Kocię popatrzyło na starszą kotkę, drżąc lekko, kaszlnęło dwa razy, po czym spytał niepewnie.
- Pomożecie mi...? - pisnęła cichutko, niczym myszka, po czym ponownie zacharczała. Wszystko ją bolało, miała wrażenie, że łapki zaraz jej odpadną. Drobnym ciałkiem malucha wstrząsał raz po raz silny dreszcz. Momentalnie jej oczy z żywych i błyszczących, zmieniły się w zamglone, bez wyrazu.
Lampart kichnęła.
Raz.
Drugi.
Trzeci.
Za każdym razem odrobina krwi skapywała z jej noska wprost na ziemię. Nie czuła się najlepiej, nie wiedziała, czy to wina stresu, czy czegoś, co zjadła jakiś czas temu. Wojowniczka klanu wilka popatrzyła na nią zszokowana, podchodząc do pręgowanej niepewnie.
- Wszystko dobrze? - spytała jakby zatroskana, po czym trąciła ją nosem w policzek - Chodź... Pójdziemy do obozu, medyk się Tobą zajmie - odparła spokojnie, liżąc małą za uchem. Ta zaś pokiwała łebkiem na zgodę.
Był tylko jeden problem. Lamparciątko nie mogło ruszyć łapkami, a jeśli już jakimś cudem to zrobiła, nie mogła postawić ich tak, by móc normalnie iść. Jej ciałkiem znowu wstrząsnęły konwulsje.
Źrenice zmniejszyły się do wielkości łebka od szpilki, kiedy tylko próbowała złapać oddech. Zamiast tego zwymiotowała krwią.
Dużą ilością krwi.
Lamparciątko spuściło główkę, przypatrując się rosnącej szkarłatnej plamie. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Na litość boską - co się z nią działo?!
- Lamparciątko? - Noc odsunęła się od niej na bezpieczną odległość.
Pręgowana odwróciła w jej stronę główkę, chcąc powiedzieć, jednak przez krew w jej pyszczku pojawiły się tylko bąbelki powietrza. Na sztywnych łapkach zrobiła kilka chwiejnych kroków w jej stronę. Nadal próbowała coś powiedzieć, jednak kończyło się to kolejną porcją krwi, wyrzuconej z siebie na glebę.
Oczami wodziła po coraz to bardziej zamazanej sylwetce nowo poznanej kotki. Źrenice miała teraz niczym ziarna piasku. Ostatkiem sił wydobyła z siebie żałosny pisk, brzmiący jak przepraszam, po czym padła martwa na ziemię, z krwią sączącą się jeszcze przez kilka sekund z pyska.
Oh, trutka na szczury jednak okazała się nie być karmą...
- Pomożecie mi...? - pisnęła cichutko, niczym myszka, po czym ponownie zacharczała. Wszystko ją bolało, miała wrażenie, że łapki zaraz jej odpadną. Drobnym ciałkiem malucha wstrząsał raz po raz silny dreszcz. Momentalnie jej oczy z żywych i błyszczących, zmieniły się w zamglone, bez wyrazu.
Lampart kichnęła.
Raz.
Drugi.
Trzeci.
Za każdym razem odrobina krwi skapywała z jej noska wprost na ziemię. Nie czuła się najlepiej, nie wiedziała, czy to wina stresu, czy czegoś, co zjadła jakiś czas temu. Wojowniczka klanu wilka popatrzyła na nią zszokowana, podchodząc do pręgowanej niepewnie.
- Wszystko dobrze? - spytała jakby zatroskana, po czym trąciła ją nosem w policzek - Chodź... Pójdziemy do obozu, medyk się Tobą zajmie - odparła spokojnie, liżąc małą za uchem. Ta zaś pokiwała łebkiem na zgodę.
Był tylko jeden problem. Lamparciątko nie mogło ruszyć łapkami, a jeśli już jakimś cudem to zrobiła, nie mogła postawić ich tak, by móc normalnie iść. Jej ciałkiem znowu wstrząsnęły konwulsje.
Źrenice zmniejszyły się do wielkości łebka od szpilki, kiedy tylko próbowała złapać oddech. Zamiast tego zwymiotowała krwią.
Dużą ilością krwi.
Lamparciątko spuściło główkę, przypatrując się rosnącej szkarłatnej plamie. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Na litość boską - co się z nią działo?!
- Lamparciątko? - Noc odsunęła się od niej na bezpieczną odległość.
Pręgowana odwróciła w jej stronę główkę, chcąc powiedzieć, jednak przez krew w jej pyszczku pojawiły się tylko bąbelki powietrza. Na sztywnych łapkach zrobiła kilka chwiejnych kroków w jej stronę. Nadal próbowała coś powiedzieć, jednak kończyło się to kolejną porcją krwi, wyrzuconej z siebie na glebę.
Oczami wodziła po coraz to bardziej zamazanej sylwetce nowo poznanej kotki. Źrenice miała teraz niczym ziarna piasku. Ostatkiem sił wydobyła z siebie żałosny pisk, brzmiący jak przepraszam, po czym padła martwa na ziemię, z krwią sączącą się jeszcze przez kilka sekund z pyska.
Oh, trutka na szczury jednak okazała się nie być karmą...
< Nocna Brzo?>
Tak, chcę znać twoją reakcje, będziesz odpisywać trupowi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz