Borsuk lekko się uśmiechnął, nie uważał się za wielkiego bohatera, zrobił to co każdy inny kot na jego miejscu- ocalił życie kociakowi. Fakt, Orla Łapa był już duży, ale jego zachowanie dalej pokazywało jak niedojrzały i młody był. Zastępca przystawił nos do głowy uczennicy chcąc okazać jej w taki sposób wdzięczność za jej słowa.
- Dziękuje, ale każdy inny kot z klanu zrobiłby to samo na moim miejscu- odpowiedział wracając do pozycji wyprostowanej- zostawię cię tutaj wraz z bratem, ale chcę cię widzieć o górowaniu słońca przy wyjściu, idziemy na trening.
Popielata Łapa kiwnęła głową odprowadzając mentora wzrokiem do wyjścia. Borsuczy Goniec znowu poczuł na swojej skórze powiew chłodnego powietrza, Pora Nagich Drzew dalej szalała, a klan cierpiał. Kiedy to się skończy? Mógł jedynie przypuszczać. Kątem oka zauważył jak Lawendowy Płatek wchodzi do legowiska starszyzny z myszą w zębach, czyżby postanowiła odwiedzić Jaszczurczego Ogona? Medyczka nigdy nie była zżyta z rudym kocurem, ale od ostatniego czasu odwiedzała go naprawdę często, czy coś się dzieje, kocur był na skraju swego życia? Zastępca odsunął te smutne myśli, Jaszczurczy Ogon to najstarszy, były już, wojownik w obozie, jego wiedza jest bezcenna, sam pragnął z nim kiedyś porozmawiać, może mu się uda dowiedzieć czegoś ciekawego o klanie. Borsuk zmierzył obóz swym przenikliwym okiem, próbował znaleźć buro-rude futro Szepczącego Wiatru, chciał ją wysłać na patrol, od dawna jej nie widział, zawsze sądził iż kotka jest na polowaniach i wraca wieczorem ukradkiem tak, że on jej nie zauważa. Wypatrzył za to jej brata, siedział na skraju obozu czyszcząc łapy. Borsuczy Goniec podszedł do niego skinąwszy głową na powitanie. Rudzielec odwzajemnił gest.
- Widziałeś może gdzieś Szepczący Wiatr? Nie mogę jej znaleźć od kilku dni...albo tylko się z nią mijam.
Złote oczy brata kotki rozjarzyły się, jakby wypowiedź Borsuka ugodziła go prosto w serce. Kocur wyprostował się i rzucił przez zęby:
- Nawet nie zauważyłeś, że zniknęła?
- Ja...- próbował się obronić, lecz nie znalazł żadnego stosownego argumentu- faktycznie, nie widziałem jej. Wybacz, mieliśmy dużo na głowie, ucieczka Orlej Łapy i...
- To ważniejsze niż twoja córka?- zapytał oskarżycielskim tonem Płonący Grzbiet kończąc doprowadzanie swoich łap do czystości- zawiadom Milczącą Gwiazdę, teraz. Ja nie chcę z nią rozmawiać.
Zastępca mógł jedynie kiwnąć głową. Wstał, pożegnał się i poszedł w stronę legowiska liderki. Jak mógł nie zauważyć, że Szepczący Wiatr zniknęła?! Poczuł jak jego serce ściska żal, dopiero przed chwilą zrozumiał, że gdzieś przepadła, a już za nią tęsknił. Jego instynkt rodzica ponownie się włączył, zaczął czuć narastającą panikę która wylewała się z jego serca przyśpieszając jego bicie. Jego córeczka...kochana córeczka, zniknęła! Obiecał sobie, że już nigdy nie straci drugiego dziecka, a teraz? Nawet jeśli nie była z nim spokrewniona, on czuł się za nią odpowiedzialny, kochał ją i nie zamierzał jej stracić. Stanął w końcu przed wejściem do liderki. Miauknął informując, że się zbliża po czym wszedł do środka. Bał się tej rozmowy.
Po dłuższym czasie wyszedł, tak jak myślał, Milcząca Gwiazda wpadła w lekką panikę. Nie chciała tego pokazywać, ale cała się trzęsła, nie mogła zapanować nad emocjami. Dałby sobie łapę uciąć, że teraz leży na posłaniu i szlocha, coś kazało mu wrócić i pocieszyć ją, jednak druga stron była silniejsza. Odszedł od wejścia kierując się na umówione miejsce. Nie mógł okazywać liderce sympatii, mogłaby pomyśleć, że chce odbudować to co pomiędzy nimi było, a tego nie chciał. Zwykła ,,koleżeńska" relacja wystarczyła mu w stu procentach. Mimo to, kiedy tylko minął Liliową Łodygę, zatrzymał ją i wysłał prost do liderki nie mówiąc o co chodzi. Przynajmniej tyle był w stanie zrobić, posłać do niej jej najlepszą przyjaciółkę. Nie chciała by ktokolwiek cierpiał.
Na miejscu już czekała Popielata Łapa. Przystępowała z łapy na łapę wpatrując się w zasnute gąszczem wyjście. Widać było, że wydeptała już w śniegu dość dużą dziurę. Borsuczy Goniec podszedł do niej zabierając głos:
- Wybacz, że tyle czekałaś, sprawy klanu, drobne komplikacje.
- Coś ważnego?- zapytała kierując swe złote oczy wprost na mentora.
- Dość istotne, ale nie zaprzątaj sobie tym głowy, idziemy.
Dzisiaj zabrał ją na trening walki, odnaleźli na polanie idealne miejsce, śnieg był wygładzony i nie za głęboki, zakrywał ledwie łapy. Mentor przywołał swą uczennicę naprzeciw siebie po czym rozpoczął swój wywód:
- Dzisiaj poćwiczymy walkę, chciałbym zobaczyć jakiej techniki mam cię uczyć. Zbadam twoją siłę, prędkość, zwinność i to czy jesteś skoczna.
- Dobrze- odparła cicho kiwając głową po czym oboje ustawili się daleko od siebie. Kocur przybrał postawę bojową po czym zerknął na uczennice. Skopiowała jego ruchy, chodź nie tak zgrabnie jak on. Przypomniały mu się jego początki, niesforny ogon nie dał mu polować. Na to wspomnienie uśmiechnął się lekko a serce zadrżało kiedy oczami wyobraźni dostrzegł uśmiechnięty pysk mentora. Pustułkowy Dziób. Miał nadzieję, że jest z niego teraz dumny. Odsuwając na bok rozmyślania skoczył do przodu. W kilku susach pokonał odległość dzielącą go od uczennicy, lecz zamiast złapać ją w objęcia swych łap wylądował w śniegu. Obrócił się bokiem wciąż stojąc na łapach. Popiół zrobiła unik, i to jaki! Stała właśnie naprzeciw, widząc okazję rzuciła się na mentora. Ten jednak uniknął ataku po czym skoczył jej na plecy. Przycisnął ją do ziemi kończąc ich pierwszą walkę.
- Martwa...- zaśmiał się puszczając ją wolno. Kotka wstała otrzepując futerko ze śniegu, wpatrzyła się w mentora czekając na jego dalsze słowa.
- Zaskoczyłaś mnie tym unikiem, jesteś bardzo zwinna!- pochwalił ją, na pysku uczennicy pojawił się uśmiech- ale słabo skaczesz, popracujemy nad tym. Szybkość z jaką wykonałaś unik też jest zniewalająca. Masz dwie cechy które łączą się w walce. Na tej podstawie nauczę cię idealnego stylu dla ciebie. Potrzebujesz...szybkich uników, zręcznego wykręcania się z uścisku oraz prędkiego myślenia co możesz zrobić dalej. Twoim celem będzie zmęczenie przeciwnika bądź zmuszenie go do odkrycia słabego miejsca, na przykład brzucha. Gotowa na więcej ćwiczeń?
<<Popielata Łapo?>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz