jak Iskrzący Krok udaje się do legowiska wojowników, podczas gdy sam Łososiowa Łapa wciąż musi tkwić w legowisku uczniaków. Wykorzystując więc okazję, postanowił porozmawiać z mentorką.
- Myślisz, że Pstrągowa Gwiazda niedługo mnie mianuje? - zagadnął.
- Szczerze mówiąc, też o tym myślałam. - Spojrzała na kremowego kocurka. - Chciałam niedługo zaprosić ją na lekcję, żeby ci się przyjrzała. Ale wiesz, wolałam, żebyś za długo był uczniem niż za wcześnie wojownikiem. Co powiesz na to, aby jutro z nami poszła?
- Jutro? - spytał. Był trochę zaskoczony tym, że ma to nastąpić tak szybko, ale nie zamierzał narzekać. Zrobi co w jego mocy, żeby wypaść dobrze. - Jasne, żaden problem.
~*~
Patrol myśliwski właśnie wyruszał z obozu z Pstrągową Gwiazdą na czele. Towarzyszyła jej Pluskająca Łapa oraz Ropuszy Język razem z Wieczornikowym Wzgórzem. Bura kocica rozkazała swojej uczennicy oraz dwójce wojowników przejść przez rzekę i zapolować pod lasem, a sama została z Karasiową Łuską i Łososiową Łapą nad brzegiem. Kremowy przesiedział chwilę cały spięty.
- Na co czekasz? - wychrypiała jego ciotka. - Weź się do roboty, bo nie chce mi się nad tobą sterczeć.
Uczeń otrzepał się, żeby rozładować stres. W zasadzie to nie wiedział, na co czekał. Przecież to oczywiste, że Pstrągowa Gwiazda chce obejrzeć go w akcji! Spróbował uspokoić szalone bicie serca i skupił się na połyskującej w słońcu rzece. Że też akurat dzisiaj musi być tak słonecznie! Bał się, że przez przypadek rzuci cień na wodę i wypłoszy wszystkie ryby. Wtedy liderka na pewno przerwałaby egzamin.
Koniec. Dość tego roztrząsania. Pokaże, że jest godny tytułu wojownika.
Wbił nieruchomy wzrok w wodę, kiedy nagle zarejestrował jakieś poruszenie. Karaś! I to całkiem spory, jak mu się wydawało. Jeszcze raz upewnił się, że na pewno nie rzuca cienia na rzekę. Nerwowo spiął mięśnie i wyrzucił rybę ponad powierzchnię wody, jednak ta chwilę przeleżała na brzegu, po czym nagle machnęła ogonem i udało jej się stoczyć z powrotem do rzeki.
Pstrągowa Gwiazda wyglądała na bardzo niezadowoloną, co nie umknęło uwadze ucznia.
Co jest! - strofował siebie w myślach. - Ogarnij się wreszcie, ty kupo futra i pokaż, że zasługujesz na mianowanie!
Dosłownie moment później dostrzegł kolejne poruszenie w rzece - tym razem był to ogromny, upstrzony białymi plamkami szczupak. Po krótkiej obserwacji, kocur wbił pazury w rybę. Normalnie pewnie wyrzuciłby ją na brzeg, ale ten szczupak był tak duży, że musiałby chyba użyć dwóch łap. Był tak pochylony nad wodą, że zdecydowanie nie wchodziło to w grę. Przysunął szczupaka bliżej brzegu i teraz udało mu się wyrzucić go ponad powierzchnię wody. Ryba szczęśliwie wylądowała na ziemi. Nauczony doświadczeniem, odsunął go znacznie od brzegu i położył łapę na jego ogonie, czekając na osąd Pstrągowej Gwiazdy. Kocica podeszła i obwąchała zdobycz.
- Niezły - skwitowała. - Jest dosyć duży, ale odpracujesz tego karasia, który na początku ci uciekł.
Łososiowa Łapa znowu posłusznie wlepił spojrzenie w wodę. Jakże był wdzięczny Gwiezdnym, że bura zdecydowała się, aby jeszcze dać mu szansę! Teraz musi to jak najlepiej wykorzystać, bo inaczej może być nieciekawie... Po kilkudziesięciu, straszliwie długich uderzeniach serca, kocur wypatrzył kolejną ofiarę. Tym razem padło na pasiastego okonia. Kiedy ryba wypadła w powietrze, kremowy miał nieodparte wrażenie, że zaraz mu się wyślizgnie i straci zdobycz, jednak tym razem udało mu się szczęśliwie zakończyć polowanie, nawet wiedząc, że mógł zrobić to lepiej. Ryba upadła na brzeg i po kilku szarpnięciach zastygła w bezruchu.
W międzyczasie patrol łowiecki zdążył już wrócić z pyskami pełnymi zwierzyny. Cętkowana rozkazała Ropuszemu Językowi zabrać upolowane ryby do obozu i ogonem przywołała do siebie Pluskającą Łapę. Szykuje się egzamin z walki.
~*~
Kierowali się w stronę terenu osłoniętego drzewami. Przywódczyni biegła na przedzie, za nią podążała Karasiowa Łuska, a z tyłu biegli Łososiowa Łapa i Pluskająca Łapa.
- Pewnie każe mi z tobą walczyć - miauknęła cicho szylkretka, sprawdzając przy okazji, czy mentorka jej nie słyszy.
- Tak sądzę - odparł bez namysłu. - Nie martw się, nie musisz być delikatna. Jakoś dam sobie radę. - Uśmiechnął się.
- Nie o to chodzi... Po prostu przygotuj się na to, że to będzie walka na poważnie. - Położyła po sobie uszy i uciekła spojrzeniem w bok.
Kremowy już miał zacząć zadawać pytania, ale wtedy usłyszał, że Pstrągowa Gwiazda woła ich oboje. Doprowadziła ich na ciepłą słoneczną polanę, gdzie zwykle trenował z Karasiową Łuską.
- Pokażcie, co umiecie! - krzyknęła cętkowana i usadowiła się na skraju polany, tuż obok mentorki Łososiowej Łapy.
Pluskająca Łapa jako pierwsza przystąpiła do ataku. Od razu chciała uderzyć brata w bark, jednak udało mu się wykonać unik. Kątem oka zauważył, że tortie ma wysunięte pazury. A więc to miała na myśli, mówiąc o walce na poważnie? Ale dlaczego miałaby to robić?
Widząc, że nie trafiła, kotka wycofała się i biegiem okrążyła oponenta. W chwili, kiedy miała w niego uderzyć, wybiła się w powietrze i przejechała pazurami po jego grzbiecie. Kremowy spróbował się uchylić, ale był zbyt wolny. Syknął, kiedy zadrapania go zapiekły. Zagłuszył nieco szczypanie, przygryzając wargę i rzucił się pędem za Pluskającą Łapą. Szybko jednak zrozumiał, że w ten sposób tylko niepotrzebnie się zmęczy. Postanowił stać bez ruchu, czekając, aż siostra znowu spróbuje go zaatakować. Najwyraźniej tortie domyśliła się o co mu chodzi, bo również stanęła w miejscu. Wtedy kocur zdecydował się zaatakować - pobiegł w stronę uczennicy i kiedy dostrzegł, że ta znowu chce wyskoczyć w powietrze, oparł cały ciężar ciała na jej zadzie, sprowadzając ją tym samym na ziemię. Przyszpilił ją do podłoża, jednak szylkretka kopnęła go w brzuch. Na szczęście zdołał to wytrzymać i postanowił przesunąć się trochę, nadal utrzymując ciężar ciała na barkach siostry.
Wtedy to Pluskająca Łapa syknęła z bólu.
- Zejdź ze mnie, zejdź! To boli! - krzyknęła. Łososiowa Łapa nie trzymał jej dłużej. Kotka z trudem podniosła się na łapy i zaczęła wylizywać swój bark. Po chwili zwróciła przerażone spojrzenie na swoją mentorkę, a potem na brata. - Przepraszam - wyszeptała.
- Dosyć! - wrzasnęła liderka ochrypłym głosem i zerwała się na łapy. - Pluskwa, siadaj. Sama muszę go sprawdzić.
Łososiowa Łapa z pewnością odprowadziłby siostrę wzrokiem, gdyby jego uwaga nie koncentrowała się teraz na ogromnej górze mięśni, która właśnie biegła w jego kierunku.
Pstrągowa Gwiazda od razu przeszła do rzeczy. Zdzieliła go po grzbiecie ogromną łapą i nie da się ukryć, że na krótką chwilę stracił równowagę. Szybko jednak zerwał się na łapy i biegiem okrążył ciotkę, po czym wczepił się zębami w jej bark. Nie pozostała mu jednak dłużna, bo mimo iż nie trafiła go w pysk, to z całą siłą stanęła mu na ogonie, co dosadnie odczuł. Mimo bólu, wspiął się na jej kark, po czym wczepił się w grzbiet burej i ugryzł ją w ucho. Kocica syknęła wściekle i padła na grzbiet, przetaczając się z boku na bok. Przestała, kiedy poczuła, że uścisk ucznia zelżał. Łososiowa Łapa leżał w wygniecionym w ziemi dołku, nieco obolały, ale całkowicie świadomy. Nie zdążył jednak uniknąć przywódczyni, która przyszpiliła go do ziemi. Nawet, gdyby ją kopnął, była zbyt ciężka, żeby w ten sposób dać sobie z nią radę... Szykował się już na cios potężnej łapy w brzuch, jednak w ostatniej chwili zaświtał mu pewien pomysł. Ostatkiem sił wyrwał się z uścisku kotki, przeturlał na brzuch i wybił w powietrze. Ciotka oberwała w pysk jego grzbietem. Przez kilka uderzeń serca była trochę oszołomiona, ale to wystarczyło Łososiowej Łapie, aby przemknąć pod brzuchem burej i przejechać pazurami po jej zadzie. Znowu spróbował skoczyć na jej kark, ale liderka odzyskała już trzeźwość umysłu, więc wcale nie było to takie łatwe. Po kilku udanych unikach, Pstrągowa Gwiazda znów zyskała przewagę - trafiła kocura w łeb i powaliła na ziemię, po czym przygniotła do podłoża. Łososiową Łapę ogarnęła dezorientacja. Jedyne, co rozumiał to to, że szczypał go grzbiet i że jego głowa znajdowała się teraz między trawą a ogromną, ciężką łapą Pstrągowej Gwiazdy. Przywódczyni stała nad nim, lekko dysząc. Ostatkiem sił próbował ugryźć ją w nogę, ale wtedy postawiła mu na głowie drugą łapę.
- Nieźle - stwierdziła, unosząc jedną brew. - Widzę, że nie zmarnowałeś czasu z Karasiową Łuską. Jutro z rana zorganizujemy ci mianowanie. Tylko się nie spóźnij, nie mam całego dnia - rzuciła przez ramię, kiedy oddalała się w stronę obozu, ogonem przywołując do siebie Pluskającą Łapę.
Karasiowa Łuska i Łososiowa Łapa popatrzyli po sobie, aby chwilę później wybuchnąć niekontrolowanym entuzjazmem.
- Nie zapomnisz chyba o mnie, co? - spytała kremowo-biała zaczepnie. - Poświęciłam wiele mojego cennego czasu na tym świecie, aby cię wytrenować.
- No coś ty! - mruknął kocurek. - Będę cię odwiedzał u starszyzny - mruknął zadziornie, a kotka z udawanym oburzeniem dała mu kuksańca.
Dopiero w drodze do obozu do Łososiowej Łapy dotarło, co tak właściwie się stało. Zostanie wojownikiem. Zostanie wojownikiem! Musi szybko powiedzieć o tym Rzecznej Łapie i Iskrzącemu Krokowi!
~*~
- Karasiowa Łusko... Tak się zastanawiałem, czy skoro Pstrągowa Gwiazda mnie jutro mianuje, to mógłbym dzisiaj wyjść z kimś z obozu i trochę posiedzieć na zewnątrz?
- Pewnie! Korzystaj z ostatnich chwil wolności - dodała z teatralnym westchnieniem.
- Dzięki! - miauknął. Zastanawiał się, kogo mógłby ze sobą zabrać. Z początku chciał się powłóczyć z siostrami, ale Pluskająca Łapa wyglądała na zmęczoną po treningu, a słabo byłoby pójść tylko z Rzeczną Łapą. Od razu pomyślał więc o Iskrzącym Kroku. Gdy tylko znalazł się w obozie, od razu wystrzelił w stronę legowiska wojowników. Zastał tam cynamonowego odpoczywającego na posłaniu
- Cześć, popielico! - krzyknął z uśmiechem, kiedy tylko wsunął łeb przez wejście. - Słyszałeś nowiny?
- Jakie nowiny? - Kocur z zaciekawieniem zwrócił wzrok na przyjaciela.
- Niedługo będziemy się tu gnieść razem!
- Żartujesz! - Wojownik poderwał się na łapy. - Gratulacje, Łososiowa Łapo!
- Tak sobie myślałem, czy może nie chciałbyś gdzieś wyskoczyć?
- Pewno! - cynamonowy mruknął z entuzjazmem. Kilka chwil później obydwoje stali już nad brzegiem i szykowali się do przekroczenia rzeki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz