Wpatrywał się w kociaka trajkotającego tuż przed jego nosem. W głowie miał cholerny mętlik i ani trochę nie wiedział, jak ma się zachować. Może to był jakiś test? Kocur drgnął lekko na samą myśl, że ten rudy potwór nasłał na niego kociaka, by go sprawdzić. To przecież było zbyt piękne, że miał AŻ tyle swobody jako więzień! Przełknął zalegającą mu gulę w gardle, po czym nieśmiało otworzył pyszczek, lecz nie uciekł z niego żaden, nawet najmniejszy dźwięk. Po prostu nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Zwyczajnie si bał, że zostanie to wykorzystane przeciw niemu.
— N-nie jestem z-zastępczynią. N-nie jestem n-nawet kot-tką — miauknął nieśmiało, przyglądając się kociakowi, który z zainteresowaniem przechylał główkę to w jedną, to w drugą stronę.
— A to dlaczego tak dziwnie pachniesz? — malec kichnął, pocierając nosek, po czym okrążył Leszczynka, aż ostatecznie podjął próbę wgramolenia się na jego grzbiet.
— N-nie jestem stą-ąd — wydukał niemrawo, starając się jakoś uspokoić bijące zbyt szybko serce. Jeśli młody zrobi sobie krzywdę, to nie miał zamiaru za to oberwać. Ostatecznie jednak kocurek odpuścił — P-pochodzę z klanu w-wilka — dodał zaraz, widząc jak młodzik otwiera pyszczek, by zadać kolejne pytanie. Po słowach Leszczynowej Bryzy zamilkł, sprawiając wrażenie, jakby zapadł w zadumę, rozważając dalsze przepytywanie wroga.
— Jesteś kotką?
To pytanie wbiło rudzielca w glebę. Czy on serio wyglądał jak samica? Pokręcił łebkiem, ani trochę nie potrafiąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Nie żeby coś miał do płci przeciwnej, przecież to było oczywiste, że pręgus nie był żadnym seksistą tylko.. zwyczajnie poczuł się dziwnie i niekomfortowo. Czy serio wyglądał jak samica? Bo pachnieć nie pachniał, a przynajmniej tak sądził. Wbił niebieskie ślepka w swoje łapy zamyślony. Dopiero jakieś dziwne gmeranie przy jego ogonie zmusiło kocura do powrotu do świata rzeczywistego. Niczym poparzony ogniem zerwał się na równe łapy, wyrywając tym samym ogon z mordki Zimorodka, a przy okazji pozbył się trochę własnych kłaków. Napuszył futro, wyginając grzbiet w łuk śmiertelnie przerażony.
— C-CO T-TY ROB-BISZ?! — miauknął piskliwie, czując, że serce wyjdzie mu zaraz gardłem wprost na mech przed nim.
— Nie odpowiedziałeś, to sam sprawdziłem — maluch wzruszył barkami jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Leszczynek usiadł spanikowany pod ścianą, chowając ogon między swoje łapy.
— O-czywiś-ście, że j-jestem k-kocur-rem! — zawołał oburzony, ściągając uszy w tył. Skulił się, nadal jednak sierść miał postawioną na sztorc. Niebieski kocurek był okropny i przerażający! Wpatrywał się w niego z dziwacznym błyskiem w oku, choć Leszczynek nie mógł zaprzeczyć, że zwyczajnie była to jego paranoja — L-leszczynowa Bryza j-jestem — bąknął, gdy zdał sobie sprawę z tego, że jeszcze się nie przedstawił.
< Zimorodku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz