To nie może być prawdą! Nie on! Och Klanie Gwiazdy! Dlaczego zabrałeś mi Czarną Gwiazdę? Co ja bez niego zrobię? Jestem teraz sama... A Wodny Ogon? Jakim prawem zostawia ciało swojego przywódcy i samolubnie idzie do Księżycowej Zatoczki? Powinien tą noc spędzić na dzieleniu języków ze zamarłym...
Obserwowałam, jak kolejne koty podchodzą do ciała i liżą lidera po głowie. Najwyższa pora zrobić podobnie. Niepewnie zbliżyłam się do Czarnej Gwiazdy. Wyglądał tak niesamowicie, tak nietypowo... Wyglądał jakby spał. Położyłam się obok niego i otarłam się o jego miękkie futerko. Było delikatne jak sierść królika lub myszy, a nie sztywne i szorstkie, jak mają inni wojownicy. Jego ciepły dotyk... Znów poczułam się jak mały kociak.
- Srebrna Łapo, zostaw go - usłyszałam szept Nakrapianego Kwiatu. - Musimy go pochować.
- Jak on mógł? - spytałam odwracając głowę do królowej. - Jak mógł go zostawić? Dlaczego się z nim nie pożegnał?
- Zrobił to przecież... - mruknęła.
- Ale nie tak, jak powinien! - zasyczałam. Co z nią? Czarna Gwiazda był jej partnerem, kochała go, dlaczego choć odrobinę nie denerwuje się na brak szacunku dla jego pamięci?
- Zostaw go, proszę... - nalegała kotka. Nastroszyłam sierść. Nikt nie będzie wyganiał mnie od Czarnej Gwiazdy!
- Srebrna Łapo! - usłyszałam nagle warkniecie Wieczornego Blasku. Położyłam po sobie uszy. - Powinnaś słuchać się starszych wojowników i królowych, a Nakrapianego Kwiatu w szczególności!
- T-tak Wieczorny Blasku - szepnęłam ze skruchą i podeszłam do królowej. - Przepraszam...
Nie uczestniczyłam w grzebaniu Czarnej Gwiazdy. Nie chciałam. Był wybitnym liderem, wspaniałym opiekunem i ojcem... "Obiecaj, że za wszelką cenę będziesz próbowała odzyskać swoje rodzeństwo. Żeby wrócili do rodziny... do ich prawdziwego klanu. Nawet jeżeli mnie zabraknie."
Nigdy nie pozwolę, aby moje rodzeństwo było nam wrogie Czarna Gwiazdo. Odzyskam ich. Za wszelką cenę.
Moja łapa była już w znacznie lepszym stanie. Kość wróciła do normy a chodzenie nie sprawiało mi bólu. Minął księżyc od śmierci Czarnej Gwiazdy i nastania "Nowej Ery" Wodnej Gwiazdy... Wróciłam do treningów. Właśnie wykonywałam jedną z misji, jakie dała mi Wilcza Róża - miałam upolować królika.
W tym celu zbliżyłam się do granicy z Klanem Burzy. Tutaj najłatwiej złapać królika. Skradałam się podążając za świeżym tropem zwierzaka. Nagle usłyszałam szelest. Od razu rzuciłam się w kierunku dźwięku, ale zamiast na króliku wylądowałam na innym kocie. Kocie, który śmierdział Klanem Burzy!
<Mysia Łapo?>
Obserwowałam, jak kolejne koty podchodzą do ciała i liżą lidera po głowie. Najwyższa pora zrobić podobnie. Niepewnie zbliżyłam się do Czarnej Gwiazdy. Wyglądał tak niesamowicie, tak nietypowo... Wyglądał jakby spał. Położyłam się obok niego i otarłam się o jego miękkie futerko. Było delikatne jak sierść królika lub myszy, a nie sztywne i szorstkie, jak mają inni wojownicy. Jego ciepły dotyk... Znów poczułam się jak mały kociak.
- Srebrna Łapo, zostaw go - usłyszałam szept Nakrapianego Kwiatu. - Musimy go pochować.
- Jak on mógł? - spytałam odwracając głowę do królowej. - Jak mógł go zostawić? Dlaczego się z nim nie pożegnał?
- Zrobił to przecież... - mruknęła.
- Ale nie tak, jak powinien! - zasyczałam. Co z nią? Czarna Gwiazda był jej partnerem, kochała go, dlaczego choć odrobinę nie denerwuje się na brak szacunku dla jego pamięci?
- Zostaw go, proszę... - nalegała kotka. Nastroszyłam sierść. Nikt nie będzie wyganiał mnie od Czarnej Gwiazdy!
- Srebrna Łapo! - usłyszałam nagle warkniecie Wieczornego Blasku. Położyłam po sobie uszy. - Powinnaś słuchać się starszych wojowników i królowych, a Nakrapianego Kwiatu w szczególności!
- T-tak Wieczorny Blasku - szepnęłam ze skruchą i podeszłam do królowej. - Przepraszam...
Nie uczestniczyłam w grzebaniu Czarnej Gwiazdy. Nie chciałam. Był wybitnym liderem, wspaniałym opiekunem i ojcem... "Obiecaj, że za wszelką cenę będziesz próbowała odzyskać swoje rodzeństwo. Żeby wrócili do rodziny... do ich prawdziwego klanu. Nawet jeżeli mnie zabraknie."
Nigdy nie pozwolę, aby moje rodzeństwo było nam wrogie Czarna Gwiazdo. Odzyskam ich. Za wszelką cenę.
* * *
Moja łapa była już w znacznie lepszym stanie. Kość wróciła do normy a chodzenie nie sprawiało mi bólu. Minął księżyc od śmierci Czarnej Gwiazdy i nastania "Nowej Ery" Wodnej Gwiazdy... Wróciłam do treningów. Właśnie wykonywałam jedną z misji, jakie dała mi Wilcza Róża - miałam upolować królika.
W tym celu zbliżyłam się do granicy z Klanem Burzy. Tutaj najłatwiej złapać królika. Skradałam się podążając za świeżym tropem zwierzaka. Nagle usłyszałam szelest. Od razu rzuciłam się w kierunku dźwięku, ale zamiast na króliku wylądowałam na innym kocie. Kocie, który śmierdział Klanem Burzy!
<Mysia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz