Ta cała opowiastka brzmiała dość sucho. Nie wymawiała jej tak, jakby naprawdę tak było. Ale cóż mogę wiedzieć? Praktycznie nie znam Kwiecistej Łapy. Może ona po prostu ma takie chłodne podejście do swojego życia?
Kiedy tak węszyła w lekkiej warstwie śniegu siedziałem z boku i obserwowałem. Kotka próbowała znaleźć kwiaty, jednak ciężko jej to szło. Zadrżałem, kiedy chłodny podmuch wiatru przywiódł ciepły, jednak nienawistny zapach Klanu Wilka. To niedobrze, że tu jestem. Znajdujemy się niebezpiecznie blisko granicy. Może powinniśmy zmykać?
- Kwiecista Łapo? Masz już to, czego szukałaś? - spytałem. Kotka wyciągnęła ze śniegu biały od puchu nos.
- A widzisz, jakbym znalazła? - prychnęła.
- Zbliżają się kłopoty - mruknąłem niepewnie. - Odejdźmy na chwilę w głąb terytorium.
- Nigdzie nie pójdę bez stokrotek! - Nos uczennicy znów wylądował w śniegu, a wiatr ponownie przyniósł zapachy patrolu. Byli co raz bliżej.
- Posłuchaj... Jak zaatakuje nas Klan Wilka sam jeden nas nie obronię... Musimy odejść. Zaraz wrócimy... - powiedziałem. Kotka jednak nie ustępowała. Może plan B? - Jak wyglądają te stokrotki?
- Białe z żółtym środkiem, ale teraz szukamy liści. Okrągłe, pokryte futerkiem - wyjaśniła.
- Wiem gdzie takie rosną! To bliżej Drogi Grzmotu! Błagam cię, idziemy - nalegałem.
- Możliwe, ze mylisz ją z rumiankiem, ale dobrze. Sama poczułam już zapach Klanu Wilka.
I w samą porę odeszliśmy. Kiedy już wspinaliśmy się na wzgórze dostrzegłem koty chodzące w okolicy, którą przed chwilą opuściliśmy. Teraz czekała nas wędrówka na drugi koniec terytorium.
- A jak było z tobą? - zaczepiła nagle. W pierwszej chwili nie za bardzo zrozumiałem, co miała na myśli. - Urodziłeś się w Klanie Burzy?
- Nie - odparłem szybko, ale spokojnie.
- To jak to się stało, ze należysz do Klanu? - naciskała. - Kończyłeś trening, kiedy dołączyłam... Masz siostrę, tą cichą, szarą... jak jej tam?
- Mysi Nos - mruknąłem. A więc chciała, żebym jej się zwierzył. Chce usłyszeć historię. No dobra... W sumie opowiedziała mi swoją. - Kiedyś byłem pieszczoszkiem.
- Tak myślałam. Skoro nie urodziłeś się w klanie...
- Mój ojciec był wojownikiem - dodałem. - Wspaniały kocur, gdybyś go znała... Niestety zmarł. Ktoś z Klanu Nocy go zabił. Gdybym tylko dorwał tego potwora... Trafiłby do Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd! To było jakiś księżyc temu... Mieliśmy się spotkać, ale zastaliśmy z Mysim Nosem tylko trop ojca wymieszany z zapachami Klanu Nocy.
- Przykro mi - mruknęła obojętnie. - Musiał być dla Klanu Burzy wielkim wojownikiem!
- On nie należał do Klanu Burzy - wtrąciłem. - Urodził się w Klanie Nocy, ale musiał odejść. Oddał mnie i Mysi Nos Klanowi Burzy, a sam został samotnikiem.
- Dlaczego odszedł?
- Ponieważ zdradził Klan.
- Ojej! - zawołała Kwiecista Łapa.
- Miał kocięta z pieszczoszką i zabił raz lidera... Ten odebrał życie naszej starszej siostrze, którą tata chciał wychować w Klanie Nocy... To trudna historia. Klan Nocy wielokrotnie chciał zabrać mnie i Myszkę do siebie... Na szczęście nigdy się in to nie udało.
- Czyli mimo tego, że wasz ojciec był zdrajcą, a wy byliście półkrwi Klan Nocy nadal was chciał? - Kiwnąłem głową. - To co ty tu robisz ze mną?
- Jestem lojalny Klanowi Burzy. Nigdy go nie zostawię. Jestem gotów... Gotów na walkę z krewniakami ojca.
<Kwiecista Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz