*jeszcze przed atakiem wroga na kw*
Wpatrywał się w leżącego pod jego łapami wojownika, zastanawiając się, czy ten ma rozum, czy jednak tak średniawo. Słyszał, że ta płowa pokraka już nie pierwszy raz załatwiła się na amen. No ale cóż, to nie on był medykiem i nie on musiał zajmować się takimi sierotami, co w życiu nie potrafią sobie dać rady i o siebie zadbać. Westchnął cicho na słowa Potrójnego Korku, kiwając łbem. Rozumiał przekaz, cel był jasno wyznaczony. Potrzebował jednak pomocy. O tyle, o ile mógłby zataszczyć nad wodę kawałek kory drzewa, której użył do przenoszenia patyków, tak mimo wszystko maczanie każdego skrawka mchu w wodzie było zdecydowanie szybsze, gdyby miał kogoś do pomocy. Na Kawkę liczyć nie mógł, reszcie rodzeństwa nie chciał przeszkadzać. Widząc jak Górski Szczyt siedzi znudzony, wygrzewając się na słońcu, postanowił poprosił o pomoc. Kocur zgodził się niemalże bez wahania, dzięki czemu od razu zabrali się do roboty.
Droga nad wodę była dosyć długa, a Leśny Świt potrzebował wody na już. Co prawda Trójka nie określił jego stanu na krytyczny, jednakże Mała Łapa wolał nie mieć na sumieniu czyjegoś życia tylko i wyłącznie przez to, że tak długo m uto zajęło.
— Nadal nie mogę uwierzyć, że pomagasz tej liliowej zrzędzie. I to z własnej woli! Jesteś szalony Mała Łapo — zaśmiał się pod nosem, krocząc przed siebie.
— Nie lubisz go? — miauknął zaciekawiony. Co prawda sam miał ochotę oberwać sobie uszy, gdy słyszał jojczenie medyka, lecz nadal uważał, że mimo wszystko jest okej. No a przynajmniej dało się znieść jego towarzystwo.
— Średnio. Co chwilę coś mu nie pasuje, jakby tego było mało nie mogę słuchać, jak narzeka na biedną Fasolkową Łapę, że ona jeszcze nie trzasnęła go w gębę — mruknął już bardziej do siebie, aniżeli do ucznia, po czym przyśpieszył kroku.
Z mchem uwinęli się dosyć szybko i niedługo później wrócili z dużą porcją wody do obozu. Mała Łapa wziął kilka kępek w mordkę, po czym podreptał w stronę leża medyków. Już od samego progu słyszał burzliwe trajkotanie Potrójnego Kroku, który chyba nie był z czegoś zadowolony.
— Mam wodę — oznajmił wchodząc do środka, po czym położył kępki rośliny przed sobą.
< Trójko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz